Wczoraj miałem niechęć do pracy, a teraz w pośpiechu szykuję się do przychodni, gdzie trafię na nawał chorych. Przesuwają się biedni,  przestraszeni, przybył nawet „zbuntowany” przebywaniem  pod aparatem tlenowym. W pośpiechu i nawale można popełnić błąd:

- wpadła babcia prośbą o wykonanie RTG stawu biodrowego, a miała napad częstoskurczu... wezwałem R-kę ze skierowaniem do szpitala

- dość młoda z kardiopatią...

    Z trudem wyszedłem, spóźniony obiad. Przybyłem jak św. Mikołaj z przydziałem w pracy (herbata, papier toaletowy, proszek). Takie głupoty, dorabiają się wybrani.

     Wyszedłem z radością na Mszę świętą wieczorną, zelżał upał, w tej radości podszedłem do dziadka – "czuwaja" i zaprosiłem go do Domu Pana! Mówiłem mu o śmierci czyli o Życiu! Przed klepsydrą pary przed pobraniem ślubu.

     W tym czasie wzrok zatrzymała chorągiew z napisem: „Ja jestem Zmartwychwstaniem i Życiem". Tutaj trzeba odróżnić nasze życie i jego ratowanie z ożywianiem zmarłych, co pokazuje nasza reanimacja. Zarazem wskazać jak Pan Jezus na Życie wieczne...

     Psalmista moim imieniu wołał (Ps 145,2-9): Każdego dnia będę Ciebie błogosławił
i na wieki wysławiał Twoje imię. Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, a wielkość Jego niezgłębiona.

      Z pięknymi słowami, które bardzo lubię: „Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy".

      Padną tez słowa św. Pawła (2 Tm 1,10b) „Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię”. Na ten czas Zbawiciel ożywił (Ewangelia: Mt 9,18-26) córkę zwierzchnika synagogi. Poszedł do jego domu i powiedział: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi”.

     Eucharystia pękła na pół wywołując mój płacz z krzykiem z serca: "Jak Ci dziękować, żeś mi dał tak wiele". Nie mogłem wyjść z kościoła, ale gasili światła. Żadnym językiem nie mogę opisać moje stanu. W „Super expressie" będzie tytuł „Umiera", a z telewizji popłynął informacje...

- zmarł umierający, ponieważ dyspozytorka pomyliła adresu

- jeszcze ciężko chory, a tu tylko pielęgniarka! Też zmarł, bo lekarze byli na wyjazdach!

     W ostatnim „Super expressie” piszą o pomyłce lekarzy, umarła mała dziewczynka. Przypomniała się śmierć naszej córeczki, którą wypisano w stanie agonalnym (nie została zdiagnozowana). Chyba została zlekceważona "przejętym" ojcem, lekarzem. Ja byłem początkujący, dopiero na stażu, cóż mogłem uczynić?

    Przepłynął świat pomagających: w pracy, dostarczających żywność, wykonujących protezy, walczących z aborcją i eutanazją. To bój, który nie ma końca, na jego szczycie jest Pan Jezus ożywiający zmarłych, a na szczycie Królestwo Niebieskie, Dom Deus Abba, gdzie jest mieszkań wiele i gdzie trafiamy po śmierci. Tam zaczynamy życie wieczne...

      Pan ukazał mi  ratujących życie, a odpowiednikiem tego jest ratowania życia wiecznego (nawrócenie). ApeeL