Można powiedzieć, że jest to bój na śmierć i życie („ostatni”), bo o świętość naszej duszy...inaczej nie wrócisz bezpośrednio do Królestwa Bożego. Jeżeli ktoś neguje jej posiadania to szkoda z takim rozmawiać.

    Taki sądzi, że „umiera”, a to oznacza koniec wszystkiego; zostaje spopielony lub zgnije (teraz nie wypada pisać, że zwierzęta zdychają). Trzeba przyznać, że tak sądzą ludzie „mądrzy” w sensie świata; Eliza Michalik, prof. Joanna Senyszyn (przygotowana do śmierci, ponieważ napisała testament, ale krzyż określa dwoma deskami zbitymi na krzyż), dalej są to „teolodzy” pożal się Boże, a nawet namaszczeni kapłani. 

    Na początku mojego nawrócenia (1988 r.) wszystko rysowałem, ale nie potrafię edytować rycin ukazujących moje przebudzenie duchowe. Tam są przekazane ówczesne refleksje...ciekawe nawet dla mnie będącego już na szczycie Himalajów duchowych.

   Pan Bóg dzisiaj pokazał im, że im wyżej wejdziesz tym upadek może być bardziej bolesny lub śmiertelny. Właśnie stanie się to dzisiaj, bo bój toczy się z zachciankami ciała, które podsuwa Szatan...za przyzwoleniem Boga Ojca (próby). To nie jest kuszenie, które chce zmienić sam papież z modlitwy „Ojcze nasz” („nie wwódź nas na pokuszenie”), ale przyzwolenie na działanie Szatana.

   Zobacz, co Pan Jezus powiedział s. Faustynie; „Więcej mnie ranią drobne niedoskonałości dusz wybranych, aniżeli grzechy dusz w świecie żyjących”. To dla mnie jest zrozumiałem, bo niewdzięczność za bezmiar łask i świadomość, że upadam (w tym wypadku; nagła pokusa seksualna)...sprawia zranienie Serca Pana Jezusa.

     Przecież w takiej próbie mógłbym przekazać to cierpienie w intencji czystości dusz kapłańskich, ale nie zawołałem - z głębi duszy - do św Józefa z lilią...na obrazie przyniesionym ze śmietnika!

    Bardzo pragnąłem Eucharystii na Mszy św. wieczornej, a tak się stało, że trafiłem na przedłużające się nabożeństwo dziękczynne z okazji rocznicy ślubu. Pięknie grał i śpiewał zespół;

„Obudź mnie do wiary Matko! Cały Tobie się oddaję.

Zawsze Twoim dzieckiem pragnę być. W Twoich dłoniach me schronienie (...)”.

    Przybył też spowiednik. Po Eucharystii, która zamieniła się w mannę z nieba „spojrzał” obraz s. Faustynki, którą poprosiłem, aby podziękowała za wszystko Bogu Ojcu, Panu Jezusowi i Duchowi Świętemu…

   Całą moją modlitwę - w tej intencji - odmówię następnego dnia (1.5 godz.) podczas meczu piłkarskich oldbojów…

                                                                                                                                        APeeL

 

 

Aktualnie przepisane...

22.07.1988(pt) Marzenie przyjęcia Eucharystii...

    Spałem tylko godzinę, a wyjechaliśmy do Zakopanego o 2.40! Tu Pan pozwoli mi wypocząć. Żona nie chciała jechać, a ja pragnąłem być z całą rodziną - tego mi brakowało.

    Rano przed śniadaniem z Świętokrzyskich Kazań Radiowych przeczytałem: "Zbawicielu mój, bądź dziś ze mną pomóż, abym dzień przeżył mądrze". Wszystko przebiegło szczęśliwie...nawet znaleźliśmy się na basenie z ciepłą i czystą wodą. 

    Przed wyjściem na obiad kazałem przeczytać córce Słowo (na chybił – trafił), bo dzisiaj są jej imieniny. Wpadło; "Miłość Chrystusa obecnego wśród nas...,który żyje w tobie, we mnie, w ludziach o konkretnych rękach, ludziach czujnych na płacz, wrażliwych na rozterki, otwartych na szukających i gotowych iść do odrzuconych".

