Nie ja wybrałem Pana Jezusa, ale On mnie. Co we mnie widział, a co w celniku Mateuszu lub w Marii Magdalenie? Niezbadane są wyroki Boże! Dzisiaj mogę powiedzieć, że nieświadomie zapisywałem przeżycia duchowo od czasu nawrócenia. Wiele z nich jest wstrząsających...także dla mnie, w sensie mocy przeżyć duchowych i ich niezmienności z czasem.

    Obecnie jest to moje ostateczne pragnienie! Po co są święci? Po to, aby zadziwiać i wskazywać - żyjącym tylko tym światem - na życie wieczne. Jest mi przykro, że ludzie nie wiedzą, że Deus Abba cierpliwie czeka na powrót każdego z nas.

    Ja nie piszę tego sam z siebie, ale po prośbie do Ducha Świętego, a to sprawiło krzyk: " "Boże mój! Mój Panie! Trzymaj mnie, pozwól rozgłaszać Twoją chwałę na cały świat i to, że kochasz nas ponad życie wieczne. Jezu! To ty oddałeś za mnie Swoje Życie! Ja wiem, w Kogo ja wierzę. Jezu! Jezu! Serce mi pęknie!"

   Naprawdę serce może się zatrzymać, bo pracuje dzięki iskrze z fizjologicznego rozrusznika (w węźle zatokowo - przedsionkowym). Pobudzenie rozchodzi się dalej. Zobacz cud stworzenia...

    Jakże nie doceniamy darów i łask Bożych oraz otrzymywanych talentów! Przypomniała się rozmowa z kolegą lekarzem, który mieszka dwa kroki od kościoła...będąc pełnosprawnym omija Dom Boga Objawionego. Jak się później wytłumaczy...po przekazaniu przeze mnie zaproszenia od Stwórcy?

     Boleję nad tym, ale cóż mogę zrobić, gdy wybrany papież Benedykt XVI...lekką ręką porzucił swoje posłannictwo (28 lutego 2013 r.). Naprawdę nadawał się na następcę Świętego Piotra, ale wolał być emerytowanym biskupem Rzymu z pisaniem rozważań teologicznych. Powstaje pytanie czy obecny papież Franciszek jest heretykiem? Coś dziwnego, przecież bój o stanowiska toczy się także w rzeczywistości duchowej i to nadprzyrodzonej!

     Napłynęła też osoba Lecha Wałęsy: "jestem za, a nawet przeciw" z podpieraniem lewej nogi. Na Marszu Przestraszonych z 4 Czerwca rwał się do chwalenia siebie, a to wrogowie dzieci poczętych...w tym czasie pochylamy się nad zbitym jajeczkiem ze zwłokami ptaszka.

     Na ten czas siostra zaśpiewała pieśń: "Kochajmy Pana, bo Serce Jego kocha i pragnie serca naszego". To błyski nadprzyrodzonej łączności duchowej z Królestwem Bożym. Dłużej nie wytrzymasz, bo nasze ciało fizyczne jest zbyt słabe. 

     Przede mną do Eucharystii podchodziła matka z małą córeczką, tylko kucnęła przed zjednaniem ze Zbawicielem. Jakże chciałbym z nią porozmawiać i zapytać jakby się czuła, gdyby tak uczyniła...od niechcenia jej córeczka? A tu trzeba wołać trzykrotnie: "nigdy nie byłem godny, nie jestem i nigdy nie będę godny, abyś wszedł do serca mego, ale powiedz tylko Słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja".

     Eucharystia ułożyła się częściowo wzdłuż jamy ustnej ("My" z Bogiem Ojcem) z zamianą w kielich kwiatu. Chwyciłem twarz w dłonie i chciałbym tak trwać. Ten czas kończy zaproszenie przez kapłana dla towarzyszenia pielgrzymce rowerowej z nabożeństwem w kościele po drodze.

    Po Mszy św. zerwała się ulewa, zabrałem trójkę wiernych i zjednany ze Zbawicielem mówiłem o czekającej nas zagładzie, działaniu Szatana oraz o karze, która dokładnie jest opisana w Apokalipsie i niechybnie spadnie na ludzkość.

