W nocy nie mogłem sobie poradzić z edycją zapisu, ale teraz nic nie robię na siłę. Rano doszedłem przyczyny i dokładnie w trzy godziny wykonałem wielka pracę. To, co czynię z pomocą Boga odbywa się "co do minuty", bo postanowiłem być na Mszy św. o g. 11.00 w pobliskiej kaplicy Miłosierdzia Bożego.

   Po wyjściu do garażu kręciłem z zadziwienia głową i dziękowałem za pomoc, nawet zdążyłem zagłosować. Stałem przed kaplicą dziękując Bogu Ojcu za wszystko i tym momencie wiedziałem, że taka będzie intencja modlitewna tego dnia. Po chwilce zdziwię się jej potwierdzeniem, a będzie to;

1. Uzdrowienie trędowatego wodza syryjskiego Naamana (2 Krl 5, 14-17), który wg męża Bożego zanurzył się siedem razy w Jordanie, a ciało jego stało się jak ciało małego chłopca. Wrócił z całym orszakiem i powiedział, że; "Na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem" i chciał przekazać dar, ale nie został przyjęty.

    Sam kiedyś myślałem o łase uzdrawiania, ale po modlitwach napłynęło, że mam już taki, a jest to dar uzdrawiania duchowego. To prawda, bo zdrowie ma trzy poziomy; duchowe, psychiczne (bardzo powiązane z sobą) oraz fizyczne.

2. W Ew (Łk 17, 11-19) Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych, którzy błagali Go z daleka. Wyobraź takich chorych  w tamtym czasie (gnijące ciało), którzy z daleka ostrzegali, aby nie zbliżać się do nich i krzyczeli, aby uciekać, bo są nieczyści. To byli wykluczeni ze społeczeństwa "grzesznicy". Nakaz był słuszny ze względów epidemiologicznych. Widziałem kiedyś pacjenta z nowotworem szczęki, któremu nowotwór zniszczył część twarzy. Można wyobrazić sobie tych biedaków...

   Po uzdrowieniu tylko jeden wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz do stóp Pana Jezusa i dziękował Mu, a był to Samarytanin (innej wiary, obcy).

3. Przypomniało się też uzdrowieniu sługi setnika, który był bliski śmierci (Łk 7, 1-10), gdzie setnik powiedział do Pana Jezusa; nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój /../ lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony".

    Stałem zadziwiony z wdzięcznym sercem za wszystko, bo ludzie nie dziękują za wodę, dach nad głową, sprawność odpowiednią do wieku, chleb codzienny, elektryczność, pojazdy, a szczególnie za kapłanów i Dom Boga, gdzie rozdaje się Chleb Życia czyli Eucharystie (Cud Ostatni).

   Wszystko zrozumiesz, gdy stracisz łaskę np. brak łez i śliny (zespół suchości), niemożność chodzenie (ataksja z różnej przyczyny), zatarcie się biodra, zaćmę, porażenie z powodu udaru w tym łagodnego (niedokrwiennego).

     Dla mnie największym nieszczęściem byłaby utrata Kościoła Bożego, a właśnie mam w ręku "Misyjne drogi" (marzec-kwiecień 2007) ze zdjęciem ruin kościoła w Aleppo. Ogarnij wszystkie niebezpieczeństwa...w tym aktualną wojnę Turcja / Syria oraz inwazję islamistów na wyspy w Grecji (dawny raj na ziemi). Takim rajem jest moje miasteczko, ale ludzie tego nie widzą.

    Dzisiaj są wybory, które pokazały twarz bezbożników pragnących państwa świeckiego z Paradami Grzeszności i życiem dla życia, złodziejstwem, aby mieć "spokojną starość". To niewdzięcznicy pierwszej kategorii, bo uważają, że wszystko zależy od działania ludzkiego...w tym mafii w rządach.

    Tacy nie potrafią iść prostą drogą czyli Prawdy, ale tkwią w zaślepieniu i nic ich nie raduje. Ten stan wyraża pani Janda. Przypomniał się rok 1992 tuż po nawróceniu, gdy trafiłem w W-wie do kościoła o.o. Bernardynów. Tam przed Monstrancją (wieczna adoracja) wołałem z dziękczynieniem; "Dobry Ojcze!...to Twoja Wola sprawiła, że jestem tutaj! Panie Jezu! Matko moja...proszę podziękujcie ode mnie Bogu Ojcu za prowadzenie i wszystkie dary."Takie jest teraz moje serce...

