Dzisiaj na Mszy św o 6.30 kiwałem się zasypiając, ponieważ pracowałem od 2.00 – do samego nabożeństwa! Dwa razy wzrok zatrzymał obraz s. Faustyny, którą poprosiłem, aby podziękowała Bogu za otrzymaną pomoc w moich zapiskach, bo nie jest łatwo je odczytać, a czasami rozwleczone są na 2-3 dni.
Nikt nie dokonały ułożenia każdego. To był inny czas, bo dzisiaj piszę wszystko „na gorąco” z edycją danego dnia. Teraz głównym zadaniem jest opracowanie tych zaległości...zdążenie przed śmiercią lub III Wojną Światową.
Nie docierały czytania, chociaż św. Paweł mówił swoim trudnym językiem (Kol 1,1-8), że przed nami jest zdobycie świętości z nagrodą odłożoną dla nas w Niebie.
Natomiast Pan Jezus w Ewangelii (Łk 4,38-44) uzdrowił teściową Szymona, a zarazem: „O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: Ty jesteś Syn Boży! Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem”.
Po odczycie intencji modlitewnej wiedziałem, że to była pierwsza „duchowość zdarzenia”. Eucharystia „przebudziła mnie”. Po czasie w TVP 3 popłynie relacja o nastolatce, która od urodzenia cierpi z powodu wrodzonej choroby skóry (brak pewnego składnika)...nawet małe urazy sprawiają pęcherzy z otwieraniem się ran. Nadzieja jest w kuracji genowej.
Łzy zalały oczy, ponieważ dziewczyna była pogodna, a uszkodzonymi palcami namalowała piękny obraz na płótnie dla swojej mamy.
Nagle żona zauważyła, że woda cieknie z wylewki kranu, mimo jego zamknięcia. Pojechałem po nowy, ale nie mogłem go wcisnąć i dokręcić. Wyszedłem i trafiłem na sąsiada hydraulika, który zalecił nasmarowanie końcówki olejem lub mydłem.
Nie dałem rady, wyprowadziłem samochód, aby przywieźć hydraulika ze spółdzielni, ale spotkałem dwóch znajomych...jednego, który znał się na tym i drugiego mocnego, który później wcisnął wylewkę do kranu.
Podziękowałem, bo wszystko trwało kilka minut mówiąc, że dzisiejszy dzień mojego życia będzie także w ich intencji. Dodałem, że obejmie on całe masy pomagających w trudnych naprawach: pożar mieszkanie w wieżowcu, utknięcie windy z ludźmi, skomplikowane operacje...w tym wewnątrzmaciczne, zapadanie się budynków, aktualizacja mojej strony na Joomla wymagająca serwisu. Jutro zejdzie z tym kilka godzin, pomoże w tym uczynny pan Sławek prowadzący serwis: Slawop. NET Sławomir Pieszczek
Na szczycie jest nasza duchowość z potrzebującymi nawrócenia. Kończę ten zapis, a w radiu płynie dyskusja Roberta Tekieli z kapłanem o jakieś świętej. Mieli problem, ponieważ chcą zrobić film o tej młodej dziewczynie, która umierała na groźny nowotwór. Zapomnieli, że celem każdego z nas jest zostanie świętym…
APeeL
Aktualnie przepisano…
29.02.2004(n) ZA OFIARY TRAGICZNYCH WYPADKÓW…
Niedziela Wielkiego Postu
Wyszedłem do garażu, aby jechać na dyżur w pogotowiu, a z serca wyrwał się krzyk: "Tato! Tato! Tatusiu...bądź ze mną". To jest nieprzekazywalne, bo wynika z łaski wiary i Światłości Boga Ojca!
Nie może tak zawołać "normalny" człowiek. Dopiero w świetle wiary ujrzysz łaskę pracy, szczególnie, gdy ją utracisz lub wówczas, gdy będziesz chciał pracować, a staniesz się niezdolny! Nawet teraz, gdy to zapisuję (1 marca o godzinie 20:00)...płaczę! To nie jest stan słabości, ale „dar łez”.
Tak objawiają się błyski duchowej łączności ze światem nadprzyrodzonym z jednoczesnym małym światełkiem dziękczynienia Najświętszemu Bogu Ojcu, bo sam zmarnowałem sobie zdrowie i żałuję po czasie!
Wróciłem pożegnać się z żoną i zabrać resztę pakunków. Ponieważ zgasiłem samochód, nie mogłem go zapalić, a schodzący z dyżuru czekał na odjazd...do innego pogotowia ("kolęda"). Nic nie dało piłowanie akumulatora, oczyściłem jedną świecę, brudny i spocony wpadłem do pogotowia.
Później okaże się, że to było w ramach intencji...z taką namiastką cierpienia. Tam już czekało na mnie wezwanie do udaru mózgowego – czyli uszkodzenia mózgu - u starszej pani w miejscowości o nazwie „Boże”! Po drodze wzrok zatrzymywały figury Matki Zbawiciela, krzyże i figurki!
Nie wiedziałem jeszcze, że to będzie dzień całkowitego wyczerpania ludzkich możliwości! Teraz przypomniała się wczorajsza Msza święta o 17:00, za ten dzień z pęknięciem świętej Hostii, co oznaczało czekające mnie cierpienie z pomocą Pana Jezusa ("My").
Kierowcy powiedziałem o mojej łasce i zaleciłem, aby ujrzał znaki potrzebne do potwierdzenia odczytu dzisiejszej intencji. Zabieramy chorą, daleko do szpitala, a w drodze spotykamy reperujących samochody, samochód holowany, a drugi na lawecie! Później, gdy zacznie sypać śnieg - ten dzień okaże się tragicznym na naszych drogach.
Teraz badam pacjenta z protezą stawu kolanowego, który upadł i zniszczył sobie drugie kolano - sprawny pod każdym innym względem. Trafiłem też chorego z zapaleniem płuc, który chodzi o kulach..,zaraziła go chora córka…zawiozłem go do szpitala.
Cały czas trwało odmawianie zaległych modlitw. W biegu załatwiałem pacjentów z piciem kawy w karetce! W „Super expressie” będzie zdjęcie spalonych żywcem, a to było świadectwo dla kierowcy, który kręcił głową, ponieważ otrzymał zadziwiająco mocne dowody na odczyt intencji.
Jeszcze zabieramy uszkodzonego...ofiarę ciężkiego wypadku sprzed dwóch lat , spotykamy wypadek podczas którego kierowca hamował przed przebiegającym psem i uderzył czołowo w nadjeżdżającego „Opla”! Nic nie mieliśmy do roboty. Ponowny udar u starszej pani.
Przy trasie głównej grzebał w samochodzie znajomy naszego pacjenta. Znowu udar u babuszki, przyjęto ją w szpitalu. Po powrocie cała poczekalnia chorych. Dalej wyjazdy: napad spazmofilii, krwawienie o 16-latki w ciąży, którą zawieźliśmy do szpitala, jeszcze poród.
Na koniec trafiliśmy na samochód, który wpadł na drzewie, ale już było pogotowie i policja. Nasza „R-ka” też miała wiele wyjazdów...
Dopiero od 1:30 do 6:30 nastał pokój...
APeeL