W śnie „do przodu” wyszliśmy z żoną wystrojeni, przygotowani do jazdy, a ja zacząłem szukać samochodu.

    Na Mszy świętej po Eucharystii wołałem; „Panie Jezu pęknie mi serce, dziękuję za wszystko, dziękuję za Twoją bliskość, za możliwość adoracji. Och! Jezu, gdyby wszyscy znali Twoją Miłość do nas, do mnie, do ciebie i każdego”. Tylko raz tego zaznasz, co ja w tej chwilce,a  będziesz wiedział.

   Nie zauważyłem żony w kościele i nie było jej przy samochodzie. Wróciła do domu z pretensją. Nie widziała zwykłego nieporozumienia, a Szatan napuścił ją na mnie. Popsuł nam wspólne śniadanie po spotkaniu z Panem Jezusem.

    Tak jest po wielkich przeżyciach duchowych i w takich momentach musimy zachować najwyższą ostrożność, ponieważ Bestia zna nasze słabości. Łatwo napuści - szczególnie w naszym wypadku - jednego na drugiego.

   Zima zaskoczyła drogowców; wypadki, zerwane linie elektryczne, wypadki, a w TV obraz kochających się z wejściem przygodnego mężczyzny. Wszedłem do apteki zaktualizować recepty, które były nieważne, a tam nakrzyczano na mnie. Pojechałem do pacjentki, której został jeden dzień na odwołanie się do Sądu Pracy...dotarłem na IV piętro, ale to nie ta klatka!

   To jeszcze nie koniec, bo kupiłem wnuczkowi spodnie, ale okazały się za małe. Wcześniej zaproszono mnie na lekcję gitary, a nie przećwiczyłem zadania, bo instrument się rozkleił. Przede mną skręcał samochód bez włączonego kierunkowskazu, a drogę przeleciał kot. Łzy zalały oczy, bo już widziałem ciąg udręk, ale jeszcze nie znalem intencji modlitewnej tego dnia.

   Trafiłem do niewidomej matki ziemskiej, którą dwie siostry wyrzuciły z własnego domu (de facto przejęły majątek), a teraz jest u trzeciej...wcześniej obdarowanej. Jest dość sprawna i czeka na naturalną śmierć (tak się stanie, bo wkrótce będzie miała udar mózgu).

   Podczas rozmowy z matką 3 razy „patrzyła” płaskorzeźba Pana Jezusa w koronie cierniowej. Przybyłem z serca i z prezentami, a siostra miała pretensję, że "uciekam"…jakbym uczynił coś złego. Wracałem zaskoczony w smutku...dlaczego tak postępują najbliżsi? W drodze powrotnej poprawiłem i podlałem kwiaty pod „moim” krzyżem Pana Jezusa.

                                                                                                                                 APEL