Człowiek stary musi uważać...w moim wypadku zwykłe umycie samochodu i jego dokładne wyczyszczenie sprawiło zaostrzenie przewlekłego zapalenia zatoki.

   Ponadto mam tak zwane zimne aglutyniny, przeciwciała (zmiana wrodzona), które - w oziębieniu jakiejkolwiek części ciała - powodują objawy przeziębienia (katar, dreszcze, kichanie).

    Niby drobna choroba, ale jej zmorą stały się zlewne poty i to w nocy. Coś strasznego, a ten objaw może towarzyszyć wielu schorzeniom. Nie czuję abym miał coś nowego. Ciało  w swojej budowie przypomina różne urządzenia, które psują się częściej lub rzadziej. 

   Właśnie oglądałem kłopoty właściciela nowego samochodu, który reperowano na gwarancji. Zgnił całkiem na otwartej przestrzeni, do silnika wpadał kurz, a nawet liście z drzew, wszystko zardzewiało z efektem: pojazd jest wrakiem.

    Jako lekarz, a zarazem mistyk świecki widzę pewne podobieństwo budowy także świata. To wszystko jest cudem stworzenia przez Boga Ojca i to myślą. Nie pojmie tego normalny człowiek, nawet nie zastanawia się nad naszym obecnym i przyszłym bytem.

    Nie miałem przeżyć duchowych na Mszy świętej wieczornej...nie docierały czytania i nic nie zmieniła Eucharystia. Sam widzisz, że nie trzeba czekać z nawróceniem...z codziennym uczestnictwem na Mszy świętej. Nie będziesz miał moich przeżyć, ale swoją obecnością sprawisz wielką radość w Królestwie Bożym.

    Pamiętaj, aby ofiarować te Misteria na ręce Matki Bożej. Możesz podać swoją intencję, ale przekaż wszystkie inne nabożeństwa hurtem: "Matko Najświętsza przekazuję na Twoje ręce wszystkie moje nabożeństwa bez intencji. Ty sama lepiej wiesz za kogo je przekazać"...

    Ponieważ w sercu panowała pustka duchowa, a pogoda przeszkadzała wyjść i odmówić modlitwę postanowiłem ten dzień ofiarować w.w intencji. Jeżeli masz taką dolegliwość to  proś o  prowadzenia sprawiającej jej usunięcie. Ja zauważyłem, że większe solenie (po ojcu mam male poczucie) sprawia gaszenie pragnienia, a później nocne poty...

                                                                                            APeeL

Aktualnie przepisane...

04.04.1991(c)  Trafiłem na odnawiający się obraz...                   

  W śnie ujrzałem wizerunek małej postaci Pana Jezusa na dużym krzyżu, który po przemienieniu "świecił"  i oddalał się łagodnie aż do zniknięcia. To wielkie pocieszenie...o 3:30!

     "Stwórco mój...Jezu, Matko proszę Was o dar wiary dla tych z którymi pracuję i stykam się codziennie...proszę o ten dar dla kolegi z którym mam dyżur". Wczoraj powiedziałem mu: "nędzniku - nie potrafiłeś rzucić palenia tylko w piątek dla Jezusa, który oddał za ciebie Swoje Życie?!"

- Wytrzymałem tylko do 12.00, zesłabłem i musiałem zapalić...odpowiedział! 

    Dalej w modlitwie błagałem w imieniu Tadeusza Fijewskiego...i Jana Kurianowicza.

- Teraz proszę w intencji kapłanów: "Jezu...Ty im dałeś Swój Znak. Ty ich namaściłeś...to Twoi Słudzy!"

    W środku modlitwy przebłagalnej "pojawił się" mężczyzna bez kłów, które na moich oczach rosły i wykrzywiały się jak u dzika! Czy to demon,  któremu nie podoba się taka modlitwa.

    Tak chciałby człowiek wstać, umyć się, ogolić i modlić - nie chcę niepokoić moich  "opiekunów", nie chcę, aby mieli jeszcze więcej grzechów.

    Teraz napływa kuszenie, a przez ciało wstrząs spowodowany bezmiarem zbrodni stalinowskich z dalszym trwaniem w tych służbach moich rodaków. Dlaczego nie  pokaże się "utrwalaczy": jak mieszkają i co teraz robią, z czego żyją, gdzie są ich dzieci, co robią i co posiadają?

