Dalej trwała wczorajsza bliskość Mateczki Zbawiciela. W garażu mam duży wizerunek MB z Medjugorie (namalowany), który wywołał łzy. Podczas zakupu "Słowa" w kiosku dorzucono wizerunek Jana Pawła II...za 30 groszy, handlują, ale Pan mówi przez wszystko!! Kupiłem dwa...

   Tutaj zacznę od informacji, że doba "duchowa" nie trwa 24 godziny, bo ciąg zdarzeń jest nieskończony. Tutaj trwał trzy dni (zazębiające się z sobą): od 19.05.2005 - 21.05.2005.

   Pan Bóg mówi do nas przez wszystko, ale my opieramy się na swoim rozumie. Nie ma czegoś w Dobrej Nowinie to traktujemy to jako świętość (np. brak wzmianki o duszy). Teraz z półki z książkami "spojrzał" gruby tom "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego, gdzie trafiam na fragment dotyczący wspierania potrzebujących ze słowami obdarowanego:

nie wart jestem dobrodziejstw pani, a ja przyjmuję do do siebie w sensie obdarowywania mnie przez Matkę Bożą.

nędzny śmieć jestem (...)

lepiej by pani zaopiekowała się kimś potrzebniejszym ode mnie.

    Nie mogłem czytać dalej, ponieważ popłakałem się. To były sekundowe błyski...nawet teraz nie mogę pisać, ponieważ łzy zalewają oczy. "Mateczko Najświętsza! Matko Zbawiciela, który otworzył Niebo...tylu jest naprawdę potrzebujących, a ja mam wszystko i jeszcze więcej, ponieważ wiem, że Jesteś, Matko!"

    Obdarowująca, która wspierała Polaków w straszliwej biedzie odpowiedziała, że "każdy jest potrzebny (...) i czy można wiedzieć kto potrzebniejszy"?

    Nie dziwią słowa Jana Pawła II (ze starej taśmy) o macierzyńskiej Obecności Matki Zbawiciela, Jej Macierzyńskiej Trosce (...) o każdego człowieka, który żyje na tej ziemi (...) pracuje (...) zmaga się z sobą (...) przyzwyczaili się Polacy wszystkie niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty (...) zwłaszcza chwile ważne, rozstrzygające, odpowiedzialne (...) przyzwyczaili się, aby mówić o wszystkim swojej Matce, która jest obecna dla wszystkich i dla każdego!"

   Tak się zdarzyło, że na dyżurze (2 dni wstecz) miałem infekcję zębopochodną, pobrałem antybiotyk (dar z firmy farmaceutycznej), który pomógł (nawet podzieliłem się z kierowcą, który miał zapalenie dróg oddechowych), ale ząb na straty. Kiedy i gdzie trafię do stomatologa, ale wyjaśniło się ,że to tylko zapalenie kieszonki przydziąsłowej, bo między zęby wpadł odłamek kości (to wykazało rtg). Znajoma lekarka wzięła za to parę groszy. Naprawdę pomagała mi Matka Boża, a także chorym i ich rodzinom!

   W prowadzeniu przez Matkę znalazłem się w otwartym kościele w Promnie, gdzie sprzątano! Nigdy tam nie byłem, a teraz siedziałem sam na sam z Matką Zbawiciela! Wyszedłem zalany łzami...ostateczny odczyt intencji nastąpił około 14.00 w niedzielę.

   Inne są łatwe, a przy takich trudniej odczytać, ponieważ przeszkadza Szatan...mógłby zarzucić, że mam podawaną i dlatego dziękuję i modlę się. W ramach macierzyńskiej troski Matki Zbawiciela w sobotę odwiedziłem odwiedziłem w dwóch domach leżących chorych (babcię i dziadka), a sam uniknąłem porażenia prądem!

   Z sąsiadem zdejmowaliśmy tablicę ogłoszeń, a jeden z metalowych kołków był wstrzelony w przewód elektryczny! Trzymałem się metalowej barierki, która na szczęście miała izolację. Mniejszego wstrząsu doznał sąsiad...przez niego nie było bezpośredniego przepływu prądu!

    "Och! Boże mój! Matko! Jakże ludzie martwią się o następny dzień, a przy tym chwalą śmierć nagłą!" Ta wydłużona doba niebieska kończy się moim płaczem (sobota 11.00), gdy otworzyłem książeczkę: "Droga do Nieba", gdzie trafiłem na wołanie do Mateczki o godność zasłużenia sobie na spotkanie i oglądanie Jej w Niebie! To wszystko było zapisywane "w biegu", bo przeżyć mistycznych nie można wyrazić później.

   Za bezmiar łask podziękowałem Matce z zapaleniem lampki w kościele na Mszy św. o 6.30. Nie ujrzysz ich normalnie (bez światła wiary) . Natomiast dla mądrych tego świata to głupstwa i "fluidy".

                                                                                                       APeeL