Po dyżurze raduje mnie pobyt w domu, a właśnie z telewizji  „patrzy” Pan Jezus Miłosierny. Płynie program wspomnieniowy po wizycie Jana Pawła II. Natomiast z włączonego odruchowo radia Maryja usłyszę świadectwo zakonnika japońskiego, który mówił o czasie ataku na Nagasaki: o tym jak nie pomagał. Na tym tle wspomniał dobrowolną śmierć głodową o. Kolbe za Gajowniczka. 

    Ja przypomniałem sobie nawrócenia św. Augustyna, którego życiorys był podobny do mojego. Wszystko wymodliła jego matka, św. Monika....tak został świętym. Popłakałem się, bo w ręku znalazł się wizerunek Jana Pawła II + Jezus Miłosierny + „Solidarność”. W tym czasie żona miała radość z powodu zbiórki przez „Caritas”, bo oddaliśmy wiele rzeczy w tym koc elektryczny.

    Po Mszy św. z Eucharystią nie mogłem wyjść z kościoła, chciałbym tutaj zostać i odmówić całą litanię. Podczas koronki do Miłosierdzia Bożego napłyną obrazy z hospicjum dla dzieci umierających.

  Na ten czas znalazłem zasuszonego i skręconego zaskrońca...namiastkę węża, który jest symbolem Szatana. Miłosierdzie Boga uwalnia nas od kuszenia, zmazuje nasze grzechy i otwiera Niebo. Pokazało to połączenie tych dwóch dni: dobroci Boga i Jego miłosierdzia. Właśnie obdarowałem z serca syna... 

                                                                                                                         APeeL