    Po Eucharystii, która była dziękczynna zostałem przemieniony z ciała i duszy w duszę z ciałem. Wśród grających w piłkę nożną zakończyłem moją modlitwę; za tych, którzy nie boją się Boga...

                                                                                                                              APeeL

 

Aktualnie przepisane...

18.09.2002(ś) ZA PRACUJĄCYCH Z POŚWIĘCENIEM

    Nie planowałem Mszy św. porannej, ale obudzono z Nieba o 5.45...zerwałem się, bo to ewidentny znak. Żona wieczorem nakrzyczała na mnie, ale teraz położyła czystą koszulę...złość jej minęła.  Podczas pożegnania z mojego serca wyrwało się wołanie do Matki Pana Jezusa i zacząłem odmawiać „Anioł Pański”.

   6.30 Dom Pana. Podziękowałem św. Krzysztofowi za ochronę, bo bez winy mogłem mieć wypadek. Po Komunii św. napłynęło pragnienie powrotu do Pana Jezusa: „tu i teraz”. Serce chce pęknąć z tęsknoty.

     Dobrze, że przyjąłem poranne zaproszenie na Mszę św. bo wieczorem padnę udręczony i nie byłbym w kościele. Zważ jak ważne jest słuchanie delikatnych natchnień duchowych. Wykonanie ich oznacza posłuszeństwo czyli „bądź wola Twoja”.

   Ciężkiego dnia w pracy nic nie zapowiadało, ale dzisiaj nie będzie kolegi, a to sprawi przyjęcia chorych od 7.00 - 16.30! Zgłosił się syn babci dla której przeznaczyłem moje radio. Przez kilka dni coś judziło, że ma wbudowany zegar, ale oddałem z serca...niech babcia słucha transmisji Mszy św. To bardzo biedni ludzie. W szafie miałem płaszcz, który ktoś zostawił przez laty - to dla pana na dokładkę!

   To był naprawdę dzień pracy z poświęceniem z wizytą gratis po godzinach u pacjenta zapisanego do innego lekarza. Dzisiaj miałem wyraźną pomoc Boga. Nikomu nie odmówiłem, wypełniałem dokumenty na rentę, nie odsyłałem, a dwa razy była potrzebna karetka i stała właśnie na placu.

   Z krzykiem wpadła też pani przejęta zagrożeniem życia znajomej. Stwierdziłem napad migotania przedsionków i wezwałem karetkę „R”. Sąsiad po 3 tygodniach zgodził się na hospitalizację...wszedłem do niego i zleciłem transport o 21.00.

    W dziękczynieniu trafiłem na nabożeństwo wieczorne, gdzie była młodzież oraz wystawienie Monstrancji z Litanią do Najśw. Serca Pana Jezusa. Dziwne, bo wcześniej miałem obrazek chorej przedstawiający kielich i św. Hostię.

    Przed snem padłem na kolana i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, bo dzisiejszy dzień był wielką łaską...

                                                                                                                                  APeeL

 

 

16.09.2002(p) ZA POTRZEBUJĄCYCH DOTKNIĘCIA PRZEZ BOGA

    Tuż po obudzeniu napłynęło wielkie pragnienie przyjęcia św. Hostii. Idę do kościoła i wołam do Boga, aby dotknął moja ginącą córkę. Wokół zapędzony świat, a wzrok zatrzymał przechodzący obok kościoła, który przeżegnał się.

    Płyną czytania ze wskazaniem na obrażanie Boga pijaństwem i obżarstwem. Święty Paweł wskazał na łaskę Sakramentu Pojednania. Proszę o córkę, a myślach kolega-lekarz z kościoła zielonoświątkowego (nie ma tam Sakramentu Pojednania) oraz ginący w oczach Michael Jackson.

