W śnie wchodziłem po stromych schodach, gdzie groził upadek. Przypomniały się informacje o dwóch mężczyznach (bokser i robotnik), którzy w takich sytuacjach doznali złamania kr. szyjnego z porażeniem czterokończynowym.
Dodatkowo dzisiaj, gdy to przepisuję (20 listopada 2020 r.) oglądałem wojnę USA z Japonią z ukazanym losem okrętu podwodnego, który uratował komandosów (bardzo niebezpieczna akcja). Straszne są uderzenia fal wody po wybuchach bomb głębinowych.
Po 30 godzinach ścisłego postu (kawa, woda i mleko) i ciężkiej pracy popłakałem się po słowach Pana Jezusa do Vassuli (czyli do mnie) o Niezmiennej Wierności Boga, a w tym czasie płynęła piękna muzyka hiszpańska i „patrzył” Pan Jezus z Całunu. W telewizji trafiłem na figurę Pana Jezusa z rozpostartymi ramionami (Rio).
Przed Mszą św. podjechałem pod „mój” krzyż, gdzie wszystko było piękne (lampki, kwiaty), a w oczach zakręciły się łzy. W tym czasie w duszy płynął śpiew: „Chwała niech będzie, zawsze i wszędzie Twemu Sercu, o mój Jezu”. Ponadto serce zalewała wdzięczność Bogu za kapłanów...ludzi jak my, zmęczonych i ziewających, zasmarkanych, ale namaszczonych i sprawiających Cud Ostatni (zamianę chleba w Ciało Duchowe Pana Jezusa).
Na Mszy św. było wspomnienie św. Kazimierza Królewicza, króla ubogich z wielkim kultem Matki Bożej. Z Księgi (Syr 51, 13-20) popłyną słowa o szukającym mądrości w modlitwie: „Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją (…) zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony".
Ja moją modlitwę wymodliłem (powiązanie cz. Bolesnej Różańca z Drogą Krzyżową i św. Agonią na Golgocie). Teraz dowiedziałem się, że taka jest miła Boga, ponieważ płynie z serca (współcierpienie z Panem Jezusem).
Psalmista w Ps 16 wołał ode mnie: „Pan moim dziedzictwem a przeznaczeniem, to On mój los zabezpiecza. Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą”.
Natomiast św. Paweł wskazał (Flp 3, 8-14), że wszystko to nic wobec poznania Pana Jezusa. Potwierdzam tę łaskę, bo sam z siebie nie odczujesz tego. Pan Jezus zalecił, abyśmy byli gotowi na Jego Przybycie: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (...) gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
W drodze z kościoła mogłem spowodować wypadek na niebezpiecznym skrzyżowaniu. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (20.11.2020) trafiłam tam na policję, straż i dwa rozbite samochody.
Wówczas miałem dyżur w pogotowiu, a intencję odczytałem podczas transportu chorego do szpitala. Później przepłynie „duchowość zdarzeń”:
-
trafiłem na ropowicę nogi z sepsą oraz na zawał serca
-
spotkaliśmy dwóch ludzie z trumną, a później jechaliśmy obok cmentarza
-
pod pogotowie podwieziono zranionego siekierą w udo z krwotokiem
-
R-ka wyjechała do umierającego, gdzie wezwano też kapłana, a później do sinego pod barem
-
natomiast mnie wysłano do babuszki po udarze (84 lata), a do ambulatorium przybyła 55-latka z zespołem metabolicznym (cukrzyca, otyłość, nadciśnienie tętnicze) po operacji tarczycy
-
śpiewała Anna Jantar, która zginęła w katastrofie
-
pokazano obrazy upałów w Mongolii (padło 700 tys. zwierząt), a w Mozambiku straszliwą powódź
-
ponownie R-ka z trudem dojechała do szpitala z młodym mężczyzną (zawał serca)
-
w tym czasie byłem wezwany na dyskotekę do „umierającej” (napad padaczki)
-
w telewizji informowano o losie Polek porwanych w Czeczeni.
To ostatni dzień karnawału, śpiewał Iglesias, lud bawił się, a ja w oczach miałem łzy, bo płynął film „Uciekinierzy”. Tuż przed edycją tego zapisu (20.11.2020) w TV Puls trafiłem na scenę przesłuchiwania młodego Amerykanina przez islamskich terrorystów z nagłym wkroczeniem sił specjalnych (film USA „American Assassin”).
Podziękowałem Panu Jezusowi i Matce Bożej za ochronę w tamtym czasie i pomoc w przekazie tego świadectwa wiary...
APeeL