Wczoraj  miałem intencję; za pragnących Przybytków Pańskich, którą opracowałem i edytowałem tuż przed tym nabożeństwem (trwało to od 4.00 – 6.05). W prowadzeniu przez Ducha Świętego wszystko odbywa się „co do minuty”. 

   W tym czasie 99% mieszkańców przewraca się na posłaniach, miasto jest puste...idzie tylko biedaczyna w spodenkach z gołymi nogami i opadającą stopą z powodu alkoholizmu (porażenie nerwu). Bardzo żal mi tych braci, którzy znaleźli się w szczególnych kłopotach, bo w czasie zarazy są dodatkowo traktowanii jak „trędowaci”.

   Natomiast na górze politycznej trwa napad dzikich na demokratycznie wybraną władzę. Nawet groźna dla życia pandemia nie budzi „totalsów”.

    Pan Bóg dał mi pocieszenie, bo w kościele czekało na Mszę Św. ok. piętnastu osób osób...w tym większość uczestnicząca w codziennych spotkaniach z Panem Jezusem. Moje serce i duszę zalała słodycz i pokój, wprost chciało się krzyczeć za psalmistą; „Panie! Jak miła jest Świątynia Twoja"...udekorowana kwiatami i rozświetlona z figurą Pana Jezusa Zmartwychwstałego oraz Dobrego Pasterza.

    Jednak od poświęconych witraży, świec i złotych żyrandoli ważniejsza jest atmosfera czekającego nas Misterium, gdzie Pan Jezus wciąż poświęca się dla naszego zbawienia. Jego krew płynie strumieniami do Kielicha Pańskiego, a Jego Ciało karmi nasze dusze. Dla niewierzącego są to nudne celebracje...

   To pisze się długo, a wszystko trwało minuty z falami doznań płynących z Królestwa Bożego. Na tym tle nie docierały czytania o pierwszych komunach chrześcijański, a miły kleryk bez słuchu - strasznie fałszował podczas śpiewu Ps 87 (86) - wzywającego do wysławiania Pana przez wszystkie narody. 

   Ja widzę tylko „resztkę Pana”, która nie da rady nawałnicy bezbożnictwa z udawaniem zadowolenia z życia w „Obozie Ziemia”. Obecna zaraza ukazała nędze „wielkich” tego świata, „słynnych”, różnego typu „władców”...od prezydentów mocarstw do sołtysów.

   Natomiast „gwiazdom” została pokazana ich nędza, a kochającym wielkość ich miejsce...za piecem.  Na tym tle jaśnieją wyznawcy wiary katolickiej, bo jaka jest większa wielkość od bycie Dzieckiem Bożym!

   Natomiast w Ew (J10, 22-30) Żydzi podczas Poświecenia Świątyni otoczyli Jezusa w portyku Salomona z pytaniem: <<Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności. Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!>>

   Pan Jezus przekazywał to wielokrotnie, a świadczyły o tym czyny dokonywanie w Imię Boga Ojca. Po odjęciu im łaski wiary trwają w zaćmieniu otoczeni wrogami. To moi bracia starsi w wierze, ale nie ma między nami żadnej łączności. Prędzej otworzy się serce okrutnego wroga wiary, którego Bóg kocha bardziej ode mnie.

   Ja doznałem wyróżnienia, a to oznacza odpowiedzialność, bo mam trafić z moimi świadectwami do zabłąkanych, poszukujących Boga z otwartym serce, a także to tych, którzy jeszcze Go nie znają.

   Eucharystia zwinęła się na krótki czas w laurkę, a słodycz i pokój zalały duszę, musiałem klęczeć z twarzą w dłoniach i tak chciałbym trwać. W sercu dziękowałem za bezbłędny zapis, bycie na tej Mszy Św. z Eucharystię i czułem dobry dzień (w sensie zapisów dziennika oraz spokojnym odmówieniu mojej modlitwy).

   Proszę Cię nie marnuj czasu na poszukiwania jakiegoś boga...często wg swoich wyobrażeń i wiary lepszej, bardziej „cywilizowanej”, bo mamy już XXI wiek. Mnie to śmieszy, bo jak wyrazić ten czas wobec czekającej na nas wieczności. Jest tylko Jeden Bóg Ojciec, w Trójcy Jedyny, Który się Objawił!

