Świętego Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski
Nie umawiałem się z pacjentami na ten dzień, a tu nawał! Okazało się, że dzisiaj jest nieobecny kolega! Mam szczęście do pracy! Powinno być: "do pracy i płacy", ale to nie idzie w parze!
Jakby na przekór tym słowom wieczorem w Ewangelii (Mt 20,1-16a) będzie mowa o Królestwie Niebieskim porównanym do pracy w winnicy. Gospodarz najął chętnych do pracy wczesnym rankiem oraz później dwa razy tych, których nikt nie chciał, a na zakończenie dnia wszystkim zapłacił równo po denarze!
Powstało zamieszanie, ale powiedział: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?"
Wczoraj nastawiłem się na pracę, ale dzień był normalny...stąd dzisiejsze diabelstwo. Właśnie wpadła nauczycielka z córką na badanie kierowców...sądziła, że jest to zaświadczenie jak dla ucznia na kolonię! Spieszyli się, ponieważ mieli tylko 5 minut do umówionej nauki jazdy!
Ten dzień zakończy się prośbą pacjentki o zaświadczenie do sądu, ponieważ nie chce się jej jechać! Delikatnie ją przegoniłem. Ludzie nie rozumieją jak wielką łaską jest posiadanie lekarza! Ja ujrzę to podczas wieczornej Mszy świętej...jak wielką łaską jest posiadanie kapłana!
Św. Paweł, mój profesor wypowie słowa o jego i moim pragnieniu (Flp 1,20c-24.27a)...
1. Dla mnie żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk.
2. Pragnę odejść do Królestwa Bożego, ale pozostanie w ciele jest konieczne, abym mógł przekazać świadectwa wiary...dla szukających wzmocnienia duchowego.
Psalmista zawołał (Ps 145,2-3.8-9.17-18): "Pan bliski wszystkim, którzy Go wzywają (...) Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy".
Patrzę na nowego kapłana, serce zalewa dziękczynienie, a w oczach kręcą się łzy! Msza święta to jedno wielkie uniesienie duchowe (Misterium), które kończy Eucharystia. To Święty Chleb podtrzymujący życie duszy na tym zesłaniu!
To odbywa się poprzez Pana Jezusa utajonego w Świętej Hostii. Kapłan zawsze błogosławi nas na koniec. Nie mogłem wyjść z kościoła, ciężko wzdychałem, straciłem ciało fizyczne. Tak mi dobrze tutaj, musiałem zostać na placu kościelnym i chciałbym tu zostać na wieczność.
Poprosiłem Pana o ochronę i pocieszenie żony, ponieważ jutro jedzie odwiedzić syna w szpitalu... APeeL