W śnie "do przodu" widziałem pielęgniarkę chirurgiczną z wynoszonymi pacjentami! Bardzo często te zdarzenia pojawiają się po pewnym czasie. Przecież prorocy mieli różne sny, w tym ostrzegawcze. Budziłem się z wołaniem jak małe dzieciątko: "Tato! Tatusiu! Tato!"

      Na Mszy świętej o 6:30 napłynęła bliskość Pana Jezusa, a w serce wpadło zawołanie kapłana o otrzymywanych przez nas  dobrodziejstwach.

      Po przesłuchaniu uwolniono Pawła (Dz 25,13-21), ponieważ stwierdzono, że jest to spór Żydów o jakieś wierzenia. Paweł nie chciał dalszego kierowania, poprosił o zamknięci go w twierdzy aż do wydania wyroku przez Cezara.

     Psalmista błogosławił Boga Ojca (Ps 103), a jego słowa są wciąż aktualne i piękne: "Błogosław, duszo moja święte imię Pana (...) nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach".

      Natomiast Pan Jezus po ukazaniu się uczniom (Ewangelia: J21, 15-19)...trzy razy zapytał Piotra czy Go miłuje? W tym czasie "patrzył" wizerunek Ducha Świętego. Eucharystia była w intencji tego dnia, a serce zalał pokój i słodycz...także usta. Nie mogłem otworzyć oczu i wyjść z kościoła...nie istniał dla mnie ten świat.

     Od 7:00 do 15:00 trwała ciężka praca, ale byłem pełen energii z pragnieniem pomagania. Pocieszałem chorych, każdemu dawałem, co się należy...nawet odwiedził mnie burmistrz - pracodawca.

     W pośpiechu wyraźnie widziałem pomoc z nieba. Nawet nastąpiła próba: wezwano mnie na wyjazd pogotowiem. Dobrze, że pojechał kolega, bo później krążył przez 2.5 godziny (wezwania przez radiotelefon). Całkowicie zmieniłby się przebieg tego dnia, bo wówczas nie miałbym wstrząsających przeżyć podczas przepisywania dziennika (09.06.2024).

     Przybyła rodzina wzywająca karetkę do zmarłej babci...w odległej wiosce. Pojechaliśmy moim samochodem, bo nie było karetki, a ja po drodze odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Poza tym bardzo lubię jeździć do zgonów, bo w wielu takich domach jest pokój...jakby z obecnością Aniołów.

     Zmarła przez 20 lat chodziła na skurczonych kolanach, ale odmawiała poddania się operacji! Wyobraź sobie radość duszy wyzwolonej z takiego ciała. Przy okazji pomyśl o niewidomych, którzy nagle widzą i głuchych, którzy wszystko słyszą. Jednak ludzie w to nie wierzą...mimo wielkiej ilości relacji "życia po życiu". Gorzej, bo nie wierzą w Słowa Pana Jezusa i obietnice Boga Ojca przekazywane od wieków przez proroków.

     W "Teleexpressie" o 17:00 prymas Józef Glemp namaszczał ciężko chorych. Zawsze zalecam ten sakrament ciężko chorym i umierającym. Wielu boi się i pyta: czy już umiera? Popłynie moja modlitwa przerywana przyjęciami chorych w ambulatorium pogotowia.

     Podczas zapisywania tego świadectwa z radia "Maryja" popłynie pieśń: "a On jest w sercu mym, a On jest w życiu mym". W pokoju lekarskim miałem zdjęcie MB Pocieszycielki Strapionych z Sanktuarium w Lewiczynie, gdzie doznałem ostatecznego nawrócenia...oraz zdjęcie żony i Pana Jezusa z Całunu.

    Tuż przed północą zerwano na daleki wyjazd, a nad nami było niebo pełne gwiazd. To bezmiar łask duchowych, głupstwo dla niewierzących. 

     Myślałem o modlitwie za: pokonujących trudności lub obdarzonych łaskami. Jakby na znak napełniałem butelkę, a to sprawiło ostateczny jej odczyt. Zapisuję to, aby pokazać technikę dochodzenia do odpowiedniej intencji. Wówczas mogę ofiarować mój dzień życia z Mszą św. i Eucharystią, a także modlitwą z serca. Owoce tego wszystkiego poznam po śmierci...

                                                                                                                                 APeeL