    0 19.00 poszliśmy z żoną do kościoła, a ja od 20 lat nie byłem u spowiedzi. Moim największym marzenie jest przystąpieniem do Komunii Świętej! To jest bardzo proste, ale trzeba paść przed kratką  na kolana.

   Ja dodatkowo chcę przekazać część mojego 'ja' kapłanowi. Pragnę trafić do "swojego". Wiem, że Pan wskaże mi takiego (stanie się to później). Piękna Msza św. z pięknym przejmującym śpiewem (organista wkładał w niego część własnej duszy) o rozmowie Magdaleny z Mistrzem.  I to, że do każdego z nas przyjdzie ogrodnik.

   Szkoda, że nie ma córki Magdy, bo całe nabożeństwo było pełne namaszczenia. Mam wrażenie, że nasz ksiądz - ciągle nawołujący o datki - bardziej polubił złoto niż Boga. Natchnienie ostrzegło mnie; "Nie oceniaj, bo każdy może zmienić się, a przykładem jest moja osoba pragnąca powrotu do Boga Ojca!" Podczas Eucharystii organista śpiewał o szczęściu niepojętym. Ja właśnie to zrozumiałem...oddalony od Najświętszego Sakramentu.

                                                                                                                APeeL

 

23.07.1988(s) Sam na sam z sobą...

    Ni stąd - ni zowąd powiedziałem rodzinie, że nigdzie nie idę, bo nie ma pogody. Zrozumiałem po czasie (wszyscy poszli na basen), że miałem zostać sam, bo od dawna prosiłem Boga o chwilę ciszy. Zostałem wysłuchany i uzyskałem ten dar. Zostałem sam z sobą.

   "Szukasz Boga popatrz na góry". Tak napisano na zdjęciu Tatr. Wyjrzałem przez okno na  Giewont. Tak marzyłem o pokoju w takim miejscu i w takim spokoju. Dzięki Ci Panie!

    Włączyłem nagranie o Stanisławie Wyspiańskim, gdzie byłą Modlitwa do Maryjki, Dziewicy Przeczystej;

    „Daj nam Ty taką siłę zwycięską, tyle mocy niezmożonej i wytrwałości do pracy. W skrzesz w nas dusze tak silne, jak długie są nasze cierpienia...tak wielkie jak głębokie są nasze rany.

   My przywiążemy się do pracy ciężkiej. My chcemy upadać pod jej ciężarem, aby dowieść naszej miłości...

   Ale, Ty pozwól nam widzieć choćby w dzień naszej śmierci w ostatniej choćby chwili zobaczyć tęczę przyszłości. Jutrzenkę życia nowego - niech ona zabłyśnie nam.

    Ty, królów naszej ojczyzny Królowo Polskiej Korony."

     Po obiedzie poszliśmy z żoną do drewnianego kościółka zaprojektowanego przez St. Witkiewicza. W podziemiach była wystawa malarstwa ludowego z wizerunkami Matki Bożej na szkle. Żona zwróciła uwagę na Matkę Boską Cygańską, a ja na Matkę Boską Zbójnicką. Zbój klęczy, a Matka Boska wskazuje mu drogę nowego i dobrego życia!

    W przedsionku podziemi kupiliśmy kilka książek; "Chrystus w moim życiu”, "Modlitwy chorych" oraz "Zaryzykować życie". Sprzedawca powiedział do mnie; „w życiu chrześcijanina nie ma nic przypadkowego”. Zrozumiałem, że Pan Jezus wskaże mi odpowiedniego spowiednika…

                                                                                                      APeeL

 

24.07.1988(n) Po wahaniu znalazłem się w kolejce do spowiedzi...

     Wysłuchaliśmy niedzielnej Mszy św. radiowej. Postanowiłem pojechać do Bukowiny Tatrzańskiej. Nie ma odwrotu, po wahaniach znalazłem się w kolejce do spowiedzi z jedną osobą przede mną, ale kapłan wyszedł odprawiać Mszę Św. Cieszę się, że ustąpiła obawa przed spowiedzią - mam jeszcze 7 dni, może się uda. Właśnie popłynie pieśń o Mistrzu...muszę iść Jego Drogą.

    Ksiądz mówił o naszym zabieganiu o sprawy materialne z brakiem czasu na sprawy duchowe, które odkładamy na czas późniejszy, a często śmierć wszystko niweczy ten plan. Myślę, że tak jest u większości ludzi. Często prosimy Boga, ale rzadko dziękujemy. Taka jest prawda.

