NMP z Góry Karmel (Szkaplerznej)...

     Podczas modlitwy "Anioł Pański" napłynęło poczucie bliskości Boga Ojca i to, że "wszystko jest od Niego". Zarazem serce zalał niejasny smutek, bo nie idę do kościoła, ale do pracy...odmawiając różaniec Pana Jezusa. W uniesieniu napłynęło pragnienie oddania życia, aż prosiła się moja modlitwa razem z Panem Jezusem w Getsemani.

   Przykro mi, że tak wielu nie wie, że nasz Bóg Jest, a przy tym dobry i miłosierny. W tym smutku naprawdę odczuwam bliskość Ojca Prawdziwego. Nawet zastanawiałem się...co mnie czeka, bo w takich pocieszeniach mam zawsze nawał w pracy. Jednak z wielką powagą w sercu spokojnie przyjmuję chorych.

   Nagle serce zalała radość Boża z pragnieniem przyjęcia Eucharystii, a zarazem poczucie świętości osoby ludzkiej...w tym wypadku żony; "Jezu mój! Jezu!" Co chwilkę serce zalewały sekundowe błyski poczucia Królestwa Bożego.

   Nawet wołałem; "Matko moja! Matko! Matko Miłosierdzia!" z twarzą w dłoniach. Popłynie koronka do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy (UCC) w intencji tego dnia, a to trwa, bo zawołania mogą być rozszerzane - patrz; instruktaż.

    Teraz wpadają ludzi i to sprawia dodatkową udrękę, a dzisiaj jest nawał kobiet młodych i zdrowych, podczas kończenia pracy trafiła się "umierająca" z powodu jawnej tężyczki (spasmofilii), która jest wynikiem głębokich lub przyspieszonych oddechów (podczas rozpaczy lub zdenerwowania). Przy niej był umierający ze strachu mąż. Po podaniu dożylnym wapnia poszli do domu...

   Wracałem krok za krokiem, a po wejściu do domu Pan Jezus z "Prawdziwego życia w Bogu" powiedział do mnie (słowo "pod palcem"); przyjdź! Nie wiem dlaczego nie posłuchałem, aby iść do mojego kościoła tylko realizowałem podsunięty wyjazd okazją do odległej świątyni (30 km). To był czas wędrówek po różnych kościołach, a demon mógł podsuwać propozycje niby od Boga. Szatan czyni to często w kościele...

   Dalej pieszo trafiam na kapliczkę z napisem; "obowiązkiem każdego jest kochać Boga i bliźniego." Na tę chwilkę silny mężczyzna szarpał szczupłą, chyba znajomą kobiecinkę. Idę za nimi i naprawdę nie wiem co robić, nikt nie reaguje, a ona patrzy błagalnie na koleżankę. Przypomina się rozmowa z policjantem, któremu powiedziałem, że ma wielkie powołanie, ponieważ ma obowiązek oddania życia dla innej osoby.

    Młody wyrwał jej torebkę foliową i odszedł.  To jest tak wielki kontrast z moją modlitwą, ale ona płynie właśnie za takich! Modlitwa trwała 2.5 godziny, z serca wyrwało się zawołanie; "och, Boże mój, Syna oddałeś za mnie".

   Podziękowałem za dar posiadania Kościoła Katolickiego przed Najświętszym Sakramentem wystawionym do Adoracji i nagle zrozumiałem, że właśnie do tego miejsca wezwał mnie dzisiaj Pan Jezus! Przed ołtarzem z Panem Jezusem na krzyżu z Matką i św. Janem dodałem wdzięczność za pokój w ojczyźnie i poprosiłem o pokój w b. Jugosławii (dzisiaj poszczę w tej intencji).

   Jak wypowiesz trwającą ciszę Bożą, gdzie było słychać tylko tykanie wielkiego zegara. Po Eucharystii stałem się innym człowiekiem. "Ojcze dziękuję Ci za ten dzień. Dobry Panie Jezu! Dziękuję!"

                                                                                                                             APeeL