Świętego Mikołaja...

     Dzisiaj, w dniu świętego Mikołaja zostałem zaproszony na Mszę św. roratną o 6.30. Planowałem wieczorną, aby uniknąć bałaganu z uczestnictwem dzieci i długimi „rozmówkami”. Co oznacza takie „zaproszenie"? Nie bierz tego dosłownie, bo musisz zrozumieć, że „mowa nieba” to nieskończoność możliwości. Pierwszym znakiem było przebudzenie o 5.40, ale milsze było łóżeczko, ale o 6.00 napłynęło natchnienie, aby zerwać się i być na tej właśnie Mszy św.! 

1. Prorok Izajasz przekazał słowa nadziei od Boga Ojca (Iz 30,19-21.23-26), że okaże łaskę na głos naszej prośby. Padło też zalecenie, aby nie zboczyć z wyznaczonej drogi...mimo „ucisku i wody utrapienia” (…) Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne (…)”.

2. Psalmista wołał w Ps 147, że: Szczęśliwi wszyscy, co ufają Panu (…) On leczy złamanych na duchu i przewiązuje im rany. Pan dźwiga pokornych, karki grzeszników zgina do ziemi.

3. Pan Jezus w Ewangelii (Mt 9.35-10,1.6-8) rozesłał dzisiaj Dwunastu: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”!

       Podszedłem prawie pierwszy do Komunii św. i uciekłem na koniec kościoła, gdzie padłem na kolana i tak trwałem. Cały czas trzymałem konsekrowany Chleb Życia w ustach, a pokój Boży zalewał serce z pragnieniem ciszy i milczenia! 

      Z wolna traciłem ciało fizyczne, a po czasie, gdy proboszcz zalecił, abyśmy usiedli, bo będą dłuższe ogłoszenia...uciekłem, co było słuszne ponieważ dalej pragnąłem być sam na Sam z Panem Jezusem!

      Dopiero w takim momencie może zrozumieć postępowanie pustelników! Uniknąłem odpowiadania na powitania oraz spokojnie wyjechałem samochodem z zatłoczonego placu kościelnego. Wciąż w ustach trzymałem Święty Chleb i z Duchowym Ciałem Pana Jezusa znalazłem się w swojej izdebce, gdzie padłem na kolana przyciskając do Serca zdjęcie Pana Jezusa w koronie ciernionej! Popłakałem się i pomyślałem o męczennikach, a tacy kojarzą się z okrucieństwem takim jakiego zaznał ks. Jerzy Popiełuszko przed śmiercią:

- wybito mu zęby

- złamano sześć żeber

- miał 61 ran na całym ciele.

- złamany nos, rozerwane ucho, poparzoną skórę, wyrwany język i wyrwane paznokcie.

     To  namacalny dowód z tego czasu, bo relacja o Męce Pana Jezusa jest w dawnych zapisach, a to dla tych, którzy chcą wszystkiego dotknąć jest niewiarygodne!

     Tutaj jednak chodzi o męczeństwo duchowe. Nawet nie mogę tego opisać, bo takie cierpienie spotyka mnie rzadko, a przeżycia duchowe są nieprzekazywalne naszymi środkami.

       Tak chciałbym mówić do poszukujących...takich właśnie przeżyć, ale nawet w tej chwili przeważało pragnienie bycia sam na Sam z Panem Jezusem w Getsemani. Nic nie mówisz, a w takim momencie jesteśmy jedno ("My"), to zarazem oznacza cierpienie duchowe. Nie poznasz tego po mnie, a moje serce właśnie chce pęknąć. Tak właśnie jest gdy z człowieka fizycznego z duszą stajemy się duszą z ciałem, którego prawie nie ma.

      Uwierz mi, bo sam z siebie nic nie mogę doznać, przeżyć, nawet cierpieć duchowo, bo wszystko to, co fizyczne każdy zna! Także cierpienia typu krzyża demonicznego...alkoholik płacze, złodziej ubolewa nad ofiarą, cudzołożnik ma wyrzuty sumienia, itd.  Wyobraź sobie w takim razie moment śmierci, gdy odpada od nas cała fizyczność. Pomyśl, co będzie z tobą, gdy wylecisz „z prochu” duszą o której podczas ludzkiej egzystencji nawet nie pomyślałeś!

      Nikomu tego nie życzę, bo Królestwo Boże zostało otwarte przez męczeńską śmierć Zbawiciela. Możemy wracać, ale trafi tam tylko „resztka Pana”. Wielu wpadnie do Czeluści, a całe zbiorowość będzie błąkać się w Poprawczaku (Czyśćcu) oczekując na wsparcie przez kogoś z ludzkości. Cząstka takich już obecnie korzysta z mojego wsparcia w ramach intencji.

     Zważ przy tym, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga Ojca, co było pokazane na dzisiejszej Mszy świętej roratnej. Jakże niespodziewane są działania Stwórcy naszej duszy i to po wczorajszej pustce duchowej. Podczas wychodzenia z garażu z kasety magnetofonu padły słowa, że gdzieś mamy dom, a dla mnie oznaczały, że „bliskie jest Królestwo Boże”!

      Minęły dwie godziny, a ekstaza (uniesienie duchowe) trwała dalej ze słodyczą zalewającą serce i usta, nasilając słabość ciała fizycznego. Większość nie ma świadomości, że mamy wieczne ciało, które ma wrócić do naszej Prawdziwej Ojczyzny...

