Dzisiaj, gdy opracowuję tę intencję (24.10.2017) wstałem ledwie żywy, stękałem i ziewałem na cały blok...jak przed śmiercią. Wszystko mnie bolało, dobrze, że mam ciepłą wodę, bo pomaga prysznic.

   Bardzo męczy to życie, a większość kocha zesłanie (Egipt). W tym czasie neguje się istnienie duszy. Tak myślą koledzy psychiatrzy: posiadamy tylko ciało fizyczne (soma) z psychiką (psyche)...jak zwierzęta.

   Właśnie pisze na ten temat ekspert prof. Jan Hartman z „Z Czeluści Nieznanej” z zapytaniem: „Czy mamy nieśmiertelne dusze?”.* Profesor-filozof nie ma pejsów, a wciąż kłamie i kompromituje się, bo w tym wypadku rzucił się z motyką na słońce.

   Ciało fizyczne to wielkie obciążenie dla duszy...tak jak kula u nogi lub przykucie do ściany, a obrazuje to łańcuch na szyi psa (różnej długości). Ci, co przeżyli śmierć kliniczną wiedzą o tym.

   Nie wspominam o grzechach, które na samą myśl wywołują pragnienie „wymiotowania przez okno” (Kuba Wojewódzki). To wcale nie jest śmieszne, bo żona właśnie skrobała przez godzinę balkon po takim gościu.

  Jutro św. Paweł powie (Rz 6, 12-18): „Niech grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele /../ nie oddawajcie też członków waszych /../ na służbę grzechowi /../ grzech nie powinien nad wami panować /../”.

   Po kąpieli pomyślałem o tych, którzy nie posiadają łazienki, ciepłej wody i nie mogą się wykąpać. Napłynęli imigranci, biedni i bezdomni. Łzy zalewały oczy: „Panie zmiłuj się nad nimi”.

   W sercu pojawili się kochający to życie (zesłanie), a zarazem nie widzący potworności: Josef Fritzl, Trynkiewicz, nożownik w centrum handlowym, syn, który zamordował własnych rodziców, terroryści, członkowie mafii, oszuści (Amber Gold), ludobójcy na całym świecie, a także ks. Lemański, który przeszedł na ciemną stronę mocy.

   Po wyjściu do garażu przywitał mnie zgiełk wron. Dalej napływały obrazy...tych, co nie mogą się załatwić, zoperować zaćmy, poparzeni...w tym śmiertelne, pragnący eutanazji, bo nie mogą umrzeć.

    Dodaj do tego zdemolowanych przez nałogi. Właśnie spotkałem zmarzniętego alkoholika za którego wołam właśnie do Boga, aby go uzdrowił i innego bliskiego śmierci. Jeszcze chorzy psychicznie, którzy wszystko przeżywają, bo nie mają świadomości, że są to omamy...tak jest z sąsiadem krzyczącym po nocach!

   A gdzie zwiedzeni i opętani przez Szatana plujący gwoździami (materializacja)...jeszcze niedawno leczeni elektrowstrząsami! Kolegom psychiatrom nie mieści się w głowie, że mamy duszę, która pragnie powrotu do Boga Ojca.

   Co gorsze wiarę w Boga też uznają za chorobę i wierzących leczą tabletkami. Przecież mamy XXI wiek, a nie średniowiecze. Ten wiek po czasie będzie średniowieczem, bo nasz mózg jest wykorzystywany w ok. 10%. „Jezu mój, Panie...zmiłuj się nad nami”.

   W samochodzie łzy zalały oczy podczas trzykrotnego przeżegnania się, a w tym czasie napłynął obraz klęczącej na wałach podczas powodzi („za Tuska”).

   Z wielką niechęcią wstałem na Mszę św., ale później radość zalała serce. Tak jest zawsze, ale jest to próba nie do pokonania...dla początkujących lub słabych w wierze!

    Psalmista w tym czasie głosił pean na cześć Boga Ojca (Ps 96):

"Niech się radują niebiosa i ziemia weseli,
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie,
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości".

    Natomiast w Ew (Mt 1,1) będzie rodowód Pana Jezusa od Abrahama...

  Eucharystia łagodnie pękła na pół. Cóż się stanie? W sercu pojawił się pokój, ale „spojrzała” figurka Pana Jezusa - po ukoronowaniu cierniem - nad wejściem do kościoła. Zbawiciel w Dobrej Nowinie pytał: „Czemu to wyzywacie Mnie, Panie! Panie, a nie czynicie tego, co mówię”?

    Tacy jesteśmy, bo w każdym z nas przeważa ciało fizyczne. Pan Bóg wie o tym i czeka na nasze przebudzenie z pragnieniem powrotu do Nieba.

   Rozumie to każdy ojciec ziemski, któremu zaginął syn. Wyjaśniło się pękniecie św. Hostii, bo napisałem i wysłałem list do przyszłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego...to zarazem było świadectwo mojej wiary.

                                                                                                            APeeL

* „Tyg. Faktycznie” 19 października 2017