W nocy, w chwilach przebudzenia z całego serca i duszy wołałem z dziękczynieniem: "Tato! Tato! Tatusiu!..Jezu...och Ojcze!". Nie pojmie tego wszystkiego człowiek normalny - czyli bez łaski!

     Bardzo piękna była wczorajsza intencja: za pragnących uświęcenia. Cały wieczór w sercu trwał pokój, a Pan to zapowiedział, bo przed samochodem zerwał się biały   gołąbek! Teraz też spotkałem całe stado tych bożych ptaków. Na drodze leżał też zabity pies.

      W oczekiwaniu na rozp. nabożeństwa (6.30) uwagę zwrócił ptaszek zabłąkany w kościele. który nie mógł odnaleźć wyjścia - jest tutaj od wczorajszego wieczora. Natomiast na ziemi leżał piękny, ale martwy motyl: Pan pokazuje przez to śmierć i życie w ciele fizycznym! Nad tym góruje i króluje życie wieczne naszej duszy. Moje serca zalewała poczucie wdzięczności...

      Zaczyna się nabożeństwo, nawet zauważyłem żonę z którą milczeliśmy, ale bez nienawiści. Wołam do Pana, aby otworzył jej serce - nie ma tu mojej winy. Nie mogłem tego konsultować. Ona uczyniła mi podo­bny "numer" (ja musiałem przyjąć dyżur w pogotowiu, o który prosiła kierowniczka)...w moje wolne dni zajęła się wnuczkiem, a w tym czasie bezrobotny synek pojechał z żonką uczcić rocznicę ślubu.

     Psalmista wołał w peanie na chwałę Boga Ojca (Ps 81,3-6.10-11): "Śpiewajcie Panu naszemu obrońcy (...) Zacznijcie śpiewać i w bęben uderzcie, w cytrę słodko dźwięczącą i lirę.
Zadmijcie w róg w czasie nowiu, w czas pełni, w nasz dzień uroczysty".

      Natomiast Pan Jezus w Ewangelii (Mt 13. 54-58) żalił się z powodu niedowierzania, bo: "Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony".

      Zaczynam dyżur w pogotowiu, chwila opędzania się od chorych z przychodni (ja mam urlop, a przychodni jest kolega), a już na przywitanie mam wyjazd karetką. Dalej trwa straszliwy upał, trafia się zaostrzenie przewlekłej niewydolności oddechowej.

     W drodze popłynie moja modlitwa przebłagalna we wczorajszej intencji (31.07.2003), a w tym czasie wzrok zatrzymał krzyż przybity do drzewa na zakręcie, gdzie ktoś zginął.

     Pacjent miał typowe objawy przewlekłej niewydolności oddechowej (powinien mieć aparat tlenowy), a przy nim jest podenerwowana żona. W oczekiwaniu na zabranie poprawiam oderwany i przekręcony krzyżyk nad drzwiami chaty. Kobieta podziękowała.

    W drodze do oddziału pulmonologicznego - podczas trwania w modlitwie - wzrok zatrzymywały przydrożne krzyże i figury. W pewnym momencie - po otworzeniu oczu - krzyknąłem: "och Jezu", bo wzrok padł na mijane wejście do kościoła z piękną figurą Pana Jezusa z Najświętszym Sercem.

      Po czasie jedziemy na następny pilny wyjazd. Młoda kobieta w trzecim miesiącu po porodzie ma silne bóle brzucha i wymioty (zapalenie wyrostka robaczkowego?). Cała rodzina w smutku, dziecko zostaje, a moje serce także zalewa ból...pędzimy do o. chirurgicznego. Znowu trafiłem na wielki krzyż z Panem Jezusem (przy naszej trasie).

     Tak poznałem intencję tego dnia. Te cierpienia są różne...od zwykłego rozstania aż do trwogi o życie, szczególnie dziecka. To także za mnie (musiałem przyjąć ten dodatkowy dyżur) oraz za żonę (nagła rozłąka). Przy szpitalu - w oczekiwaniu na przyjęcie chorej - spotkałem męża prowadzącego ciężarną, spowiednika chorych, kobietę radzącą mężowi przed przybyciem lekarza. Teraz jest wezwanie do topielca, ale to przypadek dla "Rki".

     Wróciliśmy, chwilka ciszy...i gwar, ale wyjazd dla "R-ki " - topielec. Zrozum teraz cierpienie !rodziców takiego dziecka oraz serca matek, których dzieci czeka operacja. To cierpienie nie ma końca! Dlatego w ręku miałem "Sup. Ex." z Twarzą konającego Zbawiciela.

     Serce zalał smutek rozłąki z żoną, a z telewizji popłyną słowa piosenki: "Czy te oczy mogą kłamać". To tylko namiastka współcierpienia w ramach tej intencji! Ta rozłąka to 5 minut jazdy samochodem, ale ogarnij cały świat.

    Zapisuję to na żywo, te chwile są ulotne, a pisane po latach nie mają mocy. Właśnie przybył przestraszony, który sądzi, że tylko on cierpi! Cóż ma to wspólnego z leczeniem? Ja nie mogę oddzielić mojego ostatecznego powołania: lekarz-kapłan. Nie ma u nas statusu lekarza katolickiego. O 15.00 serce zalał pokój, to święta godzina.

     Jakby na ten moment...z TV płynie świadectwo chore na anoreksję, a moich oczach pojawią się łzy, bo jako rodzice cierpimy z powodu bulimii i anoreksji z lekomanią córki. Nie widzimy, aby widziała swoje zachowanie. Prawdopodobnie jest to wynik błędu położników, ponieważ nie wykonano cięcia cesarskiego w ustaniu akcja porodowej, córka miała szyję zaciśniętą pępowiną (niedokrwienie mózgu).

    Pan jest d o b r y - do rana był spokój.

                                                                                                                                    APeeL