Od rana w przychodni miałem dziwny zestaw pacjentów...
- zwolniona z pracy prosi o zwolnienie do końca lutego
- ratuję pracującą "studentką"
- kierowana na rentę społeczną, a powinna starać się o rentę z ZUS-, bo pracuje
- ratuję zwolnieniem rolniczkę (dają grosze i nikt tego nie sprawdza)
- dwóch pracowników, którym szef nie wypłaca należności (5-10 pensji).
Kocham moja pracę, ale mam nawał ludzi krzywdzonych, którym pisałem zaświadczenia, pocieszałem, żonie alkoholika oddałem kawę. Wpadali jeszcze o 14.00, a ja z płaczem w sercu odmawiałem. W biurze rachunkowym nastąpił odczyt intencji, a po chwilce trafiłem do dwóch banków i stwierdziłem, że nie przyszła "13-tka".
Przepłynął świat tych, którzy nie mogą otrzymać należności. Stąd są Sądy Pracy wyrównujące krzywdy. Zważ na ich lęk w oczekiwaniu na wyrok, a w tym czasie trzeba codziennie kupić chleb. Intencję potwierdzają fakty opisane w "Super expressie"...
- PZU nie zawsze wypłaci odszkodowanie
- pieniądze są pewne w bankach, ale tylko do pewnej sumy
Na Mszy św. wieczornej stwierdziłem, że: wreszcie jest woda święcona, prosiłem o nią żonę kościelnego, którą właśnie leczę. Wiekowy proboszcz oraz pan kościelny to patrioci, których woda święcona nie interesuje, ale zawsze są "czujni". Tak jest w kościele chińsko-katolickim.
Dzisiaj Panu Jezusowi (Ewangelia: Mk 3,22-30): "Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy".
Po Eucharystii śpiewałem o miłości do Jezusa za którym tęskni moja dusza. To jednak dzień byle jaki, co po japońsku oznacza "jako taki"...
APeeL