   Dzisiaj, gdy to opracowuję 16.10.2019) Elton John w swojej autobiografii napisał kilka zdań o tym koledze po fachu, Michaelowi Jacksonowi i stwierdził, że był chory psychicznie. Wówczas Super express (6-12 września) pisał, że "Nałóg go zabija".

    Po okresie sławy i luksusów z wykonywaniem operacji plastycznych wpadł w narkomanie i alkoholizm, stał się strzępem człowieka z rozpadającą się twarzą.

   Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił na odległość sługę (Łk 7, 1-10), a to odbywa się dalej, bo Bóg Ojciec w Trójcy Jedyny czyni tak dalej, a także Matka Pana Jezusa i święci. Popłakałem się po przyjęciu św. Hostii, a po Mszy św. serce zalał straszliwy ból i tęsknota, które sprawiły odczyt intencji modlitewnej. 

   Żona czekała z obiadem, a ja bez śniadania nadal miałem jedno pragnienie: wołanie do Boga za tych biedaków, a właściwie błaganie Najświętszego Tatę za wszystkich potrzebujących Jego dotknięcia.

    Płyną obrazy przygotowań do wojny z Irakiem oraz film dokumentalny o napaści ZSRR na nasza ojczyznę z gehenną przesiedlanych. Dalej trwa fałsz bolszewików mówiących o pierestrojce, a w tym czasie Feliks Dzierżyński ma wrócić na swój postument.

    W Groznym sowieci wysadzili autobus z dziećmi wskazując na terrorystów czeczeńskich. To stara metoda prowokacji. Trwa proces winnych zabijania w Gdańsku w 1970 r. a „artystka” umieściła narządy męskie na krzyżu. Jeszcze umęczony naród Ukraiński i nasz ojczyzna.

    Ten festiwal zbrodni będzie trwał cały dzień. Nawet na próbę otwierałem gazety, gdzie popadnie:

  • „Solidarność” pisze o holokauście Polaków w czasie II Wojny Światowej oraz o „czarnej dyktaturze” w Zimbabwe.
  • „Sup. express” K. Krawczyk rozwiódł się 3-ci raz i art. „Został zabity czy umarł”?
  • „Niedziela” pisze o rządach SLD; „Drużyna wyrachowanych gracji”
  • „Ave” o „Zbrodni nierozliczonej”
  • „Gaz. wyborcza” o bardzo długiej wojnie w Afganistanie.

   To stało się w kilka minut, bo przepływał cały świat. Nie mogłem dojść do siebie, a nawet jeść kolacji. Pragnę tylko jednego: odmówić moją modlitwę, ale nie było warunków. Żona właśnie ogląda reportaż „Spotkanie z córką” o ojcu, który nie chce znać swojej córki, którą ma z żoną alkoholiczką, która wyrzuca swoje dziecko z domu.

   Bóg dał mi odczuć stan zbolałego Serca Pana Jezusa. To cierpienie powodują Jego dzieci zamykające sobie drogę powrotu do Nieba (Domu Boga). „Ojcze nasz! Ilu wymaga Twojego dotknięcia. Zginą bez Ciebie marnie”.

                                                                                                                          APeeL

 

15.09.2002(n) ZA WOŁAJĄCYCH O MIŁOSIERDZIE BOŻE

MB Bolesnej

    Przyjechała córka i muszę spać w innym łóżku. Przyśnił się zmarły brat, a dzisiaj, gdy to opracowuję było podobnie (20.04.2011). Nie planowałem Mszy św. porannej, ale teraz wiem, że mam być o 7.00. Z radia Maryja popłyną słowa o sumieniu, bo pomiędzy dobrem, a złem jest płynna granica. Zwykły człowiek nie potrafi odróżnić dobra od dobra prawdziwego...to jest największy problem.

   W ręku mam książeczkę o św. Józefie, żywicielu św. Rodziny i Zbawiciela. To przykład dla ojców ziemskich: cichy, czysty, pokorny do końca. „Patrzy” drewniana figura św. Rodziny oraz Pan Jezus w koronie cierniowej i znowu św. Józef z dwóch figur.

    Znalazłem się na chórze; zimno, nieprzyjemnie, a dzisiaj Msza św. polowa strażaków. Serce zalewa poczucie łask, bo mam Dom Pana, wiarę w Boga Objawionego i czeka mnie zbawienie z otwartym Niebem.

