W symbolicznym śnie wchodziłem na ostatnie piętro budynku z wielkim ciężarem! Taka jest moja codzienna praca i tak właśnie będzie dzisiaj! Nawet ten sen potwierdzi się, bo będziemy wchodzili na dyżurze w pogotowiu z kierowcą ze snu na IV piętro.
To będzie dzień udręki i niewdzięczności, a zarazem obiecanej Panu Jezusowi pokuty jako wynagrodzenia za grzeczne czyny. Wszystko zacznie się już w przychodni, gdzie będzie trwał nawał chorych od 7:00 do 14:00...z bałaganem oraz pracą w pośpiechu! Od początku trzęsły mi się ręce! To zarazem okaże się intencją modlitewną tego dnia! Wrócił jego przebieg...
- w przychodni było wielu pacjentów obcych, przyprowadzono słabego z zespołu obok, wpadali po powtórki leków oraz "urwani z choinki"...ZHDK prosił o bezpłatne leki (witaminy i żelazo), a niedawno dałem mu dwa razy recepty, za nim kierowca zawodowy bez potrzebnych badań, 6 m-cy jeździł bez uprawnień, bo myślał, że dotrwa do emerytury (w maju)
- przyprowadzono też chorego z pogotowia...ten sam budynek, pomagałem mu, a w tym czasie szukano go
- rolniczka oddała 300 l mleka, a za grudzień otrzymała 26 groszy! Mleczarnia musiałaby zapłacić za swój zysk, a tak stało się to jej kosztem!
Po obiedzie w wielkim napięciu (jestem telepatą, a zła energia wywołuje dodatkowy stres) pojechałem na dyżur do pogotowia, gdzie koleżka zostawił mi swojego ciężko chorego wymagającego zawiezienia do szpitala. Dodatkowo nie była to moja kolejka, a jego zmienik spóźnił się. Postępujemy tak, ale pacjenta trzeba przekazać. Ten zostawił pogotowie bez lekarza dyżurnego, musiała o tym wiedzieć dyspozytorka.
Po chwilce snu zrywają do kolki nerkowej z wymiotami, a dzisiaj jest lekarz dyżurny w przychodni (ten sam budynek). Po chwilce snu trafiają się wezwania do dwóch zawałów serca. Tak będzie do północy. Podczas relacji z tego dnia z TVP1 popłynie informacja o wykorzystywanych. (tutaj w pracy).
- do pogotowia przywieziono mojego pacjenta, który nie pojawił się wcześniej, a nie chce iść do lekarza dyżurnego przychodni, który przyjmuje do 18:00!
- później były normalne wyjazdy aż do północy z przerwą do 5:00 rano...
- pacjentkę z krwotokiem z nosa zaprowadziłem do laryngologa, a w tym czasie był wyjazd, krzyczano na mnie po ponagleniu
- w szpitalu mieli do mnie pretensję, że kieruję dużo chorych, a nie wiedzą jakim jestem niewolnikiem.
Podczas wyjazdów pocieszały spotykane krzyże i figury Matki Bożej...
APeeL