Bóg Ojciec zadziwia mnie każdego dnia, bo w środku nocy zerwałem się, aby dokonać edycji 7 zapisów. Wszystko skończyłem, co do minuty i zdążyłem na ostatnią Mszę świętą poranną (o 7.30). W drodze do garażu kręciłem głową z zadziwienia i dziękowałem za posiadanie samochodu. Zawsze tak jest, gdy czynię to po prośbie modlitewnej. Sprawdź, a będziesz wiedział o co chodzi.

    Na początku Mszy świętej demon atakował schematycznie; zajęty spadek przez rodzinkę, struktura bolszewicka naszego państwa, krzywda zawodowa z psychuszką oraz towarzysze od "towarzyszenia mi". Przychodzi taki codziennie do kościoła, a jestem jedynym mężczyzną, który od 30 lat uczestniczy w codziennych Mszach Św. A tu "wierni" wg grafiku...

   W tym czasie prorok Joel (Jl1,13-15;2, 1-2) wołał rozrywając duszę; "Przepaszcie się i płaczcie, kapłani; podnieście lament, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach /../ uświęćcie się przez post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców kraju do domu Pana, Boga waszego", bo nadchodzi dzień Pański, zniszczenie przyjdzie od Niszczyciela.

    To wprost moje wołania na ten czas, bo nadchodzi dzień ciemności i trzeba wołać z Góry Świętej. Apokalipsa już trwa, a ja nie widzę żadnego poruszenia. Ważne jest to, co mówią nędznicy; promowany przez pogańskie szczekaczki o. Robert Biedroń, nędznicy od Donka i Bronka oraz POstokomuniści i cała masa tych o których słuch zaginie...

    Od kuszenia oderwały mnie słowa pieśni oraz słowa kapłana, aby zamienił chleb i wino w Ciało Pana Jezusa oraz Krew Pańską. Podczas Konsekracji moja dusza doznała wstrząsu, a w oczach zakręciły się łzy! Przypomniał się ks. dyrektor z pobliskiej kaplicy Miłosierdzia Bożego, który żartował z tego momentu, że "jeden pije, a reszta patrzy".

    Eucharystia jest podstawą naszej wiary...to Cud Ostatni i żadnego większego już nie będzie. To zarazem jest moja wielka łaska (mistyka eucharystyczna)! Ciało Pana Jezusa ułożyło się w laurkę jako podziękowanie, bo ciężko pracowałem na Poletku Pana Boga.

    Pozostałem po Mszy świętej, aby odmówić modlitwę, ale przeszkadzał kościelny z córeczką...darli się gorzej jak w oborze oraz kurzyli w kościele (zamiatając), a powinno się wszystko wytrzeć na mokro.

    Wstydzi się taki komży, nie uklęknie przy ołtarzu, a dodatkowo korzysta (nepotyzm) jego rodzinka. Kiedyś widziałem jak zwinął około 2000 zbieranych na poszkodowanych przez tsunami (w sekundzie zrobił z pieniędzy kulkę w garści). 

    Ci, którzy od urodzenia mieli wolną ojczyznę nie rozumieją tej łaski Boga Ojca. Spójrz na naród kurdyjski lub pogranicze Pakistanu i Indii, gdzie ludność jest nękana konfliktem dwóch mocarstw atomowych oraz podziałem wyznaniowym (hindusi i muzułmanie). Za kilka dni do Kurdów dołączy Syria, a to oznacza otwartą wojnę z Turciją.

     Świat idzie ku zgładzie, bo Książę tego świata dzieli i zalewa nienawiścią serca dzieci Boga. Czym się wszyscy różnimy? Nawet w mojej rodzinie pazerność sprawiała zagarnięcie spadku po rodzicach. Tak jest, gdy katolik znajdzie się wśród żyjących tym światem i skumaniem się z władzą "wciąż ludową".