    W bólu proszę o ochronę rodziny, aby Pan dotknął  córkę i syna! Łzy zalały oczy przy pieśni „O! Panie to Ty na mnie spojrzałeś”. Przepływa fałsz tego świata i otoczenia. Wymyślam intencję, ale okazuje się, że mam właśnie wołać za nich:

  • za „wiernych”, ale władzy ludowej wśród których jest kościelny, który nigdy nie splami się komżą, a od dwóch dni nie ma wody święconej
  • zabójcy...popłyną później obrazy lekarzy ginących w Afryce, gdzie przybyli z pomocą
  • wojny w wielu krajach, w tym Czeczenia, gdzie patrioci są terrorystami
  • w ręku mam pismo „Ave”, gdzie opisują fakt zbrodni na wdowie, która nie chciała oddać zboża pozostawionego na przeżycie rodziny i obecne dbanie o rolników, którzy nie mają gdzie sprzedać płodów rolnych
  • napływa obraz lekarki ostentacyjnie handlującej zwolnieniami (dla bogatych)
  • żebrzący z fałszywymi prośbami
  • napływa naród żydowski z ich religijnością typu faryzejskiego.

    W Ew. będzie mowa o potrzebie miłosierdzia, przebaczenia. Po Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła. a podczas odwożenia córki mówiłem jej o mocy Boga, który może uzdrowić ją z nałogu, ale po latach okaże się, że ona tego nie chce!

    Podczas porządkowania garażu wypadło stare „Słowo”, gdzie będzie mowa o dobroci Boga Ojca z obrazkiem Pana Jezusa Miłosiernego.

   Po wyjściu na modlitwę wzrok zatrzymają wysiadujący w oknach, „przechodzący”. Mam wołać także za nich. W „Naszym dzienniku” jest art. "Męczennik czasów komunizmu" o aresztowaniu biskupa Czesława Kaczmarka ("Dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie")...jeszcze ofiary spalonego domu, gdzie zginęła całka rodzina, rolnicy oraz bezrobotni pozbawieni środków do życia,

    W ręku znajdzie się wiersz Mariana Hermaszewskiego o ostatecznej miłości Boga Ojca...

                                                                                                                                 APeeL

 

13.09.2002(pt) ZA PRZYNOSZĄCYCH ULGĘ W CIERPIENIU...

   Niepokoi stan zagrożenia wojną światową. Teraz, gdy wychodzę drażnią śledzący, a szczególnie pan kościelny, który nigdy nie nalewa wody święconej! Na tym świecie wszystko jest nijakie, niepewne i króluje obłuda. Właśnie kaszle kapłan, a czytań nie słychać, bo zapomniano włączyć mikrofon. Nawet napłynęła zdrada św. Piotra.

    Serce zalała złość, ale z oddali „patrzył” wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego. Płyną czytania, wspomnienie Matki Zbawiciela. Komunia św. pęka na pół „My”. Nie wiem dlaczego, ale to się wyjaśni się później (cierpienie).

    W kilka sekund wszystko się odmieniło. Z dna nędzy tego świata trafiłem do Nieba! Wzdycham tylko: „Jezu! och Jezu”! Św. Hostia fizycznie jeszcze w ustach, a słodycz i radość Boża zalewają duszę. Napłynęła moc i poczucie wolności dziecka Bożego. Na ziemi wszystko nas zniewala: od jedzenia poprzez nałogi do głupich rozrywek.

    W tym stanie jasno widzę, że za wszystko trzeba dziękować. W naszej codzienności nadchodzą różne doświadczenia, ale wszystko trzeba znosić, być, służyć innym. 

    Na pewno nie uwierzysz, że pracowałem od 7.00 – 19.00, a każdy pacjent był bardzo trudny i nie można było pospieszyć. Przełożeni już dawno wypoczywają i nie mają zielonego pojęcia o mojej udręce.

    Nawet przez chwilkę nie straciłem radości w niesieniu pomocy, pocieszaniu w różnych cierpieniach. Dawałem każdemu, co się należy. To dzień całkowitego postu na ręce Matki Bożej w intencji pokoju na świecie. Po śmierci dowiem się o owocach tego wyrzeczenia, które po latach nie stanowi żadnego problemu.

