Zapisuję ten dzień (25 maja), a właśnie wypada 72. rocznica śmierci rtm. Witolda Pileckiego. To nie jest przypadkowe, bo ten wielki rodak swoje postępowanie opierał na książeczce „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza A Kempis. Na koniec został bestialsko zamordowany przez wyznawców Czerwonej Bestii. 

    Jeżeli ktoś narzeka na swój los niech zapozna się z tym naśladowcą Pana Jezusa. Nam wydaje się, że spotkała nas niesprawiedliwość, a do tego zdziwienie, że nikt nie stanął w naszej obronie!

    A kto stanął w obronie naszego Zbawiciela? Głowa przyszłego Kościoła Bożego...apostoł Piotr jeszcze przed zapianiem koguta trzy razy zaparł się Syna Bożego, a był świadkiem wszystkiego i nawet powiedział do Pana, że uważa Go za Syna Bożego.

    Właśnie dzisiaj Pan Jezus powie do uczniów w Ew. (J16, 29-33): <<Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego /../>>.

    Okupant zakręcił w głowach rodakom, którzy w większości (bolszewizm) pomagali utrwalać władzę ludową. Spodobały im się stanowiska i apanaże z urządzeniem swoich do trzeciego pokolenia. Przy tym czuli się „patriotami”, a zarazem udawali wiernych Bogu katolików. Dla kamuflażu przystępowali też do Eucharystii, a po cichu donosili jeden na drugiego.

   To zostało w nich dotychczas, bo nie było lustracji; siedzą dalej na stanowiskach; w sądach, samorządach i wszelkiej maści urzędach. Wciskają się też do obecnie rządzących, aby w potrzebie na rozkaz zrobić każde świństwo. Dlaczego nikt o tym nie mówi?

   Po złapaniu ich na jakimś przestępstwie demaskują się sami; głośno krzyczą, że zostali pomówieni i biegną do swoich sądów. Nigdy się nie przyznają i nie przeproszą. Ci, którzy są w czerwonej mafii dodatkowo rozgłaszają swoją „krzywdę” w mass-mediach u wszelkiej maści lisów i dworaków.

   Każdy zna przykład Jerzego Urbana, arcykapłana propagandy PRL- u, który został „trafiony i zatopiony” określeniem Goebbelsa przez prof. Ryszarda Bendera. Zamiast podziękować za tę pochwałę poleciał do czerwonego sądu z żądaniem przeprosin (10 lat gnębił profesora).

   Jak Bóg Ojciec ma później takich sądzić, bo ubliżał prawym ludziom (wiedział na kogo może bezkarnie pluć), a tu „panienka z okienka”...bierze emeryturę, „bo jest duża” i otrzymał trzynastkę!

   Teraz podobnie było z arcybiskupem Markiem Jędraszewskim, który celnie określił niedotykalnych („spółkujących inaczej”)...tęczową zarazą. Nawet "kapłani" (dużo jest agentów) wyrażali swoje "zdziwienie".

    To odskok, bo ci ludzie „nie wiedzą, co czynią”, ale im się wydaje, że dobrze wiedzą, co czynią. Żaden nie zdradzi, bo wybiją mu rodzinę...nie strzałem w potylicę, ale "naturalną śmiercią" lub "zwykłym wypadkiem". Czas płynie, fikają jak muchy; „Zbyszek odszedł, Franek odszedł” i zostają po nich wieńce, które trzeba utylizować.

    Z trudem wstałem na Msze Św. poranną i siedziałem w bocznej nawie całkowicie pusty. Nie docierały czytania, a dzisiaj apostoł Paweł (Dz 19, 1-8) nałożył ręce na dwudziestu mężczyzn po „chrzcie Janowym”, a oni po zstąpieniu Ducha Świętego mówili językami i prorokowali...

    Podczas psalmu /68/67) dotarły tylko słowa, że; „Bóg wstaje i rozpraszają się Jego wrogowie, pierzchają przed Jego obliczem ci, którzy Go nienawidzą”. Słusznie Szatan zalewał mnie pustką i rozproszeniami, bo chyba znał później odczytaną intencję modlitewną, a nie znosi Miłosierdzia Bożego, które nadal nie dociera do narodu wybranego.

    Wszystko odmieniła Eucharystia po której dreszcz przepłynął przez całe ciało, musiałem głęboko i wolno oddychać, a duszę i serce zalała niewypowiedziana słodycz i pokój. W okamgnieniu nastąpiła moja przemiana; z człowieka cielesnego z małą duszą w całkowicie duchowego. Nie mogłem wyjść z kościoła, ale nie chciałem zostać sam, bo zaraz staję się obiektem zainteresowania obsługi...

    W tym stanie jechałem wolno, nieobecny dla świata pod „mój” krzyż, aby pierwszy raz zapalić lampkę Bogu Ojcu, którego zaprosiłem, aby przybywał do mnie kiedy zechce. Tata jest przy każdym z nas, ale chodzi o otwarcie serca i drzwi mieszkania, stanie tam z zapaloną świecą (piszę symbolicznie), bo świat żyje tylko tym, co można dotknąć.

   W tym czasie ktoś wystawił pod śmietnikami piękny wazon porcelanowy (nawet nie chodzi o ceną ok. 50-100 zł), ale o dar od Boga, bo o takim myślałem, gdy będzie trzeba postawić kwiaty pod krzyżem. Sam zobacz dlaczego miałem rano „wypocząć, pospać”, a większość idzie na to, bo zdrowie ciała jest najważniejsze.

   Wieczorem wyszedłem i przez 1.5 godz. odmawiałem moją modlitwę w w/w intencji powtarzając dziesięciokrotnie stacje drogi krzyżowej oraz zawołania w  św. Agonii Pana Jezusa; „Ojcze Przedwieczny miej miłosierdzie nad moimi prześladowcami i duszami takich”…

                                                                                                                             APeeL