Mam tylko jedno pragnienie, abym zastał na Mszy świętej spowiednika, a wstanę jak obudzą! Dzisiaj jest wspomnienie Karoliny Kózkówny, dziewicy i błogosławionej męczennicy. Zginęła od ran i z upływu krwi w obronie czystości podczas ataku przez żołnierza rosyjskiego. Miała wówczas 16 lat, a było to 18.11.1914 r.

    Piszę to, a „dreszcz prawdy” przepływa przez ciało. To nieprzyjemne odczucie z kurczem serca i pojawieniem się łez w oczach. Napłynęła czystość Matki Pana Jezusa, Niepokalanej (poczętej bez grzechu pierworodnego), s. Faustyna, czyści i świeci kapłani oraz ci o których nic nie wiemy.

    Łzy zalały oczy, bo trafiłem na nowego kapłana, który robi wrażenie wierzącego w Boga. Powiedziałem mu o  moim pragnieniu czystości i popłakałem się. Każde jego słowo potwierdzało pragnienie mojego serca. Dziwił się odczytami intencji i pytał jak są podawane.

    Jako pokutę zalecił mi adorację Tabernakulum (30 minut). Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że moim charyzmatem będzie mistyka eucharystyczna. Z płaczem pocałowałem stułę. Przed podaniem Najśw. Hostii kapłan zawołał: „Panie, który miłujesz niewinność”.

     Padłem na kolana przed Tabernakulum i chwyciłem twarz w dłonie...trwałem tak w uniżeniu oraz poczuciu skruchy i nicości, a łzy zalewały oczy. Nic nie obchodzili mnie ludzie, znajomi i moi pacjenci.

    Dzisiaj przybyło wielu chorych i pracowałem bez wytchnienia przez 8 godzin, ale  lubię pomagać, pocieszać oraz wskazywać cel naszego życia, bo większość wierzących boi się śmierci, a to początek prawdziwego życia. Ktoś zapytał co to jest Słowo, a co Pismo. Słowo to Bóg, który mówił i mówi, a pismo to zapis tego Słowa.

    Nie potrafię leczyć tylko ciała fizycznego. Radość, bo właśnie zmarła moja chora…przed 5-ma dniami byłem u niej pogotowiem i widząc agonię - z powodu raka płuca - zaleciłem wezwanie kapłana, który przybył na czas. To biedacy, którzy żyli dla życia. Dobrze zniosłem post dla Matki Zbawiciela, a dzięki temu przeżyłem swój czas. 

    Przetrwały kwiaty pod krzyżem...zapaliłem lampkę, a łzy pojawiły się w oczach, bo opieka nad tym symbolem grobu Pana Jezusa jest wielką łaską. Stan mojego serca rozumie Karol Strasburger, który właśnie płacze nad grobem swojej ukochanej żony Ireny w Katowicach (zdjęcie w „Super expressie” z dnia 19 grudnia 2013).  

    Następnego ranka przysypiałem na Mszy świętej, a wzrok zatrzymywał odbity w lustrze zakrystii mały Jezusek, który jest na wielkim obrazie MB Częstochowskiej. Ile możliwości ma Bóg. Jak nieskończony jest Jego język, ale większość tego nie widzi.

    Kapłan mówił o potrzebie szukania czystości w drodze do świętości. Popłakałem się po Eucharystii, która pękła na pół i nie mogłem wyjść z kościoła...łzy leciały na ziemię. Jeszcze błogosławieństwo od Pana Jezusa przez ręce kapłana.

    Zapłakany wracałem do domu i wołałem po drodze: „Panie Jezu! za moją grzeszność jestem niegodny nawet tej tęsknoty za Tobą”. Wyjaśniło się pęknięcie św. Hostia, bo tęsknota za Panem życia i śmierci to wielkie cierpienie. 

    Trudno zrealizować pokutę, ponieważ między nabożeństwami nie ma przerw, a po ostatniej Mszy św. zamykają kościół. Dobrze, że byłem samochodem, bo zmarzłem po 32 godzinach "o kawie i płynach".

    Podczas zapisywania przeżyć z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego płynęły słowa biskupa o czystości, którą widzimy w dzieciach.

    Popłakaliśmy się z żoną jako dzieciątka Boże, a na mnie - z obrazu podarowanego przez zmarłą pacjentkę - „spojrzał” Pan Jezus błogosławiący dzieci...                                                                                                                                                                           APEL