    Nie mógłbym już jeść w tym dniu (jak wegetarianin mięsa). Dodatkowo syn zabrał samochód, a żona czekała pełna napięcia, bo tuż...tuż poród wnuczka. Nie mogłem odczytać intencji, a tak jest zawsze, gdy dotyczy także mojej osoby... APeeL

 

12.09.2002(c) ZA KUSZONYCH PRACĄ

    Dzisiaj mam wolny dzień za nadgodziny. Zły natychmiast wpuszcza „stratę, zarobek, co będę robił", bo żona planuje pranie. Pracoholizm to groźna choroba i jest podtrzymywana przez Szatana. Można z tego powodu umrzeć...

   Podobnie cierpi żona, ale w zajęciach domowych. Nie usiedzi nawet chwilki! To typowe „dobro” szatańskie, które w pracy wywołuje rozdrażnienie i złość, a w czasie należnego wypoczynku podsuwa pracę! To jest upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji...przy tym ukrywa się; jego nie ma!

    Wczoraj napływało ostrzeżenie, że „wolne, ale mam uważać, ponieważ będzie pokusa pracy dla pieniędzy”! W tym momencie ciekawe spostrzeżenie: masz pieniądze - zły namawia do zakupów (rozrzutności, podsuwa przyjemność ich wydawania i pokazywania się). Jeżeli nie masz to utrudnia ich zdobycie lub może kusić, aby pracować dla pieniędzy i porzucić sprawy duchowe! Zawsze tak, aby zgubić duszę.

   Wszystko ujrzę podczas przyjmowania Komunii św. gdy serce zaleje bliskość Boga i Pana Jezusa. Z włączonej telewizji popłynie piosenka „Kocham cię życie”, łzy zaleją oczy, a serce zawoła „Panie Jezu ja kocham Ciebie ponad życie”.

   Wracają obrazy zagrożenia świata. Wczorajsza rocznica ataku na WTC. Ilu pokłada ufność w ludziach i szuka bezpieczeństwa poza Bogiem. Ochroniarze, gromadzenie dóbr. Płynie pieśń „Matko Najświętsza módl się za nami”.

    Na ziemi koło garażu znalazłem wizerunek Jana Pawła II. Napłynęła radość z powodu pokoju i wolnego dnia oraz wdzięczność za wszystko, co otrzymuję od Boga Ojca. Przepływał biedny i udręczony świat.

    Dom Pana, Msza Św. z Ew. która pokazuje cel naszego życia. Popłakałem się po pęknięciu św. Hostii („My”). Moje odczucia są nieprzekazywalne, bo ciało fizyczne znalazło się w stanie nieważkości, a dusza w uniesieniu.

   Pokusa pracy i zarobku jest przyczyną nieszczęść rodzin wyjeżdżających za chlebem (zostawiają dzieci). Często takie małżeństwa rozpadają się. Podwiozłem pacjentkę na zastrzyk, a w przychodni dopadli mnie pacjenci.

   Z radością połatałem dziury na klatce schodowej, którą pomalowałem (zeszło szereg godzin) z przekazaniem tego dnia z Mszą św. i modlitwami Najświętszemu Bogu naszemu. Przypominają się słowa; „Jeśli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznawany przez Boga" (1 Kor 8, 1b-7.10-13).                                                                                                                         APeeL

 

10.09.2002(w) ZA POTRZEBUJĄCYCH SZCZEGÓLNEJ OPIEKI

    W brzydkim śnie krążyłem po kościołach; oto piękny, ale ze skłóconymi wiernymi. Planowałem, że wezmę dzień wolny w pracy (za nadgodziny), ale wielu miałoby kłopoty. Dodatkowo trafiło się trzech kierowców (zarobek). To także zadowolenie dla żony, bo mamy duże wydatki.

     Nie planowałem Mszy św. porannej, ale wiem, że jestem zaproszony na spotkanie z Panem Jezusem, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. Z odruchowo włączonego radia „Maryja” płynie tęskna pieśń, a ja poproszę Matkę Bożą o ochronę mojej rodziny i mnie samego. W pracy lekarza jest wiele pułapek, niebezpieczeństw, a nasza nędza sprawia różne wpadki. Zawsze boję się po straszącym śnie.