    Jeszcze niedawno byli panami mojej ojczyzny, błyszczeli na różnych uroczystościach jako patrioci. Dlatego nie mogą pogodzić się z nadchodzącą klęską...ostatecznie nie będą mogli już kraść w biały dzień.

    Jest mi przykro, że nie ma stałych Mszy św. za ojczyznę w Świątyni Opatrzności Bożej. Wróciłem na nabożeństwo różańcowe. Kapłan zaapelował, aby nie głosować na Polskę tęczową, ale na katolicką! W tej intencji przekazałem wszystkie zawołania oraz ponowną Eucharystię. Przypomniano o lampce pod krzyżem Pana Jezusa...

                                                                                                                          APeeL

Aktualnie przepisane...

13.10.1989(pt) Niech biją dzwony i serca...

    W czasie snu stałem się głuchy i nie mogłem zrozumieć, co mówią do mnie. To dobra sytuacja dla uzależnionych od informacji, które zarazem rozpraszają, a ja mam być głuchy na świat...szukać ciszy i ukojenia.

    Jeszcze ciemno, ale już płynie "Ojcze nasz" z przeszkodami demona, bo w myślach zawołanie "Któryś jest w Niebie" zamienia się na "którrrrrryś jest w Nieeeeebie." Złe duchy nie znają snu i nigdy nie żartują...tylko szydzą, drażnią i rozpraszają.

    Myśl pobiegła do małego dziecka i próby (żona jest zdenerwowana brakiem miesiączki)! Nigdy nie zabiłbym dziecka - ono jest zawsze darem Boga. Nie wolno tego robić. Moje serce otworzyło się, napłynęła miłość i jasno ujrzałem przyjęcie takiej próby, a mam już 46 lat.

   W drodze do pracy z płyty słuchałem śpiewu kościelnego ze słowami; "niech biją dzwony i serca" z poczuciem napływającej siły i radości.

   Podczas obiadu (mamy stołówkę przy oddziale wewnętrznym) napłynęła obecność Pana Jezusa z napadem tęsknej miłości. Zamknąłem oczy i chciałbym, aby to trwało wiecznie, a w tym czasie kucharka zalecała zabranie talerza...

    Teraz mam czytanie duchowe; Bóg Ojciec, Pan Jezus i Duch Święty, życie nadprzyrodzone (mistyczne zjednoczenie), dusza jest częścią Boga, modlitwy, kontemplacja, życie ascetyczne (wyrzeczenia).

    Łaska nigdy nie zawiedzie tego, który szuka Boga przyjmując Jego Istnienie. Cel naszego życia jest nadprzyrodzony - Jest nim Bóg! Bądź ostrożny na ciemności niewiedzy, słabości duchowe człowieka, "atrakcje", głosy, sny, widzenia i objawienia. Nasza dusza jest częścią Boga i poprzez Pana Jezusa dochodzi do doskonałej z Nim jedności...

                                                                                                                                   APeeL

 

12.10.1989(c) Samorząd lekarski...

    Dzisiaj jest wybór kandydatów do samorządu lekarskiego...teraz, gdy to przepisuję (13.10.2019) nie ma takiego problemu, bo jest pełna demokracja i "zawodowi" kandydaci zgłaszają sami siebie. Dodam, że później następuje wybór "samych swoich"...prawie zawodowców. Samorząd lekarski to niezła fucha dla agentury, która schowała się za kolegami przebranymi w białe fartuchy.

   Mam szczęście, bo dzisiaj jest mniej pacjentów. Zagubiona matka wychowująca dziecko z dziecięcym porażeniem mózgowym uważa, że spotkała ją kara. Tłumaczę jej, że została wybrana do takiego cierpienia i w końcu życia ujrzy to (walka o zdrowie dziecka). Nie wolno poddawać się zwątpieniu w cel tego życia. Napisałem jej leki i zalecenie "w chwilach słabości czytać Biblię!"

