Na kolanach poprosiłem Boga, aby żona nabrała ufności, bo przestraszyła się „ropniami na dziąsłach” (normalnymi „odciskami”). Pojechaliśmy na Mszę św. o 7.15...jako piąta mogła zostać w kościele, a ja słuchałem nabożeństwa przez głośnik...w słoneczku i śpiewie ptaszków.

    Stan mojego uniesienia zmieniły słowa kapłana, który w antyfonie na wejście zawołał od psalmisty (Ps 34[34]; „Rozpraw się, Panie, z tymi, którzy mnie k r z y w d z ą, uderz na moich napastników”.

    W serce pojawiła się pewność, że jest to dzisiejsza intencja modlitewna. Wówczas nie było jeszcze znanego dzieło Miłosierdzia Bożego. Pomyślałem o spotkanie z prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzejem Matyją, któremu chciałbym przekazać treść mojego pisma do prokuratury...z ręki do ręki, bo administracja ukrywa prawdę.

    Pan Prezes 7 grudnia 2019 r. w rocznicę 30-lecia odzyskania samorządu lekarskiego pięknie mówił o wyrwaniu się spod nadzoru nomenklatury, ale nie mógł zauważyć, że w tym czasie powstało nowe „państwo w państwie”, gdzie władza wyczynia, co chce.

    Popłakałem się podczas słuchania słów Boga Ojca - przekazanych przez mojego ulubionego proroka Izajasza (Iz 42, 1-7) – o posłannictwie Pana Jezusie. W tym czasie psalmista wołał, że Pan jest obrońcą mego życia przed złoczyńcami, którzy „chwieją się i padają”. Nawet w czasie zbrojnego napadu zachowam swoją ufność (Ps 27(26). Tak właśnie jest w mojej sytuacji.

   Pan Jezus w Ew (J12, 1-11) przygotowywał się do zakończenia Swojej Misji. Bezpieka świątynna postanowiła zabić także wskrzeszonego Łazarza, bo wielki tłum przybył, aby zobaczyć ten cud.

   Kapłan zawołał też, aby modlić się za „za ludzi przewrotnych i czyniących zło”. Eucharystia zwinęła się w łódź (ratunek) oraz zawiniątko...dla pracującego na Poletku Pana Boga.

   Podjechaliśmy pod krzyż Pana Jezusa podlać kwiaty i krzewy, a żona posadziła bratki przez naszym kościołem. Nasze serca zalała radość i pokój Boży...

    Wieczorem, przez dwie godziny trwała moja modlitwa; „za trwających w krzywdzeniu mnie” (władza, samorząd lekarski i rodzina). Nawet nie chodzi o moje cierpienie, ale o ich przejrzenie, bo czas płynie, a ludzkość znalazła się w opresji z powodu pandemii…

                                                                                                                                APeeL

 

     Oto skrót prośby do Pana Prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej...

   Proszę o osobiste spotkanie na którym dostarczę pismo zawierające bezeceństwa kolegów samorządowców z OIL i NIL od 2007/2008 r. Pan Profesor powinien poznać moją precedensową sprawę, ponieważ pozbawiono mnie wszystkich praw i dotychczas trwają matactwa (moja wiara i obrona krzyża to choroba, a właściwie sowiecka psychuszka).

    Proszę sprawdzić skład komisji lekarskiej na której stwierdzono, że jestem chory psychicznie, bo nie było na niej przewodniczącego lekarza Medarda Lecha (szefa Kom. Etyki Lekarskiej!)...zbadał mnie później, ale "już bez zainteresowanego". Na moje uwagi stwierdził, że go pomówiłem.

    Natomiast Pan Profesor na mój zarzut w stosunku do samorządu, że - zastosowano wobec mnie sowiecką psychuszkę - zaprotestował przeciwko przewodniczącemu komisji lekarskiej powołanej bez mojego udziału 8 września 2018 r. (NRL/ZRP/IK/823-3/2183/2018).

    To była obrzydliwa manipulacja prawników, bo w komisji zaproponowano także udział specjalistek, które sprawiły moja śmierć cywilno-zawodową (dobrze wiedziały w czym uczestniczą).

    Dlaczego nie otrzymałem żadnej informacji po posiedzeniu ORL z 8 wrześnie 2018 r. (nie wpuszczono mnie na salę)? Bano się, że połowa nowej rady dowie się o wyczynach starych działaczy. Gdzie schowano zarzut o zastosowanie psychuszki z prośbą o unieważnienie całego procesu?

