Opr. 24.09.2011 i edyt. 14.12.2014

    Radość, bo mam wolny dzień i czeka mnie spotkanie z Panem Jezusem. W kąpieli śmieję się z własnego ciała w budowie przypominającego cechy różnych zwierząt. Dzisiaj, gdy to opracowuję na Mszy św. Bóg stwarza świat:

    „(...) niebo i ziemię. (...) światłość (...) wody pod sklepieniem (...) ciała niebieskie (...) różne rodzaje dzikich zwierząt (...). Wreszcie Bóg rzekł: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje (...)”. Rdz 1, 1 - 2, 2

    W „Faktach i mitach” 16/2011 Marek Krak męczył się w art. „Troski zwierzęce”. Jako przedstawiciel „trzeźwo myślących” wciskał czytelnikom pogańskie poglądy o powstaniu wszystkiego w wyniku Wielkiego Wybuchu.

   Dalej kategorycznie stwierdził, że: „(...) religia zapomina, iż stwarzając Boga, stwarza po­średnio pytania o to, skąd on się wziął i dlaczego właściwie istnieje (...)”.

     Ja wiem, że Bóg Istnieje, a Pan Krak stwierdza, że ja Go stworzyłem! To wielka brednia podsunięta przez Szatana. Nie ma żadnej łączności pomiędzy wiedzą,  a  Mądrością Boga oraz wiarą (łaską).

   W kościele trafiłem na spowiednika. Po oczyszczeniu duszy w podziękowaniu pocałowałem figurę Pana Jezusa na krzyżu. W Ew. Mt 9 była mowa o Jezusie, który przybył powołać grzeszników podobnych do mnie.

   Po przyjęciu  św. Hostii popłakałem się, a dusza zawołała: „Jezu! Boże! Jezu!”. Serce zalało pragnienie cierpienia wynagradzającego, bo wówczas także kupiłem „Nie” obrażające Boga. Po odczycie intencji jasna stała się radość ze spotkania z Panem Jezusem, bo wielu prowadzi tryb życia zwierzęcy.

    Wróćmy do artykułu: „(...) religie zlekcewa­żyły zwierzęta, a z człowieka uczyniły boskie­go zarządcę, który może się panoszyć na zie­mi tak jak Bóg na niebie. (...)  w tej zaślepionej py­sze (...) wymyśliły teologię duszy nieśmier­telnej. Przyznały ją ludziom, ale odmówiły zwierzętom (...)”.  

    Wprost łzy lecą po twarzy jak czyta się słowa autora o miłości do zwierząt, ale zarazem obrażanie Boga oraz mojej wiary.

     Nie wolno jeść rosołu z koguta i kaszanki, bo zawiera krew świni. Ja dodam, że rośliny także czują ból i dlatego trzeba je obierać błyskawicznie, a idąc do kościoła omijałem dżdżownice, które wyszły ze szpar między betonem i przeniosłem zabłąkanego ślimaka! Takie są serca nienawistnych katolików...w stosunku do zwierząt.

    Pan redaktor kontynuuje: „(...) Wierzący nie lubią też słuchać o istnie­niu wśród zwierząt przejawów uczuć wyższych (...) obrzędy pogrzebowe (...) u słoni (...) hipopotamy, przeżywają głębo­ko śmierć swoich partnerów (...) celibat niektórych owdowiałych wilków i łabędzi (...) dotkli­wie przeżywaną utratą potomstwa przez nie­które ptaki i ssaki”...

   Zgadzam się całkowicie, bo małpy nie regulują płodności i nie poddają się aborcji. Żaden piesek, kotek i wieloryb nie obraża swojego Stworzyciela, a ptaszki i drzewa w lesie śpiewają na chwałę Boga naszego...od świtu do nocy! Najbardziej rozczuliłem się przy c e l i b a c i e  wilków. To tak jest, gdy ktoś najpierw pisze, a później myśli.

     Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis Trybunał Konstytucyjny uznał słusznie, że „ubój rytualny” jest legalny. W telewizji pojawiła się posłanka Katarzyna Piekarska z SLD, która jest przeciwniczką tego przeogromnego cierpienia zwierząt znanego nam ze Stacji Krwiodawstwa.  

    Ponieważ jako człowiek, Polak, lekarz i katolik zostałem pozbawiony wszelkich praw to może wstawi się za mną: zwierzęciem na dwóch nogach, bo tak jesteśmy traktowani przez psychiatrów (jedność pycho-fizyczna) bez duchowej...                                                                            APEL