„Tak niewiele trzeba nam”...

    Dzisiejszą intencję modlitewna wypowiedziała żona, która w swoich rozterkach narzeka na stare meble (ponownie są modne) oraz na to, że niczego się nie dorobiliśmy. Ja bardzo lubię to, co posiadam...teraz szczególnie Citroena z 2004 r. który wozi mnie na spotkania z Panem Jezusem w deszczu, wietrze i podczas zimna.

   Każdy musi zrozumieć, że „potrzeba nam mało, a nawet nic”. Właśnie dzisiaj Pan Jezus roześle dalszych Apostołów (72), a trwa dotychczas. Przecież Cyryl i Metody tak stali się patronami Europy.

     Można powiedzieć za św. Pawłem (1 Kor 4, 6-15); „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał. Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa.”

    Refleksja jest taka; jeżeli wiesz, że wszystko jest prawdziwe w Kościele Katolickim i pragniesz wrócić do Królestwa Bożego...wszystko przyniesie Ci radość. Właśnie mam resztę edytowanego już zapisu z 04.12.1993, który wyraża mój stan obecny. To zarazem jest dowód na niezmienność miłości do Boga Ojca;

    <<Pokój zalewał serce i duszę, a cały czas płynęła kojąca muzyka: „Jezu! Jezu! Jezu mój!” Nawet przybyła pacjentka - kucharka pachnąca zupą zacierkową! Przypomniał się ojciec ziemski, który bardzo lubił tę zupę...w największym gniewie przepraszał się z matką! Serce, nadal zalewała nieprawdopodobna radość Boża, nawet śpiewałem po swojemu, że: „nasza miłość nie jest już snem, zbliża nas i wiecznie trwa”. To słowa wprost od Pana Jezusa jako podziękowanie za mój wczorajszy post>>.

    Piszę to, a od Pana Jezusa płynie gra na akordeonie. Zaraz zapytasz; przecież są to walce z YouTube (Lorenzo Polidori oraz Massimo Budriesi). Natomiast ja widzę łaskę, bo są to utwory podobne do tych, które kiedyś sam grałem w zespole na akordeonie. Tylko nasz Tata może nas obdarować w zależności od sytuacji...tak jak ojciec ziemski swoje dziecko.

    Natomiast Szatan podsuwa; posiadanie, sławę, a szczególnie władzę, popisywanie się z biciem głupich rekordów do Księgi Guinnessa. Taki mistrz nic nie wie o swojej duszy z którą - do naszego Prawdziwego Domu - przechodzą tylko nasze dobre czyny, uświęcone cierpienia, uczestnictwo w Mszach Św. oraz modlitwy przebłagalne za ludzkość i grzeszników.

    Ponownie zapytasz; z czego jestem taki zadowolony, gdy moją wiarę uznano za psychozę czyli życie w świecie nierealnym z wymawianiem mi, że dodatkowo leczę się z powodu epi petit mal.

    To wielkie chamstwo i nieuctwo, bo jest to choroba jak każda inna; w ośrodkach podkorowych powstają impulsy dodatkowe jak w sercu, a lekami gasimy je. Ile sąsiad miał kłopotów z napadami migotania przedsionków...zamrożono mu to ognisko w przedsionku serca.

    W „Gazecie lekarskiej” 13 lutego 2018 r. jest piękny artykuł; „On prawie umarł. Jak odczarować padaczkę?”...napisany z wielką miłością przez dr hab. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska Wejdź; https://gazetalekarska.pl/?p=38807 i przeczytaj tam mój komentarz.

   Opiszę objawy; w czasie napadu masz chwilkę nieobecności, nie wiesz dlaczego jesteś w danym miejscu z krótką niepamięcią wsteczną i wszystko wraca do normy. Na dyżurze w pogotowiu - po załatwieniu chorego w ambulatorium - w nocy wszedłem do pokoju kolegi.

   Długi czas widziano to (nawet kierownik), a nie poinformowano mnie (duża nieodpowiedzialność), bo w takim stanie mogłem zrobić błąd lub powiedzieć coś niedorzecznego. Po zdiagnozowaniu i pobieranych lekach jestem traktowany jako wyleczony (prawidłowe EEG), bez napadów od lat.

    Dlaczego to opisuję? Dlatego, aby podtrzymać na duchu podobnie stygmatyzowanych chorych...w moim wypadku przez głupich działaczy samorządowych, którzy nauczali etyki, a nawet - jako fałszywi katolicy - występowali w TV Trwam.

