Zerwałem się na spotkanie z Panem Jezusem, a podczas przejazdu dziękowałem Bogu Ojcu...wołając "Tato! Tato! Tatusiu!" Zarazem napłynęła bliskość Mateczki Najświętszej, bo to pierwsza sobota z nabożeństwem do jej Najświętszego Serca!

     Tak się złożyło, że dodatkowo przybędzie do nas kapłan...także do syna mieszkającego obok. Wyraźnie widziałem działanie Matki Bożej Niepokalanej, której  figura "przybyła" pod nasz blok. Moje serce zalało pragnienie świętości...

    Od Ołtarza św. padną słowa Apostoła Pawła (Hbr 13,15-17.2-21), a właściwie apel do wiernych, abyśmy nie zapominali o czci Boga Ojca, którego Syn, Dobry Pasterz "wywiódł nas spomiędzy zmarłych". Mamy czynić Jego Wolę, co jest miłe w oczach Deus Abba!

     Psalmista podtrzymał ten wątek (Ps 23, 1-6): "Pan mym Pasterzem, nie brak mi niczego"...nie ulęknę się zła, "chociażbym przechodził przez ciemną dolinę. (...) Na końcu zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy".

     Pan Jezu (Ewangelia: Mk 6, 30-34) zwolnił dzisiaj Apostołów, aby wypoczęli na osobności, ale wielu to zauważyło i zbiegli się z okolicy. Na ten czas stałem pod obrazem Matki Bożej. Napłynął obraz pacjentki, której włąsnie wypełniłem dokumenty na rentę (trwało to godzinę). Inni mazgają jedno rozpoznanie, a tutaj wszystko zebrane i wydrukowane! To przykład "służenia jedni drugim".

      Podczas Eucharystii płynęła pieśń, że "W Jego ręku jest mój los". Popłakałem się z wołaniem: "Och! Jezu! Jezu, znowu razem", ponieważ wczoraj nie mogłem być na Mszy świętej. Słodycz zalała serce i duszę oraz usta, nie było mnie dla świata!

    Zarazem wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej: "Zdejmowanie Pana Jezusa z krzyża". Czytaj: "zdejmujesz Mnie z krzyża". Po litanii Loretańskiej otrzymaliśmy błogosławieństwem Monstrancją.

     W oczekiwaniu na przybycie Zbawiciela w "Super expressie" zauważyłem informację o dwóch skazanych na śmierć (20 lat w więzieniu): u jednego wyrok wykonano, a drugiego uniewinniono!

     W ręku znajdzie się książeczka "Apostolstwo chorych" z listami potrzebujących pocieszenia, wsparcia i pomocy. Na ten moment "Prawdziwe życie w Bogu" otworzy się na wizji Ofiarowania Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej (t. 1 str. 196), gdzie prorok Symeon wypowiedział kantyk, który jest w Ewangelii. Przeczytałem to żonie, a jeszcze nie znałem intencji tego dnia. Dodatkowo trafiłem na opis wygnania Żydów do Egiptu. Jakże tam czekano na Zbawiciela...

     Podziękowałem kapłanowi podczas wizyty za jego powołanie i konsekrację Eucharystii. W ramach dziękczynienia za dom, pokój, ojczyznę, wizytę Pana, pomoc Mateczki, pracę i Opatrzność Boga Ojca...poszliśmy z żoną na ponowną Mszę świętą.

      Popłakałem się przy powtórnej Eucharystii, a właśnie płynęły słowa pieśni: "Witaj Jezu, Synu Maryi, Tyś jest Bóg Prawdziwy (...) Jezu, ufam Tobie (...) Jak ci dziękować, żeś mi dał tak wiele. Jezu! Zbawicielu! Panie każdego serca i duszy...większość nic nie wie o tym i nie czeka na Ciebie!"

   Jakby na potwierdzenie tego w kupionym tygodniku "Nie" Jerzego Urbana...trwa szał antyklerykalny z szatańską nienawiścią do Boga Ojca i Kościoła Zbawiciela oraz do takich jak ja! Jakże chciałbym spotkać się z takimi ludźmi, bo sami pchają się na śmierć i to wieczną, bo duszy.

        Dla kontrastu trafiłem na słowa dyrektora radia Niepokalanów: "Drodzy czciciele Niepokalanej"! Ja właśnie należę do tej grupy. Mateczka właśnie uchroniła mnie przed strasznym wypadkiem...rowerzysta pędził - prosto pod mój samochód - z ulicy podporządkowanej, a ja ominąłem go w pędzie! Przypomniały się słowa natchnienia Ducha Świętego podczas Eucharystii: "Jezu...znowu razem!"    

                                                                                                                               APeeL