                                                                                                     APeeL

 

25.07.1988(p) Każdy zostanie rozliczony...

„A serce nie umiera, kiedy zdawałoby się, że powinno”... Czesław Miłosz

  W sercu pojawiły się cierpienia fizyczne (choroby, ból, głód, brak spełnienia pragnień, bezdzietność, itd.) oraz duchowe (strach przed śmiercią, nostalgia, samotność, wyrzuty sumienia, trudność zrozumienia dlaczego złym powodzi się dobrze, a sprawiedliwi doznają udręk, nienawiść i niewdzięczność otoczenia, a nawet przyjaciół, brak wolnej ojczyzny, itd.).

     Nie wiem skąd to przepisałem? Całe nasze życie jest oczekiwaniem na Pana! Trzeba być gotowym, czekać z zapalonym światłem. Każdy z nas zostanie rozliczony. Pozwól ręce, aby się otworzyła, bo dobro wyzwala dobro. Nie pobieraj nic ponadto, co ci wyznaczono.

     Nie ulegaj pokusie władania, wyładowania się, odegrania się na słabych, chorych i bezdomnych - łatwo zlekceważyć tych, za którymi nikt nie stoi. Szukaj okazji do czynienia prostego dobra, cichej radości, bądź przyjacielem tych, którzy proszą o pomoc. Nie trać delikatności. Czuwaj nad wyobraźnią.

   Co czynić – pytaj o to własne sumienie. Pamiętaj, że zostaniesz rozliczony z talentów jakie otrzymałeś…

                                                                                                           APeeL

 

26.07.1988(w) Bunt przeciw ojcu...

    Syn pogniewa! się na nas, bo wczoraj nie wpuszczono go na film od lat 18 („Muchę"), a ma lat 14. Rano zniknął. Wiedział, że wyjeżdżamy na Gubałówkę przez Butorowy Wierch. Nie miał pieniędzy. Wszedł na Gubałówkę. Spotkaliśmy go na szlaku - był spragniony (duży upał). Miałem płyn, który wypił jednym tchem. Wszyscy byliśmy szczęśliwi i wstąpiliśmy do kaplicy Matki Bożej Różańcowej.

    Czy nie jest tak też z nami, bo z powodu różnych spraw obrażamy się na Boga Ojca. Ja jestem tego przykładem, bo przez tyle lat żyłem bezbożnie. Pan wysłuchał wołania pacjentek i nie poszły na marne zamawiane za mnie Msze św.

    Teraz zbliża się czas powrotu do Boga Ojca…z moim przystąpieniem do Sakramentu Pojednania. Jak wielka będzie nasz wspólna radość…

                                                                                                                APeeL

 

 

27.07.1988 (ś) Na co czekasz...

    Z żoną poszliśmy do Chatki Pustelnika - brata Alberta. Nie było już książki dla odwiedzających. Przed trzema laty napisałem tam; „W każdym z nas jest święty należy to tylko obudzić.” Teraz wiem, że jest to prawda, a świętość dotyczy pragnienia naszej duszy, której nic tutaj nie zadowoli.

    Na starość chciałbym mieć taki pokój, w takiej chatce - jak brat Albert. To jest to! Każdy musi zrozumieć, że "potrzeba mało, a nawet nic". Niestety, króluje kult Boryny - trzymać wszystko do końca!

    Napiliśmy się wody ze źródełka. Kupiliśmy pięknego świątka – mnicha, a z Bystrej wyciągnąłem drewnianego delfina i kamyki ("na szczęście"). Po obiedzie w Bukowinie Tatrzańskiej byliśmy na filmie "Objawienie w Fatimie”, a wieczorem poszliśmy na Mszę św. do kościółka Salwatorianów.

   Przed snem dyskutowaliśmy; na co czeka każdy człowiek? Córka zapytała - na co ja czekam? Ja czekam na przyjście mojego Pana. Muszę być gotowy, przepasany, mieć zapaloną lampę, która poprowadzi mnie w ciemności. Po otworzeniu ręki muszę pokazać talent powiększony, który otrzymałem. Nikt z rodziny nie odezwał się…

                                                                                                                             APeeL

                                                                                            

28.07.1988(c) Nic nad Boga...

