20.01.2000(c) WDZIĘCZNI ZA TWOJĄ MIŁOŚĆ OJCZE...

    Z ciężkiego snu zerwał mnie budzik, a właśnie śnił się zmarły ojciec. Dodatkowo na tle tłumu ratowałem jakiegoś umierającego! Zważ, że mam sny do przodu. To jakieś ostrzeżenie, bo tak było przed ostatnim upadkiem. Wielka słabość oraz bóle mięśni trwały w ciele, a serce było zalane lękiem...dodatkowo napłynęła bliskość Boga Ojca.

     Łzy zalały oczy, poprosiłem Boga o ochronę...popłynie "Ojcze nasz" i "Anioł Pański". W zimie jechałem do Domu Pana i zdziwiony słuchałem słów czytań...

1. Przyjęcia przez lud Dawida po zabiciu Filistyna Goliata (1 Sm 18,6-9.19,1-7), a Saulowi nie podobała się ta chwała. Nawet zlecił synowi Jonatanowi zabicie go, lecz ten ostrzegło, bo widział sukces w walce z Filistynami! Ponadto zmienił decyzję ojca...

2.  Psalmista wołał (Ps 56,2-3.9-10.12-13): "W Bogu pokładam nadzieję, nie będę się lękał,cóż może uczynić mi człowiek?"

3. Natomiast Pan Jezus (Mt 4,23) nie mógł się opędzić od chorych, bo uzdrawiał, nawet prze dotkniecie Jego osoby. "Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały".     

     Popłakałem się przy przyjmowaniu Zbawiciela w świętej Hostii! Prawie w jednym błysku stałem się mocny! Tak jak u pokonujących przeszkody ze zdobyciem szczytu góry. Zarazem przepływała nasza słabość, a nawet nędza. Afery, upadki rządów (w tym "Solidarności"), co wykorzystują czerwoni wrogowie, wojujący ateiści, ci, którzy służą ziemi czyli śmierci!

     Tak właśnie jest w naszych upadkach...moc w słabości się rodzi, moc otrzymana od Boga Ojca w Eucharystii! W obecnym stanie mogę nawet oddać życie dla Pana Jezusa...stąd biorą się męczennicy! Ponownie płynie modlitwa "Ojcze nasz", jeszcze raz proszę o ochronę. Słodycz Boża zalała serce duszę i usta, nie mogłem wyjść z kościoła!

     Teraz trwa pośpiech po wczorajszym ścisłym poście, bo przyjęcia chorych zaczynam godzinę wcześniej, ponieważ nie mogę się wyrobić z nawałem chorych. Nie mam własnego rejonu, w braku lekarza w ośrodku wszyscy przychodzą do mnie, wzywają mnie z pogotowia, gdy nie ma dyżurnego, wprowadzają ciężko chorych, którzy mają swoich lekarzy!

    Tak jest też dzisiaj: pacjentka zgubiła już trzeci dowód, poprawki recept, a trzeba pisać co m-c, pacjent nie otrzymał renty (skrzywdzony przez KIZ). Tak pragnę pomagać, a tu nawał, kłótnie i przepychani wywołujące u mnie zniechęcenie. Dodatkowo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu...

    Udała się drzemka na państwowym łóżku, a teraz wrócił ten świat: afery, brak lustracji, poprzednia władza utrudniająca śledztwa (nielegalne szkodliwe składowiska), bogaci, ateiści, narkomani leczenie metadonem, spalony oddział kardiologiczny oraz usuwanie osób politycznych (szpiedzy). a do tego wszystkiego okrutna wojna w Czeczeni.

      Zarazem Europejskie Spotkanie młodych, brat Roger i pieśń "Pan jest mocą swojego ludu". Łzy zalał oczy, pragnę modlitwy i życia tylko dla Pana! Czy intencja będzie za tych, którzy  szukają mocy w Tobie, Jezu?

    To dobry dyżur, wyjazd na czas modlitwy z wezwaniem do babuszki różańcowej z pięknym obrazem! Płyniemy do szpitala z udarem niedokrwiennym, a ja już znam ostateczną intencję, a wdzięczne serce zalewa radość!

     Personel jest "chory", ale dzisiaj trafiamy do biednych...teraz do 90-latka z zawałem serca, okradzionego przez Cyganów. Jeszcze zerwano o 3.00 do krwotoku z nosa wymagającego szpitala. Na pocieszenie przejeżdżaliśmy obok mojego Krzyża Zbawiciela, gdzie płonęły lampki...

                                                                                                                                       APeeL