Na Mszy Św. porannej nabrałem wody święconej do pojemnika po perfumach…mam pachnąca wodę święconą! Podlałem kwiaty pod krzyżem, a na dyżur zabrałem wizerunek Pana Jezusa ze św. ranami i różyczkę w maleńkim dzbanuszku.

   To piątek, ale okaże się dniem miłym. Oprócz dobrego dyżuru mam różne miłe zdarzenia. Matka, którą mam odwiedzić lubi białe winogrona, a właśnie pacjent poczęstował mnie takimi. Podzieliłem się pomidorami. Dyspozytorce oddałem długopisy.

    Podczas wyjazdu do szpitala załatwiłem dokumenty potrzebne do emerytury, a kierowca przy okazji pracę córce. Babci zawieźliśmy torebkę, którą zostawiła w karetce. Znoszę to spokojnie, a teraz badam pacjenta po przebytym udarze mózgowym...żona nauczyła go ponownie modlitw, ponieważ zapomniał litery i nie umie czytać.

    Te modlitwy mówi bełkotliwie, ale jest pogodny i śmieje się po moich żartach! Proszę, aby wypowiedział; "Pan Jezus i Matka Boża"...robi to z wielkim trudem, ale poważnie i żona to rozumie.

    Teraz pojawiła się katechetka, pełna zwątpienia, ponieważ ma rodowód bolszewiki..mąż jest sekretarzem (nomenklatura). Mówię jej z mocą o Prawdzie Kościoła Katolickiego, aby nic nie badała, a otwarcie jej serca sprawi, że Pan da jej te łaski o które poprosi.

   Podzieliłem się pieniędzmi, które znalazłem w kieszeni(„zapomniane”). Uśmiecham się, bo Pan zadziwia każdego dnia, a wymieniłem tylko kilka miłych faktów. Zrozum radość chorego, który przychodzi do mnie i za moim wstawiennictwem ma załatwione, to na co liczył.

   W tym momencie czytam zapiski Jacques'a Fescha; "Królestwo Boże rzeczywiście jest w nas, dzieli nas od niego tylko zwykła zasłona. Tak bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do patrzenia za pomocą oczu i myślenia za pomocą rozumu, aby próbować rozumieć, a zasłona się nie podnosi /../."

    Łaska, która napełnia nas taką radością, wywołuje w duszy tak wielkie pragnienie piękna i poczucie słabości, że nie może ona nie jęczeć i nie błagać swego Stwórcy, aby w swej dobroci zechciał ponownie zesłać swe dobrodziejstwa na tych, których miłuje /../ objawienie jest /../ krótkim przebłyskiem tego, co w obfitości będzie nam dane na zawsze, gdy umrzemy dla tego świata /../."

   Wierzącej, która wykonała przepiękny wieniec (widziałem go w czasie uroczystości w Sanktuarium MB Pocieszycielki Strapionych) tłumaczę, że zły wpuszcza w jej głowę niewierzącego sąsiada i daje poczucie,że "ona jest lepsza". Przyznaje, że stale myśli o tym sąsiedzie. Kiwa głową, przytakuje i przyznaje się, że nigdy nie używa wody święconej. "Umierająca" wyzdrowiała po zastrzyku i mówię jej o pokoju jaki daje św. Hostia oraz Matce i Panu Jezusie.

                                                                                                                               APeeL