W śnie znalazłem się w przytułku, gdzie w pomieszczeniu przebywało 40 osób, a drzwi nie można uchylić, ponieważ strasznie przeklinają. Rozdają jedzenie, a tam "króluje" piękna pani, ale za wszystko trzeba jej płacić. Nie lubią jej - dorabia się na tym nieszczęściu. Nawet pojawiła się w pięknym kapeluszu.

    O 5.00 padłem na kolana...z wołaniem:

"Panie Jezu pobłogosław ten tydzień!

Matko moja bądź ze mną i chroń przed pułapkami szatańskimi.

Ojcze! Niech moje serce i dusza, myśli, słowa i czyny będą przy Tobie.

Tylko Ciebie trzeba chwalić i przy Tobie być, o Tobie mówić, bo Ty Jesteś we wszystkim i wszędzie.

W Twojej Nieprzeniknionej Mądrości stworzyłeś Chasydów, których pokazujesz mi

Może sprawisz, Ojcze, że takiego jak ja pokażesz Chasydom - spraw to!"

    Jakże chciałbym spotkać Twoich Wyznawców w celu podzielenia się przeżyciami. Duchu oświecając mnie, dawaj milczenie, a każde moje słowo niech chwali Boga. Płyną modlitwy poranne i nagle "zauważyłem" " z wielką jasnością, że Pan sprawił - poprzez śmierć ojca ziemskiego - powrót wszystkich "do wiary". Cała rodzina była na Mszy Św. z przystąpieniem do Eucharystii! To prawie cudPodczas modlitwy napłynęła bliskość Boga Ojca...każde słowo dotyczące tej łączności przenikało serce.

    Daleki wyjazd - płynie "Anioł Pański", cz. Radosna Różańca, a podczas "Ofiarowania Pana Jezusa" wzrok pada na przepiękną figurę Matki Miłosierdzia. "Och, Jezu mój...Jezu!" Tylko pojękuję w duszy, a pokój zalewa serce. Płynie Różaniec Jezusa i Koronka Pokoju, a później cz. Chwalebna.

   Cały czas jeździmy i nie ma chwilki wytchnienia. Dziwne, że ludzie nie chcą mojej pomocy. Oto ciężko chora odmawia badania, a babuszka boi się szpitala, jeszcze inna po namowie. Pojawiają się różne satanizmy..oto wezwanie do chorej psychicznie, która uciekła. Teraz młody z nerwicą przestraszony śmiercią...przewija się kłębowisko spraw ludzkich, gdzie góruje przestraszenie!

    Przez 12-godzin nie mogłem wypić kawy! Z wielkim smakiem zjadłem chleb, piłem wodę i spożyłem dwa jabłka. Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia. Nagle ujrzałem sens mojego życia...żyję dla jutrzejszego święta Niepokala­nego Poczęcia NMP. Jakże pięknie to przebiega, jak te kalendarze zazębiają się.

    Zły przeszkadza...nie mogę pobrać wolnego dnia. Poczekam z decyzją do jutra. Teraz wołam: "Matko Dobra, która ko­chasz każdego i dbasz o wszystkich. Przenikaj Matko serca. Bądź ze mną i prowadź do Ojca. To Ty, Mateczko zalecasz proste modlitewne zawołania...Wola Twoja Panie! Jezu bądź ze mną! Matko Miłosierniejszy módl się nad nami grzesznymi!"

    To naprawdę dzień trudu. Teraz pędzimy z zawałem u 53-letniej kobiety, ale w we­wnątrz radość Boża z dodatkowego postu (będą trzy dni) w intencji pokoju w Jugosławii. Ponadto nie mówię (milczenie), udało się załatwić wszystkie dokumenty pozwalające uzyskać zasiłek z powodu śmierci ojca.

    Jeszcze jeden wyjazd, w karetce umiera wewnątrz matki 12/14 - tygodniowe dzieciątko. Czuję, że nie uda się go uratować. Jakże taka matka rozumie zabijanie! Cały dzień milczałem, ale teraz mówię, że nie ma śmierci, jest Niebo i pomaga­ją, ale ludzie nie chcą pomocy! 

     W planie mam wolny dzień, ale szatan namieszał, bo w ostatniej chwili drugi lekarz zdecydował się, ale już po mnie...też ma wolny dzień. Brak lekarza w pogotowiu, a ten co mógł­by pomóc ma zebranie.

                                                                                                                     APeeL