    W czytaniach (list 1 Kor 6, 1-11) mowa o skłóconych, oskarżających się wzajemnie, którzy nie szukają sprawiedliwości u świętych, a nie niegodnych. "Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? /../ Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele. /../ A tym czasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. /../ Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? /../ Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą Królestwa Bożego?"

    Teraz, gdy to przepisuję (15.10.2019), tuż po wyborach w których wybrano m. in. przestępców, którzy w ten sposób uciekli w immunitet senatora! Bóg wymienia wszystkich, którzy nie posiądą królestwa Bożego...w tym będą to; "mężczyźni współżyjący ze sobą".

   Przed wyjściem do pracy oglądałem spór mieszkańców o nazwę swojej ulicy. Serce zalewał lęk o pracę, bo trwa walka polityczna. Na ten moment Pan Jezus powołuje Apostołów, a Komunia św. pękła na pół „My”. Zbawiciel wie o mnie i moich sprawach. Wprost mówi: dziel się Moimi sprawami, bo ja przejąłem twoje. To prawda, ale my wciąż zapominamy o tym!

    Teraz na dyżurze w pogotowiu Jan Paweł II mówi o służeniu cierpiącym. Wyczuwam pragnienia ludzi w szczególnej potrzebie, a stykam się z takimi codziennie. Nie mogłem odczytać intencji, ale już;

- jedziemy z czwartym porodem, a ja zasypiam umęczony na noszach (w drodze powrotnej)

- pędzimy z 18-latkiem, który ma krwotok z pękniętego wrzodu XII-cy (te krwawią)

- i wymiana cewnika u porażonej babci.

   W tym czasie nasłuchałem się rozzłoszczonej dyspozytorki i przekleństw kierowcy karetki. Tacy ludzie nie powinni pracować w służbie zdrowia.

    Dzisiaj, gdy to opracowuję Pan dał do ręki ulotkę o hospicjum, a w telewizji pokazano ośrodek dla uszkodzonych bocianów, które nie odlatują. Przypomniał się plakat o domach opieki i hospicjach dla małych dzieci. Tak poznałem intencję, a jakby na znak noc była spokojna.

   Pan jest dobry, daje nam opiekę i ochronę! Trafi się jeszcze wyjazd, ale już o 6.50. To najgorsze, co może być, bo jesteś gotowy do pracy w przychodni, a tu taka "niespodzianka"...

                                                                                                                                   APeeL

 

09.09.2002(p) ZA ŚWIADOMYCH DOBROCI BOGA

    Wychodzę do pracy, a łzy zalewają oczy. To wyraz wdzięczności za wszystkie dobra i łaski Boga. W podziękowaniu wołam tylko „Panie dobry jak chleb”. Nie pojmie tego normalny człowiek, który nie pragnie łączności ze Stwórcą i żyje jakby Boga nie było.

    Dzisiaj nie ma nawału chorych i można pracować w spokoju, dokładnie prowadzić dokumentację, którą lubię pisać na maszynie (także dla innych lekarzy).

    W drodze na nabożeństwo wieczorne napłynęła bliskość Boga Ojca. Proszę o opiekę najlepszego Tatę dobrych i złych, a serce woła; „Boże! Kocham Cie Ojcze, Jezu. Cóż oznacza ten świat?”

   Pasuje tutaj Psalm 139: „Przenikasz i znasz mnie Panie /../ znasz wszystkie moje drogi /../ poznaj moje serce /../ prowadź mnie droga odwieczną."

    A także Ps 40(39); "Niech się radują i weselą w Tobie, wszyscy, którzy Ciebie szukają,

                                    a ci, którzy pragną Twojej pomocy, niech zawsze mówią <<Pan jest wielki>>.

     Eucharystia sprawiała, że po Mszy św. napłynęło pragnienie przebywania w świątyni. Z tęsknoty za Panem Jezusem podjechałem pod mój krzyż i podlałem kwiaty.

