Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

Boże Ciało

    Dzisiaj będzie masakryczny upał, dobrze, że ze łzami w oczach pobiegłem na Mszę świętą poranną. Od Ołtarza św. padną słowa Mojżesza do ludu (Pwt 8,2-3.14b-16a):

    "Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni (...)". Chodziło o wypróbowanie co jest w ich sercach i co będzie z Jego nakazami, bo "nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana".

    Następnie będzie mowa o Eucharystii...w tamtych czasach znanej jako "łamanie chleba" na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy (1 Kor 10,16-17). Dla zwykłych wiernych to trudne słowa: "Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?"

   Mnie jest łatwiej, ponieważ moja łaska to mistyka eucharystyczne i dobrze wiem, co to oznacza! Zresztą potwierdza to Sam Pan Jezus (J6, 51-58): "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. (...) Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.

   Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (...)To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali".

   To jest niezrozumiałe, bo ludzie biorą dosłownie: chleb to chleb, a Eucharystia jest Ciałem Duchowym Pana Jezusa. Nie usłyszysz tego w Świątyni Boga Objawionego. Ja otrzymałem to wyjaśnienie po prośbie do Boga Ojca.

    Podczas procesji przy drugim Ołtarzu św. był złamany chleb (na pół), a dla mnie to znak Eucharystii, która często pęka w ustach. Pan Jezus mówi wówczas "My"...będziemy razem razem w czekających mnie cierpieniach.

   Znalazłem miejsce przy sklepie z wentylatorem i zimnym powietrzem, które łagodziło moje ciało! Jakże Dobry jest Najświętszy Tata! To "wyróżnienie" za moją nędzną miłość, niezdarne gadanie o Bogu, Zbawicielu i Matce Bożej.

    Napłynął zarazem obraz kursu w Szczyrku (opłaconym przez kierowniczkę). To była wielka łaska Boga, gdzie jechałem z modlitwą, a na miejscu upiłem się prawie śmiertelnie. Dzisiaj na samo wspomnienie dostaję wstrząsu w sercu i duszy...

                                                                                                              APeeL