Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (21.07.2019)...zbudziła mnie nieprzeczytana wiadomość w telefonie ostrzegająca przed burzami z gradem. Wówczas w nocy trwała wielka nawałnica (trąba powietrzna), a rano w drodze do kościoła zauważyłem sanitariusza pod drzewem...podwiozłem go do pogotowia.

    Dzisiaj jest wspomnienie św. Jadwigi Królowej Polski, która pomagała biednym i potrzebującym. Właśnie rząd ratuje ofiary powodzi. To naprawdę wielkie nieszczęście.

    W czytaniach Mojżesz został cudownie uratowany przez kąpiącą się w rzece córkę faraona (Wj 2,1-15a), która zauważyła w sitowiu skrzyneczkę w której zostawiła go piękna matka z pokolenia Lewiego. Później był dla córki faraona jak syn. Dała mu na imię Mojżesz ("wydobyty z wody").

   Ja pomyślałem o św. Rodzinie, która musiała ratować się ucieczką do Egiptu. Wyobraź sobie takie wygnanie, biedę, brak pracy w obcym kraju, a trzeba wykarmić Zbawiciela! Ta rodzina kochała się w sposób ś w i ę t y.

   Po św. Hostii wołałem do Boga Ojca z dziękczynieniem...”Cud! Cud!!”. W tej radości będę później mówił o Bogu w banku, sklepie i do...murarza. Na sąsiadkę czekał właściciel sadu...trzeba rwać dojrzałe wiśnie (ratunek), a był straszliwy upał i duchota (tak właśnie jak teraz 21.07.2019).

     Pojechałem na Mszę św. wieczorną i popłakałem się po przyjęciu Ciała Zbawiciela. Moją modlitwę w intencji tego dnia skończyłem następnego dnia. Ateista powie, że to przyroda...

    Jeżeli nie wierzysz w moc Boga to nie prosisz o nic i brak w tobie ufności...pozostaje takim liczenie strat po nawałnicy. Cóż wielkiego jest w przesunięciu nawałnicy, przez Stworzyciela wszystkiego, a wiedz, że Pan czyni wszystko w myśli. Co w tym dziwnego?

                                                                                                                 APeeL