    W pięknej sali trwa początek zebrania wyborczego. Niby wszyscy się znają, ale ja czuję się obco. Włożyłem twarz w dłonie i poprosiłem; "Panie pomóż i powiedz mi jakie jest tutaj moje zadanie?" Tkwiłem tak 10 minut, a po otworzeniu dłoni i powiek moje zadanie było jasne; nie mogę sam startować, mam też nie zgłaszać nikogo, a kolegę ginekologa zapytać; czy przerywa ciąże.

   Nawet złapał mnie częstoskurcz serca (150/min). Przeczekałem napad i po podaniu kandydatów zapytałem ginekologa - ordynatora;

  • Czy przerywa Pan ciąże w domu, rozumie pan o co chodzi...proszę odpowiedzieć krótko.

  • Przerywam, jestem przeciwnikiem przerywania i nie zgadzam się na ustawę o całkowitym zakazie przerywania!

  • Nie zadowala mnie odpowiedz, proszę krótko - tak lub nie!

  • Tak, ale tyle jest dzieci, bieda, ciężkie warunki...

    Nic nie mogłem powiedzieć z powodu tej diabelskiej retoryki....całkowicie zaniemówiłem!

   Wstąpiłem do domu...siostra kupiła telewizor kolorowy, druga nowe meble, ale z chrztem noworodka czeka do wiosny! Natomiast trzecia myśli o budowie, a rodzice mówili o dolarach (ojciec ok. 80 lat)!

    Nie pasuję już do tego świata...

                                                                                                                                APeeL

 

11.10.1989(ś) ZA WIERNYCH DO ŚMIERCI ZA PARĘ SANDAŁÓW...

   Pracuję rozdrażniony, ale nie wiem dlaczego. Zgłasza się młody człowiek - zrobiłem dla niego wielki wyjątek i dałem mu kilka dni zwolnienia.

  • Słucham...o co jeszcze chodzi - pytam w złości.

  • Chciałem jeszcze 7 dni!

  • Nie lubię jak diabeł ciągnie mnie za rękę! Pomogłem panu jak człowiek - człowiekowi...i co?

    Miała ciężkie życie, wychowywała sama dzieci (wcześnie zmarł mąż), a niedawno spaliła się. Teraz drżącą ręką - za wydane zaświadczenie - wciska mi kopertę. Anioł wprost krzyczał; "Nie", "Nie", "Nie!" Nie lubię szarpaniny...razem z dokumentami wrzuciłem kopertę do koszyka, ale zauważyła i musieliśmy "walczyć" z sobą.

    W rozmowie z żoną dochodzę do wniosku; wielu ludzi ziemskich jest wiernych do śmierci za otrzymane sandały...nie chcą być wierni Jezusowi za życie wieczne! Sandały i życie wieczne...pomyśl przez chwilkę! Jest tylko i wyłącznie jedno wytłumaczenie...sandały są widzialne!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.10.2019) podniecona TVN24 czeka na wynik wyborów do Sejmu i Senatu RP. Nie mogą się pogodzić z nadchodzącą klęską. Pan Jezus Król naszej ojczyzny ujawnił trochę niegodziwości POstkomuny, a oni byli dla nich pogańską szczekaczką...

   Nie podoba się obecna władza, która nie pozwala bezkarnie kraść i wystąpi przeciwko obnoszących się z grzesznością ("spółkujący inaczej"). Trwa "bój nasz ostatni"...

                                                                                                                   APeeL

 

10.10.1989(w) Moi wybawiciele...

     Ten dzień miał tytuł; pole minowe, a dzisiaj, gdy to przepisuję (13.10.2019) pokazują niewybuchy z okresu II Wojny Światowej...właśnie zginęło dwóch naszych saperów, a kilku było rannych.