   Wieczorem przez godzinę krążyłem odmawiając moją modlitwę, gdzie miałem ukazanego Dobrego Łotra, który uwierzył w „Tego, Który Zbawia” (Jezusa). Dziesięciokrotnie powtarzałem stacje „mojej” Drogi Krzyżowej;

- Pan Jezus rozciągany i przybijany do krzyża

- Pan Jezus podniesiony na krzyżu

- „Ojcze, wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”…

                                                                                                                                 APeeL

 

 Aktualnie przepisane...

28.10.2006(s) ZA PEŁNYCH FURII

  Bardzo lubię ciąg dyżurowy: od piątku (15.00) do niedzielnego poranka. Tym razem trafiłem na gody suki przy której szalała sfora psów...wzajemnie gryzły się, szczekały i piszczały. To było coś strasznego...nawet wybiegłem do nich o 4.00, ale to nic nie dało.

    Jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek intencje modlitewnej tego dnia. Nic jej nie zapowiadało, bo nawet rano udało się wyskoczyć do kościoła, aby otrzymać Ciało Zbawiciela, które samoistnie pękło zapowiadając cierpienie. Wszystko potwierdził dalszy przebieg dyżuru...

 1.  Na wyjeździe karetką znalazłem się u babuszki w strasznych warunkach, którą zabraliśmy do szpitala. Kierowca miał zamiar kupić kaczkę, a na jej podwórku było pełno tych ptaków. Rodzina  chorej biegała po  posesji  próbując złapać ptaka...istny cyrk. 

   Ruszamy ze złapaną kaczką, a z obory wybiegła większa, ale zarządziłem odjazd, bo nas zawracano, a kierowca chciał się zatrzymać. Wyobraź sobie, że ktoś to nagrywa! Przy tym nie chciałem śmierci kaczki…

 2. Teraz badam pijącego od roku, który śpi w oborze, a obok jest willa z jego żoną (po rodzicach). Trzy godziny trwało prostowanie życia „chorego”, zrozpaczonych rodziców i żony z ratowaniem rodziny.

3.  Badająca chorego koleżanka z psychiatrii darła się na mnie i na chorego...w obecności siostry alkoholika, która pracuje w tym szpitalu.

4.  Na następnym wyjeździe zażartowałem do matki dryblasa: jeżeli dalej będzie rósł, to nie znajdzie sobie panny. Zrobiło mi się głupio, bo łatwiej jest ośmieszyć niż pocieszyć!

5. Podczas transportu z lekarzem wędrujemy z chorą bliską śmierci skierowaną z oddziału wewnętrznego do chirurgicznego, a z tego do zakaźnego z odesłaniem do wewnętrznego!  Naprawdę można zgłupieć... 

6.  Policja przyprowadziła pijanego kierowcę, którego zapytałem:  kiedy pił i ile? Odpowiedział, że nie pije tylko "łyka"! Po ich wyjściu...sam wypiłem łyczek wody z butelki.

7. Na ten moment dwa razy trafiłem do chorej babci z zawrotami głowy, która była umierająca, a teraz żartuje. Wzywali do niej uczestnicy wesela, które jest  udane, gdy przyjedzie policja i pogotowie.

8. W nocy czytałem "Poemat Boga-Człowieka" (str. 43 k. II c. II),  gdzie Alfeusz miał napad furii z powodu tego, że dwóch jego synów (Juda i Jakub) poszło „za Jezusem, któremu pomieszało się w głowie”…

9. Przypomniały się dwie babcie z psychozami starczymi, które krzyczały na mnie z ubliżaniem podczas wizyt domowych... 

10. Koniec pracy, a dyspozytorka daje mi trzy wyjazdy, pili i drze się na mnie!

  Przepłynął świat szaleńców: Czeczenia, Rosja, Afganistan, kraje islamskie z atakami na ambasady USA! W tym czasie za oknami szalała wichura, a w gazecie wzrok zatrzymał tytuł: "wściekły uczeń pogryzł nauczyciela"!

    Po dyżurze było mi przykro z powodu trudności pokonania własnego ciała. W tym momencie wzrok zatrzymały smutne oczy Pana Jezusa z Całunu. Pod wizerunkiem był napis: Nigdy cię nie opuszczę! Popłakałem się z autentycznym żalem i ujrzeniem swojego postępowania i ...