    Długo szukałem grobu brata ciotecznego. Usiadłem na kamieniu, a w tym czasie napłynęła jego twarz oraz twarz naszej wspólnej babci, a także jego ojca. Zawołałem tylko; „Panie, Ty widziałeś jego udręczenie; nieudane małżeństwa i alkoholizm. Wiesz Panie, że część jego winy spada na jego rodziców. Panie, Ty wiesz lepiej! W tym czasie wzrok przykuł napis na jednym z grobów; "Nic nad Boga".

 

                                                                                                                     APeeL

 

29.07.1988(pt) Zwiastuny boju duchowego...

    Wieczorem czytałem "Świętokrzyskie Kazania Radiowe”. Nadal mam nadzieję na spowiedź do której mam się przygotować. Dzisiaj, gdy to przepisuję (16.02.2020) muszę stwierdzić, że już wówczas interesowałem się bojem duchowym. Wyznacza go nasze ciało i dusza, królestwo ziemskie z niskimi pobudkami oraz Królestwo Boże (najwyższe wartości).

   Każdy zna zło tego świata; nienawiść, fałsz i obłudę z niesprawiedliwością, ukryte niewolnictwo, kłamstwa z „patrzeniem w oczy” oraz "niewinne", dalej wyrafinowane, bezczelne i zbrodnicze czyny, nędzę i nadmiar dóbr, różnego typu dyskryminację, zniewolenie, przemoc i gwałt, poniżanie i poniewieranie ludzi. a zarazem uprzywilejowanie "wybrańców", itd.

   Kontrastem jest Królestwo Boże, gdzie obowiązuje Prawo (Dekalog), Prawda, Miłość, Sprawiedliwość, Pokój i Wolność. To nie są wartości typu naszego, gdzie pokój to brak wolny, ale o tym dowiem się dopiero po latach. Na tym tle jaśnieją święci, którzy są po to, aby zadziwiać. Mam zapamiętać, że nawet kamień polny może zmienić bieg lawiny…

                                                                                                         APeeL

 

30.07.1988(s) Pan jest tak blisko nas...

    Dzisiaj planowałem trafić do nowego kościoła w Olczy, ale pomyliłem drogę i znalazłem się na Mszy Św. w drewnianym kościółku w Murzasichle z modlącą się młodzieżą. Z tablicy przez kościołem w Poroninie, który jest zawsze zamknięty przepisałem wiersz dziecka z A. Łacińskiej;

    „Ty jesteś tu Panie, Ty jesteś tu! Czuję Ciebie! Czuję, jak Twa ręka prowadzi mnie, bym czynił dobro. Niczego nie musisz mi tłumaczyć, ani wyjaśniać.

   Ja czuję Twą obecność Panie, Ty jesteś jak ogromne słońce, które rozjaśnia świat, drogę mojego życia.

   Panie, czuję Cię w tej wielkiej ciszy, gdyż Ty jesteś tu, gdy biegnę pośród pół w letnim poranku blisko mnie - w ciszy mego serca.

   Już nie jestem smutny Ty jesteś, po prostu Jesteś!"

    Kapłan wskazał, aby w myślach poprosić Matkę Bożą o różne łaski. Ja zawołałem o pomoc w dwóch sprawach, abym nie pił alkoholu oraz stał się małomówny. Tak się stanie na starość...

                                                                                                                           APeeL

 

31.07.1988(n) Nie spełniło się moje pragnienie...

   Koniec wczasów, podenerwowanie, beznadziejna słyszalność Mszy św. radiowej. Spóźniliśmy się na Mszę św. do kościółka (pomyłka w informacji), ale w nagrodę kupiliśmy; piękny modlitewnik oraz książkę o o. Pio. Bogu dzięki za to, że w Polsce można to drukować. Ludzie wyrywali sobie z rąk.

    Podróż powrotna odbyła się szczęśliwie. Na działce nikt nie oberwał wiśni i śliw, słoneczniki pochyliły się, a w domu wszystko było na swoim miejscu. „Panie dlaczego tak dużo dajesz mi na raz?"

    Kupiłem sobie ćwiartkę wódki i wypiłem.Tak podziękowałem. Żona zdenerwowała się, ale od jutra nie piję (sierpień)... 

                                                                                                                  APeeL