Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale sny nie wróżą nic dobrego, bo faktycznie  trafię do wielu brudnych pomieszczeń z utrapionymi biedakami („zakurzone pierzyny”), będzie wiele wyjazdów, a część zdarzeń potwierdzi się na jawie.   

      Po przebudzeniu zawołałem tylko: „Ojcze! Boże! przepraszam za wszystko” i pomyślałem o czekającej mnie sprawie sądowej (30 listopada). Koledzy lekarze skrzywdzili mojego uszkodzonego pacjenta (wypadek w rolnictwie)...po 15 latach zabrano mu należną rentę. Teraz nie ma z czego żyć i stara się o rentę społeczną. Lekarze i sędziowie mają się dobrze i nie boją się Boga.

    W smutku wychodzę na Mszę św., ponieważ w TVN Turbo zamiast samochodów dali porno: „Jezu! Jezu! obrażam Cię każdego dnia”. W kościele odmówiłem pokutę: litanię do NSPJ, a po przyjęciu Komunii św. padłem na kolana przed figurką Pana Jezusa i popłakałem się: „Pobłogosław Jezu drogi, tych, co Serce Twe kochają. Niech czas ten cenny, drogi na wiek wieków wychwalają”.

    Zdążyłem zjeść śniadanie, które żona przygotowała o 3.00 w nocy i zaczyna się „młyn” w żargonie pogotowiarskim...dla mnie pewny, bo zapowiedziany w śnie.

    Już jestem w biednej chatce ze staruszkami, którzy uzupełniają się, bo on źle widzi, a ona źle słyszy. Ja bardzo lubię ludzi starych w których jest dziecięca czystość. Nawet żartujemy, że on teraz jest dyrektorem, a ledwie chodzi. Potwierdza, że był kapciowym. Przypomniała się dzisiejsza spowiedź takiego...wykrzyczał swoje grzechy na cały kościół.  

    Chora wnuczka jest w karetce i zaczynamy "kolędę", która też była zapowiedziana w śnie (wybierałem się rowerem do Częstochowy!). Teraz trafiłem do brzydkiego domu, zadłużonego z ośmiorgiem dzieci skąd zabieramy maluszka.

    Znowu jestem w straszliwej budzie, gdzie są uszkodzeni przez wino marki „wino” i papierosy. Z wielkim trudem namówiłem na hospitalizację chorego z gruźlicą.

    Teraz trafiłem do domu ze snu...z tarasem na piętrze, gdzie poparzyła się dziewczynka. Nawet powiedziałem o tym rodzinie. Często w nieszczęściach mamy pretensję do najbliższych, a to miało się zdarzyć.

    Determinizm jest błędny, ale mamy pewien zapis naszego życia. Po co? Po to, by wciąż prosić Boga o błogosławieństwo na każdy dzień, które sprawia, że otrzymujemy Bożą ochronę. Możesz oparzyć twarz lub pośladek...    

     W „Gościu niedzielnym” przeczytałem wyznanie lekarki, która usunęła dziecko z zespołem Downa. Na placu przed pogotowiem pojawił się pies bez przedniej łapy, którego nakarmiłem. Podzieliłem się też obiadem z "podwładnym".

    Jeszcze wyjazd do alkoholika z kierowcą, który nie może mieć dzieci. Przed karetką przebiegły sarny...jedna z nich utykała i z trudem nadążała za stadem.

    Napłynął obraz lekarza weterynarii i jego zatroskanej matki. Chory odmówił pomocy, a w geście błagania spod poduszki wyciągnął pustą butelkę. Przepływa świat uzależnionych i uszkodzonych przez nałogi, a także ofiary sportów ekstremalnych oraz głupich żartów (wejście na słup wysokiego napięcia).  

    Wreszcie koi sen, wzmacnia kawa, a z kasety płyną słowa pieśni do Pana Jezusa, że dał Niebo dla  wszystkich łotrów i nikczemników, bo Jest Dobry. 

    „Jezu połącz nas! Stan pośrodku! Stwórz w nas jedno serce i jedną duszę...prowadź nas, prowadź nas. Panie! Jesteśmy przed Tobą z Magdaleną, Piotrem i Łotrami...”.

    Po północy trafiłem do krwotoku z raka płuca u palacza tytoniu.

 - Żegnajcie, ja już do was nie wrócę...chory zawołał w smutku do rodziny.

    W oddziale chorób płuc spotkałem naszą „R-kę”, która przywiozła pacjenta z ciężką dusznością (młody palacz). Przed szpitalem stała jego dziewczyna i ze zdenerwowania...paliła papierosa. Powiedziałem jej, że „to samobójstwo na raty”.

    Ogarnij świat uszkodzonych: pokazano rodziców dziecka, które urodziło się bez rączek i nóżek, po wejściu do wody zaraziła się bakterią i odjęto jej dwie kończyny (rozpadały się), porażeni po skokach do wody, ofiary pożarów, zadławienia, napadów, wojny, zakażenia AIDS (w Zambii 30 % populacji), głodu i samookaleczeń z rozpaczy.

    Od 3.00 - 7.00 stała się cisza. Po przebudzeniu podziękowałem Bogu, a Niemen właśnie śpiewał: „Ja i Ty to MY”. Z jękiem i w wielkim bólu odmówiłem koronkę w intencji uszkodzonych i za dusze takich...                                                                                                                                                                                                                        APEL