                                                                                                                         APeeL

 

23.09.1992(ś) ZA MOJE RODZEŃSTWO

   Tuż po obudzeniu napłynął obraz brata dźwigającego ciężkie butle gazowe, a mógł zostać stolarzem, bo został warsztat po ojcu. Nagle zrozumiałem jego dobroć, a zarazem Pan ukazał mi jego pogaństwo...z żoną nie uczestniczył w życiu naszej wiary, a tuż upadkiem rozwiązaniem PZPR-u zapisał się do tej partii.

   Takie pogaństwo ma charakter chrześcijański; służy ceremonii różnych uroczystości...wówczas Kościół Boży jest potrzebny. Pan pokazał mi też zło, które mu uczyniłem...w czasie podobnego stanu (do 1986 r.). Padłem na kolana z wołaniem o wybaczenie; „Jezu! Jakże cierpiałeś i cierpisz z takich powodów”.

   Z mocą zacząłem pracę, a w tym czasie płynęły sytuacyjne porady duchowe. Dla mnie jest jasne dlaczego Matka Boża w Objawieniach wciąż powtarza; "módlcie się, pość­cie i przyjmujcie cierpienia”. Ludzie widzą zło u innych i próbują naprawiać ich, co można zauważyć u psychologów-ateistów...

   Tylko garstka prosi Matkę Jezusa, bo ludzie nie wierzą w Jej pomoc. Jakże pasuje do tego zdanie z modlitw; „Spraw Matko, aby miłość napływała do wszystkich z którymi się spotkam w dniu dzisiejszym. Proszę Cię o pomoc”.

   Na ten czas z koncertu radiowego płynie „Santa Maryja”, a oczy zalały łzy. „Dziękuję Ci Matko Najdroższa, Najmilsza, Najcichsza, Najskromniejsza, która zawsze Bogu mówisz Tak!” Brak jest świadectw wiary, a mass-media są w rękach odwróconych od Dekalogu i Prawdy.

    Teraz wołam za rodzinę, prawie omdlewam, a moje serce przenikało serce brata i trzech sióstr; „Jezu mój! Matko daj im łaskę nawrócenia i zbawienia!"

   Bardzo chorą z reumatoidalnym zapaleniem stawów proszę, aby przekazała swoje cie­rpienia - od początku choroby - w intencji pokoju w b. Jugosławii. Nauczyłem ją formułę uświęcenia cierpienia. Jednak każdy może zawołać po swojemu.

   Młodej pani zalecam katolicką metodę rzucenia palenia, a właśnie wypada wspomnienie Aniołów Stróżów! Czy uczyni to, bo mówiła, że jest wierząca. Nawet wspomniała o przybyciu zmarłego teścia ...dzień przed zamówioną Mszą Św. a był ateistą do końca!

    To jest zarazem czas przykry dla mnie, ponieważ wszędzie jest pełno towarzyszy („naloty”), a ja nie wiem z jakiego powodu. Rządy się zmieniają, a to co było jest! Ja nadal muszę nieść mój krzyż, który jest dla mnie ciężki tylko i wyłącznie z jednego powodu - oznacza on stratę czasu ludzi, którzy nie służą Bogu Ojcu tylko jakiemuś kacykowi. Nawet proch po nim nie zostanie...

   System się zawalił, a oni sercami trwają przy nim. Nie denerwuję się, ale naprawdę szkoda mi tych braci. Wiem, że nie mogę złościć się na nich i pokazywać swojego ja...mógłbym porozmawiać z miłością i zapytać; komu teraz służycie?

   Podczas pokoju w sercu i wielkiej radości niepotrzebnie dałem się wciągnąć w dyskusję religijną z prostymi ludźmi odwróconymi od Boga! Tego nie wolno czynić. bo w rozdrażnieniu nie mogłem odmówić koronki do Miłosierdzia Bożego „za rodzeństwo”.

   Wyraźnie ujrzałem atak Szatana; zakupy, skrócenie spodni, fryzjer, gazety i słodycze dla dzieci. W takim stanie chodzi o rozproszenie, odciągnięcie od modlitwy, ale kupiłem też gerbery na krzyż, który pięknie wyglądają. Modlitwa popłynie dopiero na działce, która dla mnie jest wielką łaską.

    Teraz rozmawiam z córką lekomanką i proszę, aby zwróciła się z prośbą do Nieba. Nawet podkreśliłem, że większość neguje taką możliwość. Dałem jej przykłady z własnego życia, ale nie byłem świadomy, że ona nie chce żadnej pomocy, co potwierdzi po latach.

