Koniec dyżuru, zrywają około 3:00 "na miasto". Na miejscu okazało się, że czterolatek ma ostry obrzęk krtani, z niepokojącym kaszlem, bliscy w agresji - także w stosunku do mnie. Zawijamy dziecko w koc i pędzimy do pogotowia, gdzie była Erka z laryngologiem! To wyraźna pomoc z nieba - nawet na siłę oddaję chorego! Dziękuję Panu, a jeszcze nie wiem, że tak właśnie będę pracował od 6:50 i o 15.00 po dyżurze straciłem pokój.

     Msza święta wieczorna chciałbym, aby trwała wiecznie...

Św. Paweł (Hbr 12,4-7.11-15) powie wprost do mnie:

     "Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze (...) Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. (...) Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!

Psalmista będzie głosił chwałę Pana (Ps 103): "Bóg jest łaskawy dla swoich czcicieli".

Natomiast Pan Jezus trafił do swojego rodzinnego miasta (Ewangelia: Mk 6,1-6), ale wielu wątpiło w Jego nauczanie, ponieważ widzieli w nim syna cieli! "A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał".

     Ze zmęczenia nie mogłem się modlić. W telewizji "Puls" pokażą badających Całun Turyński z końcowym wnioskiem, że to nie jest prawdziwe! Wielu postępuje jak Żydzi, którzy dotychczas wszystkiego dochodzą rozumowo...

                                                                                                                                       APeeL