Dzisiaj też będzie nawał chorych z niewolnicza pracą. To chyba kara za moje grzechy i tak będzie do przejścia na emeryturę. Nie dadzą żadnej blaszki, zresztą nie przyjąłbym, bo liczą się tylko pochwały ze strony naszego Prawdziwego Boga Ojca. Jak czułbym się po latach po otrzymaniu orderu od Kwaśniewskiego lub Komoruskiego, a nawet od jakiegoś kacyka z czerwonej izby lekarskiej.
- Czy otrzymywaliście za swój trud wynagrodzenie?
- No tak, no tak, pobierałem regularnie pensję.
- Czy były jakieś odznaczenia?
- Tak, tak były!
- Nie musicie ich wymieniać, bo nic wam się nie należy...
To ironezja, bo trzeba wykazać się bezinteresownością, przyjmowaniem cierpień za innych, modleniem się za grzeszników z współcierpieniem ze Zbawicielem.
Fakt faktem, że mam zespół przewlekłego przemęczenia, a lekarze z tego powodu umierają. Podtrzymuje mnie codzienna Msza święta, a na dzisiejszej o 18.00 zrozumiałem wielkość mojej nienależnej łaski. W takich momentach zawsze wołam jakby z przepraszaniem Boga Ojca: "Tato! Jezu!". Jest to wynik niegodziwości oraz zadziwienie wybraniem, ale podobnie jest z wieloma, w tym z moim poprzednikiem św. Augustynem!
1. Od Ołtarza św. popłyną słowa św. Pawła, gorszego ode mnie (1 Kor 6,1-11). Wskazał na potrzebę szukania pomocy u sprawiedliwych. „Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele! (…) A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi”.
2. Moją wątpliwość wynikająca z intencji tego dnia wyjaśni Pan Jezus (J 15,16): „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. Natomiast w Ewangelii (Łk 6,12-19) Zbawiciel powoła Apostołów...trafi się tam Judasz Iskariota, zdrajca...
APeeL