   W domu, w ciemności skończę moją modlitwę w intencji tego dnia, a dzisiaj, gdy to opracowuję (6 maja 2020) muszę stwierdzić, że to wołanie było słuszne, bo trzy siostry żyją w konkubinacie i tak jakby Boga nie było.…

                                                                                                                                 APeeL

 

 

22.09.1992(w) ZA MOICH NAUCZYCIELI

    Żona zerwała się do kościoła, a mnie jest smutno z powodu wyrzutów sumienia z przepływem czarnych myśli. Przysnąłem na chwilkę i na tle pięknej muzyki usłyszałem głos mówiący, że; "Pan Jezus przebaczył ci!”

    Postanowiłem ten dzień ofiarować w intencji moich nauczycieli. Właśnie w nawale chorych w przychodni pojawi się nauczycielka. To pomogło w odczycie intencji modlitewnej. Trzeba wsłuchiwać się w natchnienia (przeszkadza w tym Szatan), bo z Nieba mówią przez wszystko. Jest to tzw. „duchowość zdarzeń”!

    Już 15.00, a właśnie zaczynam dyżur w pogotowiu (jeden budynek z przychodnią i oddziałem wewnętrznym), a tu jeszcze pięciu pacjentów! Pragnąłem modlitwy i uciekłem na salę, gdzie przebywał 22-letni chłopiec z zespołem Little. Tam zacząłem wołać w intencji moich nauczycieli; ze szkół, uczelni, a także od nauki jazdy i gry na akordeonie.

   Szatan podsunął mi wołanie tylko za dobrych. To jego trick, a właśnie napłynęła osoba nauczyciela podszczypującego koleżanki. W tym czasie głośno krzyczał chory na izolatce. Ten stary człowiek ma założony cewnik i nie wiadomo dlaczego ma ból! Nie pomagają normalne leki; "Matko pomóż!" - podaj narkotyk! "Och, tak nigdy nie wpadłbym na to". Wykonałem mieszankę lityczną i podziałała.

   O 16.30 wszystko było wykonane, poszedłem na dyżur w pogotowiu, a napływa; "podziękuj!" My prosimy o pomoc, ale zapominamy podziękować. Och, tak przecież Bóg sprawił, że wszystko poszło sprawnie. Mam pogodę ducha i radość z pra­cy...nawet dziwią się chorzy. Sam czuję, że Bóg Ojciec jest ze mną! Padłem na kolana z zawołaniem:

   „Boże Ojcze! Panie mojego serca i mojej duszy. Dziękuję Ci, Ojcze za całość Twojej Opieki nade mną, rodziną, Kościołem Świętym i ojczyzną! Dziękuję Ci za opiekę nad chorymi...nawet za to, co jest złe od Ciebie, ponieważ to służy zbawieniu duszy. Dobry Panie przyjmij moje wołanie w intencji wszystkich moich nauczycieli. Bądź Ojcze dla nich łaskawy!”

    Dalej podczas odmawiania cz. chwalebnej różańca łzy zalewały oczy, ponieważ ujrzałem dobro tych ludzi oraz moje bezeceństwa, które im czyniłem. Zarazem napłynęła postać Pana Jezusa, Dobrego Nauczyciela.

   Takie przeżycia i modlitwy bardzo wyczerpują. Po kojącym śnie popłyną dalsze części różańca z prośbami do Pana Jezusa i Boga Ojca o ich zbawienie oraz dusz takich przebywających w Czyśćcu.„Matko wspomóż tych nauczycieli, ja im wszystko przebaczam”!

   Nagle zrywają do biednej chatki, gdzie chłopiec usiadł gołymi pośladkami na rozgrzanej maszynce elektrycznej. Tam wszystko biedne i stare, a króluje wielki obraz Pana Jezusa w Koronie Cierniowej. Jakże chciałbym pomóc takim ludziom!

    Właśnie w różańcu Pana Jezusa wypada cząstka; Pan Jezus oddaje wszystko biednym! „Panie Jezu spraw, aby byli zbawieni...to dzieciątko i ta matka! Spraw też Panie Jezu, aby zesłabli wrogowie Jana Pawła II”.

   Dzień kończy się, zgasiłem światło i popłynie cz. bolesna różańca z moim zawołaniem; „Och, Jezu mój. Ty, jako Najlepszy Nauczyciel pokazałeś wszystko; jak znosić cierpienia, poniżenie i jak nieść krzyż!” Jakże pasowała tutaj koronka do pięciu św. Ran Pana Jezusa.

