Na dyżurze w pogotowiu minęła północ. W chwilce przerwy w przyjęciach pacjentów po zapytaniu wewnętrznym: od czego zacząć modlitwę i w jakiej intencji? Podpowiedziano: że "przebłagalna", a okaże się, że dzisiaj wypadnie także za mnie (pobożny i wierny).

    Podczas powrotu do gabinetu napłynęła pokusa gadania z rejestratorką, ale od Anioła Stróża napłynęło: "Nie!" Tak właśnie działa Boży wysłaniec. Sprawdź na sobie (realizuj własne decyzje i sprawdzaj), a zobaczysz, że nic nie wyjdzie po takim "nie!' Tutaj chodziło o rozproszenie z odciągnięciem od wołania do Boga Ojca. W ciszy gabinetu lekarskiego padłem na kolana...to ostatni dzień pracy przed urlopem.

    Modlitwa to wielki dar Boga, który dał mi znak, że "Jestem"...teraz wołam do Niego. Udało się odmówić dwie cząstki różańca. To był czas odmawiania całego różańca z cz. Bolesną jako ukoronowaniem lub odmawianiem tylko w różnych codziennych cierpieniach (w tym w rozdrażnieniach i smutkach).

    Jakże wówczas pasują ofiarowane Bogu Ojcu cierpienia Pana Jezusa z odczytanej intencji. To modlitwa wymodlona przeze mnie (połączenie cz. Bolesnej Różańca z Drogą Krzyżową i św. Agonią). Podczas rozważań współcierpię ze Zbawicielem: "Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się"...

     Po czasie zaczął się normalny nawał chorych: pobity, zawał, potłuczony na motorze, angina, muszka w uchu, ciąża i duszność, dziadek z brakiem chęci do jedzenia, biegunka, nerwica, uraz oka, nawet trafił się kolega mojej matki..wszystko zakończone nagłym wyjazdem do wypadku.

    Wielkim darem Boga Ojca jest skrawek zielonej kuli ziemskiej (działka)...z twarzą na ziemi odmawiałem Biczowanie Zbawiciela (u mnie to "św. Rany i św. Krew"). Za trzy dni przybywa do nas papież, towarzysze zwiększyli czujność, dalej trwa przewodnia rola Partii...w fałszu i zbrodni!

    To bardzo przeszkadza w normalnym życiu, bo Szatan podsuwa mi nienawiść do tych braci, zaćmionych duchowo "członków"...zaprzedanych diabłu faryzeuszy i judaszów.

     O 21.00 pokażą spotkanie z uczestnikami zlotu chrześcijan w Częstochowie...nagle ujrzałem, że w naszym Kościele brakuje życia! Chodzi o spotkania wiernych pragnących wymiany swoich doświadczeń, a jest to miejsce wciągania ludzi niewierzących, słabych, oziębłych i poszukujących. Tacy nie wiedzą, że jest to wynik tęsknoty duszy ludzkiej za Stwórcą. Dowodem na to są powołania (podobne do mojego) na całym świecie u ludzi różnych ras i koloru skóry. Czarny jak heban mówi, że: "on już nie żyje dla siebie, tylko dla Pana Jezusa."

    W ciemności pokoju skończyłem "Drogę Krzyżową i św. Agonię Pana Jezusa", a przed snem przeczytałem świadectwo wiary: "Chrystus w moim życiu."

     Podczas snu na niebie pojawiło się tysiące tysięcy świecących punkcików z których w stop-klatkach wyłoniła się piękna postać Matki Bożej! Podczas snu krzyknąłem z zadziwienia z powodu tak wielkiej łaski.

    Pojawiła się też podpowiedź demona z zaleceniem zapisywania bezsensownych wywodów teologicznych. Jeszcze po przebudzeniu miałem podsuwane sprawy świata. Strona Boża przekazała: "zostaw świat!"

    To wielka prawda, ponieważ interesuje mnie dociekanie dotyczące Boga i Jego Ojcostwo dla mnie, ciebie i wszystkich...to przecież jest teologia! Jakże wszystko jest proste! Bóg jest Ojcem...resztę zostaw. Ilu wielkich Zły atakuje z wściekłością - wpuszcza w duszę nienawiść, rozprasza myśli i sprowadza na manowce...

                                                                                                                                   APeeL