24.07.2003(c) WDZIĘCZNOŚĆ ZA CHLEB NASZ POWSZEDNI...
Żona zerwała się po świeży chleb ze spieczonymi skórkami. Bardzo lubię taki, a to zarazem jest mały cud, który daje moc naszemu ciału fizycznemu. Nigdy się nie znudzi się, nie jem tylko z rosołem. Jego odpowiednikiem dla duszy jest Eucharystia...Cud Ostatni! Nie będzie w Tobie życia, gdy nie będziesz spożywał Duchowego Ciało Pana Jezusa.
W podziękowaniu pocałowałem żonę w głowę, ale nadal jest zła, nie chce "cmokania" tylko prawdziwej miłości. Zgodziła się dwa dni bawić wnuczka ("nosić"), a teraz tkwi w złości na mnie. W tym czasie moje serce rozrywało pragnienie Mszy świętej i Eucharystii, a tu ciężka praca w przychodni.
Nie wyrazisz tego pragnienia naszym językiem. Po powrocie do domu żona nadal była zła z powodu postępowania syna (zostawił jej swoje dziecko na dwa dni w których wojażował czcząc rocznicę ślubu).
Na Mszy świętej o 18:00 trwały rozproszenia. Dotarły słowa uczniów Pana Jezus dotyczące przypowieści (Ewangelia: Mt 13,10-17). Padło wyjaśnienie: "Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. (...) Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. (...) Bo stwardniało serce tego ludu (...)".
Dalej czuję opiekę Matki Bożej i to Częstochowskiej, której oczy uśmiechały się z dużego obrazu. Trwało poczucie smutku na tym zesłaniu z zerwanych więzi i to z najbliższą sercu osobą. Na ten czas pocieszenie dały słowa z radia Maryja o Najświętszym Tacie.
APeeL
25.07.203(pt) ZA NAGLE ROZŁĄCZONYCH...
Wspomnienie św. Jakuba, Apostoła
W smutku i bez pożegnania z żoną wyszedłem na Mszę św. o 6:30. Dzisiaj nabożeństwo odprawia "mój" kapłan. Padają słowa o ułudzie posiadania, potrzebie uniżenia, bycia sługą...to jest właśnie wielkość!
Św. Paweł mówił (2 Kor 4,7-15) o tym, co wiem, że nasza moc ma płynąć od Boga Ojca, w ten sposób wytrwamy w prześladowaniach, niedostatkach i zwątpieniu.
Psalmista wołał (Ps 126,1-6): "Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości". Natomiast w Ewangelii (Mt 20,20-28): matka podeszła z dwoma synami do Pana Jezusa z prośbą, aby "zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Odpowiadając Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie".
Takie właśnie jest myślenie ludzkie, bo władza kojarzy się z apanażami, a tu korona cierniowa i krzyż! Pan dodał: "kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu".
W śmiertelnym upale pracowałem bez wytchnienia 11 godzin. Wracałem tak zmęczony, że nie miałem nawet siły na rozmowę z żoną. Wiem, że ona wszystko przeżywa, ale nie widzi w pełni obdarowania! Ja mam do czynienia z chorymi, biedą z brakiem pieniędzy na prosperowanie. Przypomniała się osoba, która straciła wszystko.
Cisza. Nie odzywamy się, ale bez złości, a jutro znowu mam dyżur. Nie znamłem intencji, ale Pan jest Dobry i dał także odpoczynek. Napłynęła nawałnica: burza, pioruny ulewa z wichrem. Z radia popłyną słowa o szkodach, w tym wywróconych jachtach! Pan pokazuje, że tutaj wszystko jest przelotne...na ten czas uśmiechają się oczy Zbawiciela!
Intencję odczytałem następnego ranka o 7.30 na początku dyżuru w pogotowiu. Będzie względny spokój, czas na moją modlitwę i koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dalej trwa rozłąka duchowa, przepłynie cały świat wypadków, chorób, wyjazdów za chlebem. W czasie modlitwy znajdę klej który jest symbolem zespolenia rozłączonych, bo właśnie złamał się wieszak z plastiku.
Na duchu podniosła dodatkowo piosenka "Pożegnanie"...wywołująca łzy.
APeeL