    Po 10-minutach kuszenia "typu marzeń odwetowych" złapałem się na tym i uciekłem w modlitwę, która zawsze przynosi ukojenie i dobry sen. Jak to jest, że przyjmuję ludzi, oddaję im serce, a oni biegają za mną?

- Ja to jest, że z serca przyjmuję ludzi, przychodzą do mnie w potrzebie, a służą okupantowi...to wielka obłuda, a w najmniejszym stopniu brak wstydu.

- Jezus przeszedł przez życie dobrze czyniąc...został za to zlinczowany! 

    Nagle ujrzałem swoją marność na tle Jezusa, a zarazem powstała wielka radość, że  zostałem wybrany  do takiej właśnie "męki". Z całkiem odmienionym sercem ruszyłem do pracy, a właśnie przybyła pacjentka z reumatoidalnym zapaleniem stawów, która wszystkie swoje cierpienia przekazuje w intencji zgody w rodzinach. 

    Ja w tym czasie ujrzałem wszystkich moich pacjentów z refleksją: ile dobra może powstać w każdej chwilce mojej pracy!  Przykre jest tylko to, że wielu udaje ciężko chorych błyskając czerwonymi legitymacjami (krwiodawcy mający prawo wchodzić poza kolejką)!  

- Jeżeli oddaje pan krew bezinteresownie, proszę nie brać nagrody...proszę wyrzucić tę legitymację "zasłużonego". 

    Radzę gdzie można, wskazuję na post zalecany przez Matkę Bożą Pokoju, mówię o Niebie. Przyjmuję wszystkich, nawet załatwiłem od ręki wniosek do sanatorium! Wiem, że w  w sprawach duchowych muszą być przeszkody! Wskazuje na to moje życie i dzieło Faustyny...

   O 15.00 wyjeżdżałem umoczony, a z nagranej taśmy popłynęły słowa zawołanie do Boga: "Dziękujemy ci za wspaniałych lekarzy, którzy swoimi umiejętnościami spieszą chorym z pomocą"...

   To tylko nagrana audycja, ale ja wiem, że to podziękowanie dla mnie, bo właśnie  jadę na wizyty.  90-letni dziadek, żądał ode mnie protokółu (spisu prawd o jego małżeństwie z żoną lat 80)!

   Tam właśnie trafiłem na odnawiający się obraz Matki Bożej! Wierzysz czy nie...to twoja sprawa, ale cóż to dla Boga. Cóż jest niemożliwe dla Boga? Blaknąca srebrna farba, miejscami czerniejąca i odpadająca staje się jak nowa! Rób zdjęcia, badaj i wyjaśniaj - mnie to niepotrzebne. Matka wezwała mnie tutaj, abym to zobaczył!

   Dary: bomboniera, pomarańcze, skrzynka "Mazowszanki", kawa, banany, Pepsi. Pracujemy na działce w samochodzie sąsiadów siedzi babcia, która zawsze dziarsko pracowała, a teraz jest smutna z powodu upadku sił!  Zdziwiony usłyszałem słowa żony, że drogi Jezusa nie są naszymi drogami.

    Napłynęła refleksja, że możemy płynąć przez życie zgodnie z Wolą Boga Ojca: nieświadomie lub świadomie. Ten los jest nieznany i może być zmieniony po naszych błaganiach. Natomiast astrologia zajmuje się losem znanym. Sam zobacz...

                                                                                                 APeeL

05.04.1991(pt) Jezu dotknij moich pacjentów...

     Minęła północ, już piątek, chcę coś zjeść (mamy post ścisły w środy i piątki w intencji pokoju w b. Jugosławii), ale przeszkodziła w tym żona, która nagle wstała.

    Padłem na kolana z wołaniem: "Panie Jezu Chryste, mój Zbawicielu bądź dzisiaj ze mną, spraw milczenie".  Łzy zalało oczy, bo dodatkowo napłynęła pieśń: "Ojczyzno ma"...kto mi to śpiewa? 

    "Panie Jezu spraw, aby zgodnie z Twoją Wolą powstało nowe dzieło: zakon ludzi świeckich, wezwanych i wybranych ponad krajami!"