    Wróćmy do tamtego dnia, gdy rano napłynęła refleksja, że nikt nie znosi utrapień i każdy chce je ominąć. Nie chcemy ich także dla dobra naszych dzieci, bo lepiej wiemy od Boga, co jest dla nich dobre! Zważ, że cierpienia służą naszemu dobru i zbliżają do Boga...

    Badam pacjenta, a "widzę" jego matkę, która zmarła kilka miesięcy temu. Cała rodzina była przeciwna informowaniu jej o chorobie. Teraz syn opowiada o ostatniej godzinie jej śmierci. Wszyscy zauważyli, że przy pełnej świadomości ma kontakt z tamtym światem...była jakby częściowo nieobecna, zapatrzona w górę i mówiła; "jak tam jest pięknie!...jak tam pięknie!" Później rozmawiała jeszcze z rodziną i zmarła...

    Wraca problem; czy nie powinno się wcześniej przygotować chorą do tej chwilki ostatniej? Zarazem 90-95% ludzi pragnie śmierci szybkiej, "aby się nie męczyć!" Ja naprawdę nie wiem na czym polega
"męczenie się podczas śmierci". Uważam, że jest to najpiękniejsza chwila całego życia...po wcześniejszym pragnieniu śmierci dobrej (Sakrament namaszczenia chorych) oraz godnej (w rodzinie). Kto tak pragnie? Przygotowanie oznacza; podział majątku, odpowiedni ubiór, itd.

    Argument, że nie można choremu zabrać nadziei jest głupi. Przecież czeka go życie wieczne w Królestwie Bożym! Syn zmarłej dodaje, że dostał od matki ostrzeżenie przed wypadkiem.

   Ciężko, ciężko...dużo ludzi, a Szatan dodatkowo pcha w moją głowę krzywdzicieli, a właśnie dzięki temu cierpieniu odnalazłem Boga i wiarę. Można powiedzieć, że są to moi wybawcy. Wróć do mojego rozmyślania o naszych utrapieniach, których nikt nie chce. Nie uda się przeniknąć Tajemnic Bożych!

   W olśnieniu ujrzałem rozwidlenie drogi, bo ja mam przebaczać 77 x...to znaczy stale! Nagle spadły ze mnie ziemskie kajdany! Nie kończy się dzień, jeszcze dyżur w pogotowiu, a już czeka na mnie wyjazd! Trafiłem do kobieta klęczącej z bólu przed tapczanikiem...to symboliczny obraz cierpienia!

   Z jej dokumentacji - na moje pocieszenie - wypada ulotka z Niepokalanowa, gdzie mamy jechać. Po podaniu zastrzyku - w oczekiwaniu na jego efekt - czytam o NMP Niepokalanej i Jej Darach.

    Tam padły słowa o jasności naszej duszy zależnej od zbliżenia się lub oddalenia do Boga. Z pogody i smutku nie wywnioskujesz o stanie wewnętrznym duszy. Najważniejsze są; 1. cnoty 2. dobroć Boża 3. umartwienia z niszczeniem woli własnej 4. rozpoznanie i wykonywanie Woli Boga...

                                                                                                                                APeeL

 

 09.10.1989(p) Jesteśmy warci więcej niż dwa białe konie...

    W deszczu - o "głodzie i w chłodzie" pod blokiem stoją dwa białe konie. Zawiadomiłem policję. W moim sercu zbudziła się refleksja dotycząca - na ich przykładzie - wolności...także naszej. Można to przedstawić na dwóch rycinach, ale nie potrafię edytować obrazów.

    Faktycznie konie można podzielić na "wolne"...do których należy ten świat (nie są związane z konkretną zagrodą i mogą przebyć wielka drogę). Pozostałe pilnują domu i zawsze do niego trafią...nawet ze śpiącym lub pijanym woźnicą (częsty widok w dzieciństwie).

   Tak też jest z naszą "wolnością" czyli zniewoleniem przez Księcia tego świata oraz "niewolą" czyli pójściem za Wolą Boga Ojca.