    Żona jest podenerwowana oczekiwaniem na poród wnuczka. Ile ludzie mają niepotrzebnych lęków. Jakże mała jest ufność w i e r z ą c y c h w Boga...

                                                                                                                                         APeeL

 

15.09.2005(c) ZA PRZESZYTYCH BÓLEM

     Tuż po wstaniu zły podsuwa; „praca, wcześniejsze pójście do przychodni”, a ze strony Bożej pytają: „co wybierasz? Dom Pana i Eucharystię czy prace bez zjednania z Panem Jezusem?”. Szatan podsuwa „dobro” w chwili naszej największej słabości. Moment po przebudzeniu, faza „jawa/sen” jest tego przykładem.

    W kościele dowiedziałem się, że dzisiaj jest święto Matki Bożej, a łzy zalały oczy podczas Ps 31: „Wydobądź z sieci zastawionej na mnie, bo Ty jesteś moją ucieczką”. Po przyjęciu św. Hostii popłakałem się. „Witaj Jezu, Synu Maryi” i wyświeciłem gabinet...

    8.00 -14.30. Normalny napad rozszalałego Szatana. Złość na mnie także pacjentów, bo przybyło wielu mocnych i wywoływało kłótnie...na szczycie wkroczyła bez kolejki była dyspozytorka pogotowia, bo jedzie do sanatorium! Trafiło się aż 5 babć z laskami i "tylko" dwie wizyty domowe.

    Z zabranej kasety płynie pieśń o Matce Bożej: „jest Jedna, Jedyna, która kocha wszystkie dzieci, Maryja, cudne Imię Bożej Matki. Maryję, gdy wezwiesz osuszy twoje łzy”.

    15.00 Dyżur...zobacz przypadki:

- trafiłem na staruszkę z osteoporozą w fazie złamania, nie można osunąć zespolenia ze skróconego uda. Zleciłem transport karetką następnego dnia. Personel karetki żartował, że „babcia wzywa pogotowie, bo ma dużo forsy”.

  •  sepsa u 65 latka? z krzykiem rodziny i przejazdem do szpitala
  •  przestraszony po ciągu alkoholowym, zawiozłem go na odtrucie
  •  napad bólów brzucha o charakterze skrętu jelit
  •  ciężki napad kolki nerkowej
  •  zawał serca...

    Podczas powrotu ze szpitala skierowano nas do babci z ciężkim zapaleniem pęcherzyka żółciowego. To chatka z tamtego wieku, mieszkanie całe w pajęczynach z obrazami Matki Bożej, a jeden z nich bardzo piękny! Ostatnio zmarło jej 7 bliskich osób...

    O 2.00 w nocy wezwano mnie do mojej pacjentki z ciężką migrenę (idzie zmiana pogody). Koniec udręki, chcę wychodzić do przychodni, a tu zatrzymanie moczu. Smutek zalał serce, bo sanitariusz podczas zakładania cewnika był niegrzeczny i nie podał mi zbiornika do moczu. Przez to zraniłem dziadka w okolicy cewki moczowej. Jakże cierpią chorzy i ich rodziny.

   Przed pójściem do przychodni pojechałem na Mszę św. Popłakałem się i wołałem za Janem Pawłem II: „Matko! Mateczko! Mamusiu!”... Idę z pochyloną głową i nie ma dla mnie świata: „Tobie Matko oddaję wszystkie owoce mojego życia i moje posługi. Cały Twój Totus Tuus! Maryjo”. Ta bliskość Matki i ból wróci jeszcze po 2 godzinach...

                                                                                                           APeeL

 

12.09.2001(ś) ZA TYCH, KTÓRZY ODPOWIADAJĄ ZA ŚWIAT

Imienia Maryi

   Trwa akcja ratownicza zniszczonych wieżowców WTC w Nowym Jorku. Budzik nie zadzwonił, bo bateria straciła moc, ale zerwałem się sam, a duszę zalało wielkie pragnienie przyjęcia Ciała Zbawiciela.

    Zbyt późno jest na Mszę św. ale pojechałem ze łzami w oczach i z tęsknym wołaniem „Tato! Tato! Tatusiu! Ty widzisz to wszystko, brat zabija brata i to w Twoje Imię...zabijają się dzieci”. Nagle odczułem nikłość wszystkiego...to ułuda!