   Przed wyjazdem do wezwania bard śpiewał o Matce; „kupiłbym Jej futrzaną czapę i powiózłbym Ją malowa­nymi saniami”, a właśnie trafiłem do dzieciątka z wielką MB Częstochowską. „Patrzyliśmy sobie w oczy”, a podczas wychodzenia zamiast powiedzieć, że dzieciątku nic nie będzie, ponieważ czuwa nad nim Matka Prawdziwa...przyjąłem obdarowanie, które wywołało niesmak!

  „Matko! Przepraszam, przecież oni byli przestrasze­ni. Nie mieli drobnych i dali więcej, a ja powinienem zostawić im Twoje Słowo! Nie wolno napychać portfela i odmawiać obowiązkowych modlitw! Matko! Ja wspomogę jakiś biedaków, a tę rodzinę i to dziecko przekazuję Tobie, Matko Boża Pocieszenia z prośbą o jego uzdrowienie”...

                                                                                                                            APeeL

 

30.09.1992(ś) ZA TYCH, CO SĄ NA WÓZKACH INWALIDZKICH

    Minęła północ. Śpiewał bard Tadeusz Krok, a w moje serce wpadły słowa; „dwie iskierki”. W tym momencie napłynęły zaniepokojenie serca; żony i córki. Padłem na kolana z odmówieniem różańca Jezusa i prośbą, aby „Bóg Ojciec, Pan Jezus i Matka objęli je opieką”...z dodatkowym zawołaniem o uzdrowienie córki.

    W nocy był spokój, a tuż przed przebudzeniem widziałem krzyż pod którym klęczał Pan Jezus. Ten obraz po przebudzeniu dał mi wielką słodycz w sercu.  Nie wiem, co oznacza ten sen, ale był to słodki Krzyż Zbawiciela...

    Popłynie „Anioł Pański" oraz spotkanie Pana Jezusa z Matkę na Drodze Krzyżowej...ponownie zawołam za córkę i żonę. Odmówię też modlitwy poranne i cz. chwalebną różańca. Zarazem podziękowałem  Bogu Ojcu za pomoc w oddziale wewnętrznym.

    Dzisiaj wszystko płynie sprawnie, ale trudno jest skończyć pracę. Ostatniej pacjentce, która umiera z powodu czerniaka podarowałem moje modlitwy i prosiłem o przekazanie całego cierpienia na ręce Matki Bożej (uświęcenia).

   Wówczas narzuciłem sobie odczytywanie intencji modlitewnej w czasie odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego. Właśnie jej szukam; „za biednych czy za niewierzących?” Nie szła modlitwa za biednych!

   Przypomniała się wizyta u biedaka na wózku inwalidzkim. Jestem zły, ponieważ nie podarowałem mu posiadanego miodu i kawy. To było potwierdzenie tej intencji, a dodatkowo na ulicy ujrzałem młodą dziewczynę na wózku inwalidzkim. W tej intencji popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego.

   Podczas przejazdu do domu serce przenikał ból osamotnienia ludzi na wózkach inwalidzkich. "Jezu bądź z nimi, bo są łatwym łupem Szatana. Ojcze mój!” Natomiast w drodze na działkę poczułem cierpienia tych chorych braci. „Jezu mój, przecież oni są łu­pem dla Twojego Przeciwnika, który zalewa ich zwątpieniem...nie mogą zaznać nawet zwykłych radości”. W tym czasie sprawni za nic nie dziękują!

   Zły jak zwykle podsunął zakupy (dobro dla swoich), a okaże się, że kupię te same produkty, co żona! Przy tym nakrzyczano na mnie. "Och, Ojcze mój jak Tobie jest przykro, gdy wszystko dajesz, a ludzie nie chcą Twoich darów, a nawet je odrzucają z narzekaniem!” 

    Dzisiaj zostałem obdarowany, ale „jedynie Bóg mój, a także Pan Jezus wiedzą jak bardzo chciałbym dawać innych”. Jakże pasuje tutaj Bolesna Męka Pana Jezusa, która jest w mojej modlitwie. Na jej czas z włączonego telewizora popłynie obraz dwóch młodych żużlowców na wózkach inwalidzkich...

                                                                                                                             APeeL