W prowadzeniu przez Boga Ojca miałam dzisiaj dwa zdarzenia, które doprowadziły mnie do odczytu tej intencji modlitewnej. W pierwszym trafiłem na znajomą, która budziła zdziwienie swoim zaangażowaniem w wiarę, a później ta bliskość z Bogiem zesłabła...stała się katoliczką niedzielną.

    Bogu Ojcu milszy jest syn marnotrawny, bo zawołany lub wybrany bardzo rani...wpadając w sieci Bestii i porzucając swoje dążenie do świętości. Najlepiej przedstawiłaby to rycina, ale nie potrafię rysować na komputerze.

     Właśnie dzisiaj, na Mszy św. porannej będzie czytany list św. Pawła, który był przekładem nagłego nawrócenia (1 TM 1,1-2.12-14), bo tacy mają wielką moc w dawaniu świadectwa wiary, ponieważ wyraźnie widzą życie bezbożne...na tle radości i smutków naszego Boga Ojca.

     Dzisiaj mój profesor (mistyk mistyków) mówił do „Tymoteusza, swego prawowitego dziecka w wierze(…) Dzięki składam Temu, który (…) uznał mnie za godnego wiary (…) ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze”.

      Psalmista błagał Boga Ojca ode mnie (Ps 16,1-2a.5.7-8.11): „Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie, (...) Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą".

     Trudno jest wyrazić moje obecne doznania, które musiałbym wszędzie dokumentować, a jest to podejrzane, ponieważ wszelka władza ma lęki przed takimi. Sami wszystko skrupulatnie obserwują i dokumentują...brak im tylko odczytywania naszych myśli. Nawet nie dziwię się kolegom psychiatrom, którzy w wierze objawionej (nie wymyślonej) widzą u katolików chorobę psychiczną.

     Na co sami cierpią? Jak żyją na co dzień...niech choć jeden opisze jak - przepływa mu przez palce każdy dzień - życia normalnego czyli „bezdusznego”.

     O takich Pan Jezus powiedział w dzisiejszej Ewangelii (Łk 6,39-42), że to niewidomi prowadzeni przez niewidomych. Do tego zapytał tych obłudników: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?”

     Podczas odmawiania mojej modlitwy - w towarzyszeniu dzieciom grającym w piłkę nożna - przepływały sytuacje związane z moim błaganiem Boga Ojca za…

- wszystkich wstydzących się Boga Ojca i naszej wiary, której znakiem jest krzyż

- ministrant, który porzucił tę posługę po śmierci swojego ulubionego kapłana

- wszyscy powstrzymywani - przed praktykowaniem wiary katolickiej - z powodu swoich niewiernych współmałżonków, a także z powodu różnych nieszczęść w których Szatan podsuwa „winnego” czyli Boga Ojca, bo „gdyby był to nie pozwoliłby” na ludobójstwo (Gaza i Ukraina), wszelkie wojny i terroryzm…

- piramida przedstawiająca ludzką duchowość: obojętni, agnostycy w dwie strony („chyba tam coś jest i chyba nie ma”), niewierzący aż do wiedzących, że Boga nie ma (Richard Dawkins)

- bluźniercy, bałwochwalcy (wierzący w bałwany), oszukani przez Mefistofelesa (Kłamcę i Niszczyciela) w poszukiwaniu Stwórcy naszych dusz...wśród nich są św. Jehowy (Jezus nie jest Synem Bożym, nie ma Matki Bożej, nie mamy duszy, nowy raj będzie tylko dla nich, itd.), mądrusie wszelkiej maści, racjonaliści

- masoneria, sataniści wszelkiej maści, „spółkujący inaczej” („bóg stworzył mężczyznę i mężczyznę"), systemy totalitarne (hitleryzm, stalinizm), trwający u nas postkomunizm z serduszkowcami...fanami „kasy i pracy” dla „samych swoich” oraz wciskaniem „biedronowców” przez panią „lewacką” do szkół.

    Nie wolno o tym mówić, bo szpicle na zapleczu telewizji wykrzywiają takim twarze, zatrzymują w brzydkich minach, a nawet wycinają ich słowa.

    Prawie chciało się płakać podczas modlitwy. A Pan dał na pocieszenie małżeństwo, które słuchało tego, co mówię...zaprosiłem ich na codzienną Mszę św. dajac świadectwo o mojej nadprzyrodzonej łasce: mistyce eucharystycznej…

                                                                                                                 APeeL