    Kończę to świadectwo, a w telewizji płyną obrazy z obozu Auschwitz – Birkenau z ofiarami, które przeżyły pobyt w tym piekle ziemskim. Zobacz znak, bo zagłada dotyczyła narodu wybranego...

                                                                                                                              APeeL

Aktualnie przepisano...

07.05.1991(w) Pierwsze potyczki z siłami ciemności...

    W śnie młodzi kapłani z mojej parafii uczestniczyli przy narodzeniu dziecka...byli bardzo poważni, dokładnie obmywali ręce w specjalnych płynach i naczyniach. Jakaś symbolika... 

  Na wyjeździe karetką mijamy dom, gdzie przed laty zabrałem niepełnosprawną psychicznie do porodu i w żartach straszyłem ją, spieszyliśmy się - udało się, nie urodziła, ale w tym popłochu upadła na schody izby porodowej...

    Moje  serce przeszył ból - uciekłem do Pana Jezusa - z odmawianiem mojej części Bolesnej Różańca...rozbudowanej po wołaniu do Ducha Świętego (ze słowami Pana Jezusa na krzyżu).

     Zarazem wołałem: "Matko moja,Ty wiedziałaś o przebiegu Męki Swego Syna - jak bardzo cierpiała Twoja dusza!

- Jezus na miejscu samotnym - dobrowolnie!

- Jezus w ciemnicy - z wyrafinowanym poniżeniem.

    Jakże nieskończone są rozważania Męki Jezusa! Zakryłem oczy dłońmi i odmawiałem "Ojcze nasz". Czy mogę żyć jeszcze normalnie? Planowałem czytać "Zarys Reumatologii", a tu zaproszenie do modlitwy, która wówczas płynie w uniesieniu serca.

    Zgłosiła się synowa umierającej na nowotwór, bo demon zaczyna włóczyć ją z gasnącym ciałem, które wymaga posługi duchowej. Pacjentka po Sakramencie Pojednania: kłóci się, protestuje, żąda wyleczenia, boi się modlitwy i rozmowy. To straszliwy "bój ostatni" o duszę, tym cięższy, gdy była pod kuratelą Przeciwnika Boga. Szatan nie chce takiej wypuścić!

     Ta walka toczy się o dusze pojedyncze - większość jest gubiona dzięki obiecującym raj na ziemi (po czasie okazało się, że dla samych swoich)! Teraz na poczekalni płynie do mnie ciepło rozlewające się w nadbrzuszu.

    To dziwne, bo w takich miejscach rozchodzi się zła energia: podenerwowanie, cierpienie, złe myśli i słowa z przepychankami. Po godzinie okazało się, że pacjentka odmawiała różaniec i nie wypadało zapytać czy w mojej intencji?

     Wróciłem umęczony do domu z poczuciem bliskości Zbawiciela, a w progu mieszkania przywitała mnie żona zła na syna, który narozrabiał. Z powodu pragnienia ciszy i modlitwy pojechałem samochodem "na miejsce pustynne". Zły natychmiast zaproponował zakup butelki wódki z napiciem się na złość. Dodatkowo podczas powrotu natknąłem się na pacjenta o nazwisku Szatan.

   W jednym błysku zrozumiałem, że Bestia chciała, abym utracił radość oraz pokój z mojego posługiwania i niesionej pomocy. Na pocieszenie przywitał mnie wizerunek Jezusa z Gorejącym Sercem, który wyraźnie uśmiechał się, a pod spodem zdjęcia były słowa: "zwyciężył Szatana".

    Z płaczem odmawiam "Biczowanie", ale nie poszedłem na nabożeństwo majowe, a to moja przegrana. Chodziło o to, że moje uczestnictwo w "majówce" z przyjęciem Eucharystii...to mocne świadectwo dla pacjentów. Nie lubią tego demony, bo majówka kojarzy się z babciami!

    Wybrałem kaszankę i "wzmocnienie się" posiadanym alkoholem! Sam zobacz jak powstają ciągi zła, a żona nic nie wie o moim uczestnictwie w walce duchowej...z groźnym Przeciwnikiem Matki Bożej!

    Nie mogłem skończyć modlitwy i w smutku, dodatkowo zmorzony snem padłem jak kamień! Wiedziałem, że Pan da mi szansę - obudziłem się, ale nie chciało mi się wstać do dalszej modlitwy...

                                                                                                                               APeeL