   Poznałem moje prawa, które łamano od zaocznego rozpoznania choroby i to trwa dotychczas. Kłopot, bo nie umarłem. Dlatego Pan Profesor powinien otrzymać moją sprawę z ręki do ręki w formie jaką ma prokuratura.

 

 

Aktualnie przepisane…

26.11.1989(n) Śmierć w narodzinach...

    Na dyżurze w pogotowiu kolega chirurg nie chciał jechać w środku nocy do babci z patologicznym złamaniem całego podudzia (wiek). Dla oka założono gips, który prawdopodobnie nic nie da. Wzywający, w nędznej chatce wtykał mi pieniądze, a ja powiedziałem; „nie, nie...pan ma krzyż w domu".

     Czułem, że kolega będzie miał gorszy przypadek. Tak się stanie, bo nad ranem trafi na daleki wyjazd do porodu martwego dziecka.

   W rozmyślaniu o Credo czyli naszym „Wyznaniu wiary” („Wierzę w jednego Boga Ojca”) zastanawiałem się nad słowami;

1. „umęczon pod Poncjuszem Piłatem”. Nie wiem dlaczego wspomina się Piłata, którego zmuszono do uwolnienia przestępcy Barabasza...

2. „I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (06.04.2020) dziwię się tamtemu rozważaniu, bo ktoś ma pokręcone ciało, nie lubi swego ciała i musi do niego wrócić.

   Tylko Pan Jezus zmartwychwstał z ciałem, bo Łazarz został tylko ożywiony. My jesteśmy natychmiast po śmierci, ale jako dusze. W świecie nadprzyrodzonym nie mamy ciał fizycznych...

    Na takich rozważaniach gubią się mędrcy tego świata, a to wszystko jest proste, nawet śmiesznie; stajenka, osiołek, „król" i bestialska śmierć. Sprawiła to Mądrość Boża! W tych rozmyślaniach ujrzałem na czym polega istnienie naszego Stworzyciela.

     Oto ojciec ziemski ma dzieci, które nie wiedzą o jego istnieniu. Po pewnym czasie część z nich dowiaduje się o tym i przekazuje reszcie. Tak jest z powołanymi do służby Jezusowej!

    Zmęczony po dyżurze drzemałem na Mszy Św. Dopiero po Eucharystii chciałem zostać w pustym kościele, ale wszystko gaszono...wyganiając. Podczas przechodzenia przed wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego uśmiechnąłem się...tak jakbyśmy rozumieli się.

   Emanuel Swedenborg (29 stycznia 1688 - 29 marca 1772); naukowiec, geolog, filozof, mistyk...próbował przeniknąć wiarę rozumem. Podróżował po zaświatach i odkrył, że Ojciec Niebieski jest Człowiekiem (dodam; Bogiem Osobowym)!

   Przytoczył też dysputę z Szatanem, który dla zmyłki przyjął postać człowieka; jestem uczony, Bóg to wszechświat, atmosfera, puste słowa, fikcja, wszystko jest wynikiem działania słońca, religia to opętanie, imaginacja, duch to wyziew z ciała, wyobraźnia…

   Tak mówią także obecnie niewierzący wymyślając różne teorie (powstanie wszechświata i człowieka w wyniku „wielkiego wybuchu”), a pragnący wiary stwarzają sobie bożków…

                                                                                                                                         APeeL

27.11.1989(p) Daj siłę Panie...

    Nad ranem padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę, a przypomniał się stróż nocny, który całymi nocami odmawiał różaniec za każdą rodzinę (kolejno w każdym bloku). Dosłownie chodził po domach, bo tak chciała Matka Boża. Teraz to zrozumiałem i zawołałem; „Panie Jezu! Daj siłę wytrwania wszystkim słabym w moim mieście".

    Pan Jezus całe noce spędzał na modlitwie, a ile nocy zmarnowałem na grze w karty z piciem alkoholu. Codziennie trzeba dziękować! Zdziwiony przeczytałem, że tuż po przebudzeniu trzeba się przeżegnać...porozmawiać z Bogiem Ojcem i prosić o błogosławieństwo dnia!

    Św. Augustyn pisze, co wiem, że Bóg zna nas i czeka, wzywa, a nawet woła, bo dopiero powrót do Niego da nam pełne ukojenie.