  Nagle ujrzałem moje dzieło (Dzieło Jezusa) - komunę pierwszych chrześcijan (ludzie ponad narodami, wszystko wspólne) z pomaganiem innym.

     Proszę Cię, Jezu prowadź mnie w tym dziele, pomóż...jeżeli jest zgodne z Twoją Wolą. Wiem, że będą różne przeszkody, ponieważ taka jest konstrukcja Dzieł Bożych! 

   Teraz wzrok zatrzymał piękny obrus oraz wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, pachnie świeży chleb, tykają zegary: "Jezu...mój Jezu...wiem, że to wszystko jest od Ciebie!"

   Czy ty myślisz podobnie, że wszystko masz od Boga Ojca, Pana Jezusa i Jego Matki? Rano upadłem na kolana z wołaniem: "Ojcze mój! Dzisiaj pracuję i poszczę w intencji  zbawienia pacjentów, którzy zetkną się ze mną!"

   W tym momencie napłynęła rada, abym intencją zapisał sobie długopisem na dłoni i w momencie kuszenia przypominam sobie! Tak dzieje się właśnie w tej chwili, bo demon atakuje mnie rozdrażnieniem i rozproszeniem oraz "dobrymi" pomysłami. 

   Zalecił, abym schował wizerunek Pana Jezusa, bo wielu drażni. Gdzie mam schować Pana? Nagle wchodzi brudna babulinka od której pachnie spalenizną...chwyciła moją dłoń, a ja musiałem uważać, aby mnie nie pocałowała: "Niech Pan Jezus panu błogosławi!"

   Cały gabinet i moje serce zostało wypełnione Pokojem Jezusa! Obrazek Pana postawiłem na poprzednim miejscu. Do mojego serca napłynęły słowa pieśni: "Serdeczna Matko opiekunko ludzi!" Babcia wróciła po zostawioną kapotkę, a moje serce zalała ś w i ę t o ś ć!

 - Trzeba jakoś wytrzymać to wygnanie (jest gnębiona przez najbliższą  rodzinę)!

 - Tak...tak to wygnanie...powtarzała, bo dla nas wszystko jest jasne! 

    Teraz pacjent, prawie mój ojciec, a bardzo kocham staruszków! Umęczenie trwa, to służba  w Imieniu Jezusa - nikomu nie odmówiłem, ponieważ może być skierowany od Jezusa. A ja dzisiaj pracuję w intencji jego zbawienia...tak wielkie jest  Miłosierdzie Jezusa.

    O 15.00 całkiem umęczony trafiłem na dyżur w pogotowiu, a jeszcze nie załatwiona wizyta, ale wiem, że Pan Jezus pomoże. Tak się stanie, bo będzie wyjazd w kierunku tamtej wioski! Serce nadal było napełnione miłością, a babcia u której jestem wręcza mi Niepokalaną i o. Kolbe z kwiatem o dwóch pączkach. 

   Po kojącym śnie, w sercu pojawiła się wielka cisza połączona z radością, a właściwie słodyczą  Bożą (nie można tego wyrazić). Zwykli ludzie nigdy tego nie doznają (wiem to z wieloletnich kontaktów z pacjentami).

   Teraz wzywają do pacjenta, ale to oszukana kolejka (zmiana przebiegu dnia, ale nigdy nie wiadomo od kogo to jest).  Pod niezwykłej wielkości obrazem (św. Rodziny)  leżał człowiek, który spadł z drzewa.

   Próbuję prawidłowo pomóc i poważnie załatwić. Proszę w sercu, aby wszystko skończyło się dobrze! Przed wyjazdem nie posłuchałem natchnienia: "weź Ewangelię", a przydałaby się, bo czekaliśmy 5 godzin na zbadanie przez specjalistę! Pacjent doznał tylko stłuczenia kręgosłupa: "dziękujcie Pan Bogu, że nic się nie stało" powiedział miły ortopeda!

   Miły, ponieważ większość z nich to krzykliwi, nerwowi i napastliwi faceci. Nie piszę tego, aby obrażać, ale ci ludzie to prawdziwi mężczyźni są poddani wielkim stresom, nie uciekają w modlitwę tylko w klątwę.  Odwozimy pacjenta...płynie moja modlitwa za pacjentów z zawołaniem, aby Pan Jezus dotknął ich. "Jezu dotknij ich"... 

                                                                                     APeeL