    Chodzi o to, że koledzy zawiesili mi pwzl 2069345 za „chorobę na wiarę”, a nie chcą się przyznać do wpadki (mistyka to psychoza). Teraz z uporem podkreślają, że leczę się z powodu choroby neurologicznej. Ciekawe; co stwierdziłby u nich psychiatra?

    W drodze na Mszy Św. wieczorną odmówiłem całą moją modlitwę w tej intencji, a w sercu miałem wszystkich świadomych swojego zesłania i obdarowania...z miłości Boga Ojca. 

   Właśnie czytałem art. w „Gazecie warszawskiej”; „Syberyjska tragedia Polaków”, którzy byli tam wywożeni od XVII wieku oraz art. o wybuchu bomby bakteriologicznej w Chinach, gdzie to ukrywano, a "Wuhan – 400" jest bronią doskonałą. Apokalipsa już trwa...

    Eucharystia ułożyła się w laurkę jako podziękowanie za moją pracę na Poletku Pana Boga...

                                                                                                                   APeeL

 

Aktualnie przepisane...

08.12.2007(s) ZA PRZYJACIÓŁ MATKI BOŻEJ

Niepokalanego Poczęcia NMP 

     Po dyżurze ruszyłem na Mszę św. ale zerwała się linka sprzęgła…do warsztatu dojechałem na pierwszym biegu. Nie wiedziałem, że dzisiaj jest duże święto maryjne. W czytaniach była  mowa o Ewie, która zerwała więź z Bogiem oraz Maryi, która ją przywróciła...

   Wzrok padł na wielki kosz róż pod obrazem Matki Bożej Łaskawej...napłynęła bliskość Tej, która zgodziła się na urodzenie Zbawiciela przeznaczonego na bestialską śmierć. 

    Matka Boże przemówiła do mnie już dzisiaj rano, bo z pliku gazet „wysunął” się „Katolik”, gdzie był; Komunikat Dobrej Matki: "kocham cię, musisz ufać, bo będę z tobą także po śmierci, słyszę cię - zaufaj swojemu głosowi wewnętrznemu. Nigdy już nie musisz się bać!"

    Tylko nie mów mi, że to przypadek, bo to słowa Matki do mnie...właśnie dzisiaj! Pierwszy raz odczułem radość z przepływającego życia, bo to przybliża mnie do starości i zakończenia wędrówki ziemskiej z powrotem do Matki Bożej!

    Serce zawołało; „Matko Najświętsza! Królowo nieba i ziemi! Królowo mojego serca i moich pragnień. Królowo mojego słowa. Pani mojej wieczności. Niech służę Ci każdego dnia. Jam Twoim dzieckiem, któremu Dobry Tata otworzył oczy, a duszy Niebo. Garstka wie o Tobie i Synu Twoim. Niech Cię błogosławią wszystkie ludy".” 

     Teraz w Centrum Handlowym w Jankach, w szumie i zabieganiu kupujących ponownie napłynęła bliskość Matki Bożej i moje wołanie; „od Twego tak z przyjęciem krzyża otworzyło się Niebo i zaczęło się moje zbawienie. Garstka pragnie powrotu do Ojczyzny Prawdziwej”.

   Mocną bronią Szatana, który szczególnie nienawidzi Matki Boga jest zwątpienie. Za moje modlitwy i ból - z trudem odczytanej - intencji otrzymałem podziękowanie od Matki Zbawiciela. Wchodząc  do domu ujrzałem wizerunek Matki i słowa z tytułu „Witaj Przyjacielu”.

    Bliskość Matki napłynie jeszcze dwa razy, serce zadrży, a łzy zaleją oczy. W samo południe zawołam; „Matko! Najsłodsza Pani! Orędowniczko moja u Ojca Najświętszego. Ty dałaś mi Zbawiciela, Syna Swego na straszliwą śmierć. Matko Święta i Jedyna! Matko Syna Boga! Ty przytulasz, wybaczasz i chronisz jak - matka ziemska - przed należnymi karami Boga Ojca, Sprawiedliwego Sprawiedliwych”.

   I ponownie po godzinie; „Matko mojego Pana! Powiedziałaś tak i nigdy tego nie odwołałaś. Wyzwolicielko z szatańskich pęt ziemskiego wygnania. Ty wskazałaś drogę powrotu do Prawdziwego Domu. Królowo Wiecznego Szczęścia. Matko Prawdy i Miłości. Towarzyszko samotnych. Orędowniczko skazanych, nad wrogami Twymi pochylona. Przyjaciółko wyznawców"!  

   To było podziękowanie także za uniesienie modlitewne i poczucie Obecności Stwórcy. Nie można tego przekazać, a także pojąć, bo trzeba to przeżyć osobiście!

                                                                                                                           APeeL