    Wczoraj czytałem relację z obozu zagłady (hitlerowskiego), a dzisiaj trwa ludobójstwo w postaci dzieciobójstwa. Ból chciał rozerwać serce, bo widzisz bój szatana i jego nienawiść do Matki Najświętszej. Napłynęło poczucie odpowiedzialności za świat, a serce zalewa powaga, której nie mają ludzie spaczeni przez władzę. Poprosiłem Boga o przyjęcie tego dnia i Eucharystii.

    Trafiłem na dzień wytchnienia w przychodni z krótkim sztucznym tłokiem około 11.00. Nawet wysprzątałem gabinet. Podjechałem pod krzyż i zadziwiły pięknie kwitnące kwiaty. 

   Trafiłem na Msze św. i list św. Pawła (Ap 3, 1-11): „szukajcie tego, co w górze (...) zadajcie śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach (...) odrzućcie to wszystko: gniew , zapalczywość (...) Nie okłamujcie się nawzajem (...) nie ma Greka ani Żyda (...)”. Tak, to do dzisiejszej intencji.

    Eucharystia pękła na pół „My”. Ja dzisiaj poszczę w intencji pokoju na świecie i wypiłem tylko szklankę gorzkiej kawy! Dalej trwa relacji z ataku na wieżowce WTC w N. Jorku, narady wielkich świata, płacz poszkodowanych. Jakże kruchy jest pokój na ziemi.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję płoną lasy Amazonii, trwa awaria oczyszczalni ścieków w W-wie, topnieją lodowce (ocieplenie klimatu), trwają puste dyskusje i udawane zatroskanie ekologów o korniki (w Niemczech padły przez nie lasy)...zbliża się Apokalipsa, ale z powodu galopującej bezbożności.

                                                                                                                                  APeeL

 

15.09.1997(p) ZA ZBOLAŁYCH W SERCACH

MB Bolesnej

   Śniła się awaria hydrauliki. Właśnie zgłosiła się pacjentka załamana zalaniem remontowanego mieszkania i sąsiada mieszkającego poniżej. Dziwne, bo w moim gabinecie mam przerwę w dostawie wody, a pacjentka przyniosła mi poświęconą wodę z Lourdes.

    Trwał straszliwy nawał pacjentów z wieloma obcymi. Z pacjentem umówiłem się na wizytę, ale zapomniał mnie wezwać i dopiero dzisiaj przypomniał sobie, że jest chory!

   Z umęczenia chciało się płakać, bo nie lubię odmawiać, a jest to nawet niebezpieczne. „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną!”. Przesuwają się pacjenci, których serca rozrywa cierpienie:

- przybyła staruszka, której nagle zmarła córka-opiekunka (udar)

- wdowa z dwójka dzieci, której mąż się powiesił

- biedna, której padł koń i dwie krowy!

- młoda mająca matkę przykutą do łóżka!

    To jedno wielkie cierpienie, a przepływają ofiary powodzi, spaleni, inwalidzi wojenni, biedni, samotni i porzuceni.

    Dzisiaj jest wspomnienie MB Bolesnej. Moje serce zalało poczucie bólu tych ludzi. Wielu pacjentów proszę o przekazywanie swoich cierpień Matce Bożej (uświęcanie cierpień), ale nie wiem czy to czynią, bo u większości jest mała wiara w Boga. Wracam do domu ze łzami w oczach odmawiając moją modlitwę.

    Na Mszy św. wieczornej stałem pod stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus na krzyżu, Matka i Jan. To ja tam jestem. Ten dzień i tę Mszę św. z przyjęciem Ciała Zbawiciela ofiarowałem w intencji dnia.

    Łzy zalewały oczy, bo przesuwał się świat cierpień; rodzin zmarłych, opuszczonych, bezdzietnych, biednych. W telewizji poinformują o zaginięciu dwóch samolotów, jeszcze wypadki z ofiarami. W „Zawsze po 21.00” zmarł pacjent odesłany ze szpitala (rzekomo pijany). Złość i bezsilność zalewały serce, a piszę to przed wizerunkiem MB Pokoju... 

                                                                                                                                       APeeL