    Teraz mówię do pani, której mąż przed laty popełnił samobójstwo, a ona dotychczas szuka winnego tej śmierci, dręczy się i nie przyjmuje tego; nie wolno wciąż wracać myślą do tyłu („dlaczego to się stało”?), ani zamartwiać się do przodu („co ze mną będzie”). Sama w końcu miała myśli samobójcze, a w domu były małe dzieci! Jak wiele diabelskich pułapek czeka na nas wokół!

                                                                                                                                           APeeL

 

28.11.1989(w) Demon bardzo dobrze radzi...

    Przybyłem do pracy wcześniej, ale nie było ludzi. Napłynęła podpowiedź; „wolny dzień”. Faktycznie mam taki do odebrania, ale nie ma ludzi i szkoda go stracić! Okazało się, że później będzie nawał pacjentów z wieloma ciężko chorymi, którzy mieliby wielkie kłopoty.

    Dziękowali za uzyskaną pomoc...sprawiając ostatecznie moje zadowolenie. To był zarazem dowód na poranne kuszenie, które poznajemy po owocach naszego działania.

    Napłynęła refleksja; nasz Kościół nie wypowiada się w stosunku do niektórych zjawisk nieznanych (natchnień, boju duchowego w myślach oraz istnienia telepatii). Przecież jest to język uniwersalny, w nim też modlimy się do Boga Ojca. Przecież w Objawieniach "rozmowa” jest prowadzona w myślach.

   Syn od dłuższego czasu nawala. Dzisiaj został ukarany; zatrzymany w domu. Nie przyjmuje kary, krzyczy i złorzeczy z odgrażaniem się. Córce tłumaczę, że chwilowo zastępuję Boga Ojca, który postępuje z nami identycznie...daje nam wszystko i patrzy, co robimy z darami. Wielu "karanych" rzuca się i złorzeczy. Ci, co pojmują wszystko pokornie przyjmują i dziękują!

    W „Niedzieli" bardzo pięknie pisze rolnik Adam Otro; wieś męczy choroba zwana chciwością i chęcią szybkiego dorobienia się; w chałupie krytej strzechą mieszkają dziadkowie, a obok willa obecnego gospodarza. Należy odrzucić chciwość...rozłożyć w czasie dorabianie się, dzielić się owocami swojej pracy z innymi. Powinniśmy wzajemnie służyć sobie...

                                                                                                                  APeeL

 

29.11.1989(ś) Męka ludzka ma wiele możliwości...

    Dzisiaj jest mróz i zimno w mieszkaniu. Na rozpoczęcia tego dnia Biblia otworzyła się na Ps 37; „Miej ufność w Panu i czyń, co dobre /../ Raduj się w Panu /../ Powierz Panu swoją drogę. Zaufaj Mu, a On sam będzie działał /.../”. Nastroszyłem paltocik, idę do pracy i rozmyślam wewnętrznie.

    "Jezu, Jezu zlituj się nad wszystkimi chorymi, niedołężnymi, którym teraz jest zimno w domach. Zlituj się nad wszystkimi głodnymi i zmarzniętymi zwierzątkami."

    Napłynęły obrazy straszliwego upału z brakiem wody. To prawda, bo męka ludzka nie kończy się na mrozie, ale ogarnia cały świat. Dlatego wszyscy powinni modlić się, jedni służyć drugim, bogaci wspomagać biednych ku wspólnej radości, ale jest to wyobrażenie raju na ziemi.

   W tej biedzie, przy niskich zarobkach lubię służyć, moje serce jest przy biednych. Jaką nagrodę ma dobrze zarabiający...nawet czuje się ważniakiem. Każdy z nas jest poddawanym próbom. Teraz mówią pacjenci;

- Przed pięcioma dniami pochowałem matkę. Ukazała mi się w piwnicy w postaci mgły. Przestraszyłem się.

- Żona za życia nienawidziła zięcia (rozbójnik). On teraz jest dobry - w śnie powiedziała do niego; „czy nie mogłeś być taki od początku”?

- Ze śmiercią pogodziłam się, ale boje się szpitala (chora z przerzutami).

    Całym sercem jestem też z nieuleczalnie chorymi...nie wiem dlaczego tak jest, ale myślę, że Bóg jest w ich pobliżu!

                                                                                                                                         APeeL