Wczoraj byłem na dwóch nabożeństwach, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale napływa pragnienie przyjęcia Ciała Zbawiciela. Płynie relacja z napadu Czeczeńców na Teatr Wielki w Moskwie (1000 zakładników). Wszystko skończy się tragicznie 25/26 października zostanie zastosowany gaz, który zabije większość.

    Pacjenci bardzo lubią mnie w dni w które pragnę oddechu (wtorki i czwartki), bo w środy i piątki pracuję dobrowolnie od 7.00 – 18.00. Właśnie przybył pragnący zdrowia, który chce się dokładnie przebadać. Jeszcze kandydat na kierowcę z ograniczeniem umysłowym oraz babcia, która ma 86 lat i „nie chce cierpieć”. Zawsze zapraszam ją do Domu Boga, bo ma bliżej, ale ona woli przychodzić do mnie. 

   Od 15.00 mam dyżur w pogotowiu, gdzie od rana nic nie było, ale kolega zostawił mi transport przeciętego ścięgna ręki (różne głupstwa robią lekarze). Później będzie to samo: złamanie ze skręceniem podudzia! Podczas modlitwy wzrok zatrzymała pęknięta szyba karetki.

    W moim samochodzie „puściła” uszczelka pod zaworami, ale kierowca nie może tego zreperować, bo cały czas jeździmy. Natomiast spawacz zniszczył przewody elektryczne w garażu i teraz trudno je naprawić...ponowna próba nie powiodła się.

    Teraz badam 96 letnią staruszkę, ale wzywają do kopniętego w twarz podczas gry w piłkę nożną oraz do pobitego, który traci świadomość. Babcię musiałem zostawić, a później okaże się, że miała zawał serca.

   Trafiam także na chorą psychicznie (zaostrzona schizofrenia), agresywną...wg psychiatry, ale w karetce była grzeczna. Musiałem złamać przepis i zabrać obie chore jednocześnie.

    Nie powiodło się zreperowanie samochodu, który zepchnąłem z obcym właścicielem w pobliże kościoła, bo zerwała się straszna ulewa! „Panie Jezu! zmiłuj się!”...

                                                                                                                      APeeL