Rano płynęła piosenka o wstawaniu o świcie i melodia z filmu "Spółka rodzinna". Łzy zalewały oczy, a serce tęskna miłość do Boga Ojca spowodowana rozłąką. Jest to pokazane w miłości stworzeń...nawet w świecie ożywionym. W tym wypadku jest to kontakt nadprzyrodzony, mogę powiedzieć, że spływający od Boga Ojca. Sam nie możesz tego wywołać, bo doznasz tylko znanej wszystkim miłości...największej matki do dzieci.

     Jak mam to przekazać, jakim językiem i zapisem? Przecież rzadko ktoś pragnie powrotu do oczekującego na nas Stwórcy z otwartymi ramionami! To zarazem oznacza śmieć ciała fizycznego, a wg ludzi: "jeszcze nikt tam się nie pcha".

      Po wyjścia do garażu w drodze do Domu Pana serce rozrywały sekundowe błyski miłości do Boga Ojca, ponieważ dłużej nie wytrzymasz. Wówczas chce się krzyczeć na cały świat z płaczem: "Tato! Jezu! Jakże chciałbym być tutaj 100 lat, ale tylko dla Twoich Spraw...dla zbawiania innych. Nie potrzebuję niczego! Pragnę tylko Królestwa Niebieskiego!"

    To prawdziwy ból miłosnej rozłąki. Psalmista wołał jakby ode mnie (Ps 81,12-17): "śpiewajcie Bogu, naszemu obrońcy", ale dalej było o narodzie wybranym, który "nie posłuchał mego głosu"...

     Później wzrok zatrzyma "Rycerz Niepokalanej" przedstawiający św. Franciszka, a w ręku znajdzie się litania do naszego Taty. 

     Natomiast na drugiej Mszy świętej (wieczornej) "patrzył" wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem głównym. W Ewangelii (Mt 14,22-36) będzie relacja z normalnego przebiegu ewangelizacji oraz uzdrawiania chorych przez Pana Jezus.

                                                                                                                           APeeL