                                                                                                                                               APeeL

Przypomnę podobne przeżycie 19.08.2014(w) ZA MĘCZENNIKÓW DUCHOWYCH

      Po przebudzeniu o 3.00 pisałem do 6.00 i pojechałem rowerem na pierwszą Mszę św. W czasie przejazdu kończyłem modlitwę „za starających się”, a uniesienie duchowe sprawiło, że ciało fizyczne stało się słabe i obce, a nawet mi ciążyło. 

   To wszystko działo się w nagłych błyskach, bo dłużej nie wytrzymasz takich przeżyć. Napłynęło porównanie do prądu, którego nie widać, a który poraża i może zabić. Chodzi o to, że badający nasze przeżycia  duchowe (mistyczne) są ograniczeni w pojmowaniu, bo tkwią w cielesności i za normę przyjmują racjonalne myślenie.

    Jeżeli nie masz świadomości posiadania duszy, a dodatkowo nigdy nie zaznałeś jej wyrywania się ku Bogu to moje doznania są ci obce i niezrozumiałe. Łatwiej jest pojąć medytacje wschodnie, bo Szatan wie, że naszej duszy nie zadowoli ten świat.

    W tych „technikach” przy pomocy wyciszenia ciała unosisz się i to może być przyjemne „duchowo”, ale to nie ma nic wspólnego z pragnieniami duszy stęsknionej powrotu do Szczęścia Wiecznego.   

    Jak możesz badać przy pomocy środków ludzkich człowieka Bożego, którym stałem się nagle bez mojego najmniejszego udziału. Jak wytłumaczyć takiemu „pragnienie śmierci” czyli zjednania z Bogiem, ale u mnie nie ma niechęci do tego życia...to tylko pragnienie życia wiecznego. 

   Ludzie znają śmierć jako koniec egzystencji i nikt normalny jej nie chce...oprócz samobójców z różnych powodów, a wśród nich są chorzy (depresja) i ci, którym nie podoba się to życie.

       Samobójca myśli, że śmierć wyzwoli go raz na zawsze z kłopotów. Nie jest to też pragnienie śmierci dla Boga w sensie terrorystów zamachowców, bo to pragnienie wynika z manipulacji na ich mózgach.

    W nocy czytałem wstrząsające słowa Pana Jezusa o takich jak ja, którzy jako apostołowie muszą podtrzymywać wiarę i dawać świadectwo prawdy Kościoła katolickiego.

    << I będę musiał pozwolić, aby tych apostołów dręczył szatan oraz ludzie zazdrośni, pyszni i niedowierzający. A ich męczeństwo duchowe nie będzie mniej okrutne niż męczeństwo fizyczne. Z jednej strony pochwyci ich wola Boża, która będzie popychać ich do działania, a z drugiej zła wola człowieka, narzędzie szatana. Ten zaś z całą gwałtownością dołoży wszelkich starań, ażeby ich uznano za kłamców, szaleńców, opętanych. Wszystko po to, aby sparaliżować w nich moje dzieło i jego owoce. Oni bowiem są zwycięskimi ciosami zadanymi Bestii.>>*   

   Na ten moment uczniowie, a w ich imieniu Piotr zapytali Pana Jezusa co otrzymają za porzucenie wszystkiego i pójście za Nim? Zbawiciel odpowiedział, że każdy otrzyma stokroć za to wszystko i odziedziczy życie wieczne, a oni dodatkowo  w Królestwie Niebieskim zasiądą „na dwunastu tronach”. Mt 19, 23-30

    Ja jestem w lepszej sytuacji, bo wiem, że wszystko, co Pan Jezus zapowiadał spełniło się i mnie jest łatwiej. Ja nie czynię nic dla przyszłej chwały, ale pragnę powrócić do Boga z powodu tęsknej miłości.

    Ja nie chcę tu być, ale moje dzieło jest jeszcze nieskończone. W sercu jestem ogołocony ze wszystkiego...nagi, tak jak tutaj przyszedłem, bo nie mam nic własnego. To wszystko jest Boże...nawet pozbyłem się mojej woli, a swój czas już przeżyłem. Te pragnienia są wlewane, bo sam z siebie nie mogę stać się takim w swoim sercu.

   Złożyłem ręce w akcie miłosnego uniesienia. Nie spodziewałem się tak pięknego poranka. Nawet zaskoczył mnie nagrzany kościół. Zobacz jakie atrakcje spotkały mnie już od rana. Co zyskałaby moja dusza w ciepłej pościeli. Po Eucharystii, która zwinęła się w harmonijkę uklęknąłem w pierwszej ławce, a przez witraż zalało mnie słońce w postaci rażącej oczy kuli dającej ciepło.

     Nie spodziewałem się takiego obdarowania, zalania światłem słonecznym i Ducha Świętego, bo od Niego pochodzi ta tęsknota za Panem Jezusem i Bogiem, naszym Tatą! 

    W drodze powrotnej moje serce zalała wielka tęsknota za Panem Jezusem, a to nie zdarza się po Eucharystii, bo zjednanie łagodzi to cierpienie duchowe. W domu trafiłem na ciszę i tak było mi dobrze sam na Sam z Panem Jezusem. 

   Ja wiem, że moja misja pochodzi od Zbawiciela i wytrwam dzięki podtrzymującej mnie Eucharystii. Dlatego Szatan chce mnie przestraszyć, otoczenie (świat) ośmieszyć, a najlepiej widać to na każdym forum, gdzie nawet niezbyt oświeceni wierzący podnoszą głos, aby potępić...    

                                                                                                                                                     APeeL                                                                                                             

* „Poemat Boga-Człowieka” ks. Czwarta, cześć druga. Vox Domini Katowice 1999 str. 98