    W poszukiwaniu siły czytam;

Ps 8

Panie i Władco! Jakże wspaniałe jest Twe Imię!

Ty księżyc i gwiazdy ustanowiłeś...

Czymże jestem, że o mnie pamiętasz...synem człowieczym na Swój "obraz"

Cały Twój świat dałeś w moje ręce...nade mną są ptaki niebieskie, a pod stopami - ryby, rośliny i zwierzęta.

Ps 9

Chcę Cię chwalić Panie, ale serce mam małe i marny mój głos!

Chcę o Tobie śpiewać ze łzami w oczach! Ty Panie;

  • - nie zostawiasz szukających
  • - nie opuszczasz błądzących
  • - wciąż czuwasz przy śpiących
  • - krzyk ubogiego odbierasz
  • - ból strapionego czujesz
  • - udręczonego podtrzymujesz
  • - upadającego podnosisz
  • - umierającego witasz
  • - nie zapomnisz żadnego...

    Ta moc była potrzebna, bo w pracy jestem niewolnikiem. Po ośmiu godzinach nawałnicy - jakby na próbę z pokazaniem mojego "cierpienia" - przybyła do mnie 66-letnia kobieta, zgarbiona i podparta kijem, utrapiona śmiercią córki i niedostatkami. Ona jest rozgoryczona poczuciem zamordowania z zemsty córki, a dodatkowo przez zmowę nie może otrzymać renty (stwierdzają psychopatię).

   Moje serce zalał wielki żal z poczuciem naszego zesłania tutaj. Wówczas naiwnie widziałem instytucje niosące pomoc, ale dzisiaj, gdy to edytuję (13.10.2019) mogę powiedzieć, że mówiła prawdę. To pokazano po zabiciu syna Olewnika, a od 2007 r. trwa też zmowa w mojej krzywdzie...

   Postanowiłem jej pomóc, a podczas powrotu do domu zacząłem słuchać nagranej Mszy św. radiowej. Łzy zalały oczy, a serce wołało; "Panie zmiłuj się nad nami! Panie zmiłuj się nad nami!...wszystkimi, tutaj na ziemi." Napłynęła bliskość Boga, a serce zalała miłość miłosierna oraz wielki pokój...

                                                                                                                                APeeL

 

08.10.1989(n) Przyjdź do Jezusa...

    W pogotowiu mam maraton dyżurowy...dwa dni nie było mnie w domu. Tuż po przebudzeniu serce zaczęło wołać z powtarzaniem; "Jezu, Jezu, Jezu" oraz "Jezus Chrystus, Jezus Chrystus", a później na zmianę; "Jezus" - wdech, a "Chrystus" - wydech, bo samo Imię Zbawiciela nas uświęca!

   Bracia wokół szukają różnych dróg duchowości, a naszej duszy nic nie może zadowolić. Tak wpadają w błędne techniki wschodu (oparte na hinduizmie). Nie jest potrzebne kończenie żadnej Akademii Życia, bo naszym prawdziwym życiem tu i w wieczności jest Pan Jezus!

   Przyjdź do Niego już w tej chwilce. Może jesteś zdenerwowany lub osłabiony; zrób wdech z zawołaniem; "och! Jezu! Jezu!" oraz na wydechu "Chryste!" Myśl pobiegła do milczenia...z natchnieniem, abym czynił to w dzień święty (niedzielę), a wiedz, że jestem gadatliwy.

   To ustąpi w starości, ale teraz muszę toczyć bój, aby się nie odezwać i nie wtrącić swoje "trzy grosze". Tak, to jest dobre natchnienie; niedziela = nie działam = jestem z Bogiem, a to wymaga skupienia się (milczenia). Nawet nie chodzi o słowa, ale o ciszę w sercu.

    W tym czasie serce koiła muzyka Oliviera Messiaena, która zgina kolana...wprost płynęło misterium z poczuciem Obecności Boga Ojca! 

                                                                                                  APeeL