W przychodni trafiłem na typowy nawał...dużo małżeństw, a wówczas załatwiasz dwie osoby (jedna karta), ale dzisiaj mam moc wg słów św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „Czyńmy, co mamy czynić na każdy dzień, jaki nam daje Bóg. I powierzmy się Jezusowi bez reszty”.

   Wczoraj z ogródka przed kościołem podarowano mi ostatnią różyczkę dla Mateczki Zbawiciela. Piszę to i płaczę, bo po grzesznych myślach uciekam do Niej...jak do matki ziemskiej.

   Dzisiaj rano w pragnieniu zgrzeszenia potrąciłem wizerunek Pana Jezusa z Całunu, który spadł na ziemię. Bóg mówi przez wszystko. Dlaczego Go ograniczamy? Przypomniało się nocne czytanie o połączeniu Matki Jezusa z Józefem z przyrzeczeniem życia w czystości.

    Przez cały dzień trwał nawał chorych, ale po chwilce snu znalazłem się w kościele: „Matko! Mateczko Piękna i Czysta do końca! Mamo! Mamusiu!” Tak wołałem i nie mogłem wstać z kolan. Zapaliłem lampkę przed MB Wspomożycielką Wiernych,

    Dobrze, że nie zostałem na naukach i pojechałem odwiedzić chorą na zapalenie płuc, bo nie miał kto podać zastrzyku gentamycyny. Przypomniał się strącony wizerunek Pana Jezusa z utratą czystości oraz słowa kapłana: „abyśmy uczestniczyli godnie w Sakramentach, które są Darem Boskiej Miłości”.

    Bóg zadziwia mnie każdego dnia. Nawet teraz, gdy to opracowuję (04.07.2012) skopiowałem artykuł o godnym przyjmowaniu Eucharystii. Podziękowałem z opóźnieniem za ten dzień.

   Nie wiedziałem, co mam mówić całkowicie zaskoczony, ale zaprosiłem Matkę Najświętszą do mojej izdebki. Dodatkowo wzrok zatrzymała piękną figurka MB Niepokalanej oraz Pana Jezusa padającego pod krzyżem, którego przekazała mi - na początku nawrócenia - umierająca w „piwnicznej izbie”.

   Zobacz na czym polega dzisiejsze pocieszenie przez Matkę Bożą, którą zaprosiłem:

- za oknem zauważyłem stado żerujących w trawie gołębi i faktycznie w moim domu był wielki pokój!

- laryngolog stwierdziła brodawkę na łuku podniebiennym (trzeba usunąć)...

- po oszlifowaniu 3 zębów i wystającego elementu protezy przestałem ranić się w język, ale to było Boże zaproszenie do milczenia

- po śnie ustąpiło zmęczenie i wróciła siła życiowa...

   Pomyślałem o Janie Pawle II i pamiętniku, który powinien prowadzić w moim stylu. To byłoby bardzo ciekawe, co działo się za drzwiami Watykanu...nie chodzi o zaspokojenie niezdrowej ciekawości zwykłych ludzi, a szczególnie szyderców, bo to byłby dziennik duchowy.

   Nasz papież był bardzo zajęty i pisał wiele rozpraw na najwyższym poziomie teologicznym typu walki duchowej. Nie było tam codzienności, która jest w takim dzienniku nieodzowna, ponieważ stanowi wielkie świadectwo wiary.

    W moim wypadku jest to posłuszeństwo Bogu Ojcu oraz ufność w pójściu za Nim. Nawet dla mnie ciekawy jest mój dziennik sprzed lat, bo jest to wiara „na żywo” (z „tu i teraz”), a nie wspominki pisane po latach.

   Napłynęła osoba kolegi ze studiów, który przeszedł do Kościoła Zielonoświątkowego, gdzie nie uznaje się kultu Matki Bożej, nie ma Czyśćca i modlitw za dusze. W ręku znajdzie się książeczka Marii Simma o jej kontaktach z duszami czyśćcowymi.

   Oni opierają się tylko na Biblii (Słowie), a przecież dzieło Boga jest nieskończone, bo Apostołowie są powoływani nadal. Dlaczego ograniczamy Wszechmoc Ojca Prawdziwego. Pan Jezus wyzwolił nas z niewoli prawa, a ludzie sami nakładają sobie religijne pęta…

                                                                                                                                APeeL