W śnie mam konflikt z facetem z mafii, który ma "pięciu ojców chrzestnych"! Przed przebudzeniem "ujrzałem" marmurową postać Apostoła Andrzeja. To było wielkie pocieszenie w infekcji ze zlaniem potem i bólami wszystkiego. 

   Wykąpałem się i padłem na kolana "Wierzę w Ciebie, mój Ojcze Jedyny i Prawdziwy...wierzę w Twojego Syna" - tak pomyłkowo zacząłem "Wierzę w Boga". W mojej modlitwie przebłagalnej proszę o miłosierdzie dla tych, którzy dzisiaj będą mnie śledzić z "wewnętrzną radością". Ta "radość" z judaszostwa daje im zgubę, bowiem wielu wstydzi się tego i robi to z musu lub z niechęcią.

   Jeszcze przed chwilką chciałem prosić Jezusa o pocieszenie, ale nie wypada, bo pomyślałem o wszystkich ciężko chorych, smutnych i opuszczonych! Mimo to napłynęło pocieszenie, bo "wszystko jest w porządku": zrobiłeś zakup, obdarzyłeś biednych, a robotnikowi zapłaciłeś godziwie. Żona była zła, ponieważ za wywiercenie otworów podarowałem facetowi "Wiśniak" (wcześniej otrzymała ode mnie).

    Wróćmy do poranka, gdzie w "Słowie na dzień" zalewają wiernych morzem wywodów. Kawałeczek Ewangelii dali na skocznej muzyczce, a Paweł Zuchniewicz nudził. Tak zniechęcają do naszej wiary! Wszystko, co ziemskie to marność nad marnościami! Nigdy tego tak nie widziałem. Jakże trudno teraz żyć z tą ziemską tandetą.

   Chory podjeżdżam do pracy, a kolega prosi o dodatkowe zastępstwo. Natychmiast wyrażam zgodę, bo pamiętam o postępowaniu Faustyny w takich wypadkach. Chory, obolały, poszczący przekazuję ten dzień Panu Jezusowi.

   Wiem w sercu, że ta głodówka jest dobrze znoszona z o .Maksymilianem Kolbe...nawet otrzymałem znak! Pacjentka przyniosła książeczkę o moim obecnym opiekunie. Rzuciłem okiem na zdanie: "może wówczas stałeś się świętym?"

    Dalej było wyjaśnienie: świętość to nic wielkiego trzeba tylko zamienić wolę własną na Wolę Stwórcy! Ja także doszedłem do tego - jakaś powtarzalność spraw Bożych. Dzisiaj pracuję w ciszy, spokoju...nagle wchodzi pacjentka, która przynosi demoniczne zamieszanie. Teraz muszę tłumaczyć poszczącej w piątki, ale kłócącej się na korytarzu.

- Cóż pani da poszczenie, gdy kłóci się pani na korytarzu?

- Innej tłumaczę, że "siła i moc jest u Stwórcy i Jezusa...nie we mnie, ponieważ ja sam jestem słaby i tam szukam mocy...nie wolno pani zapatrzyć się we mnie.

- Ciężko chorej, chudnącej mówię, że "Matce Bożej jest lekko ją nosić!"

   W tym dodatkowym zastępstwie i nawale chorych wołałem: "Jezu pomóż...Jezu pomóż." Nie uwierzysz, ale w tym nawale wszystko skończyło się o 14.50. Dokładnie zszedłem na dyżur do pogotowia o 15.00...

    Stała się cisza z błogim snem, a po przebudzeniu napłynęła łączność z Jezusem Ukrzyżowanym. Po chwili uzmysłowiłem sobie, że właśnie trwa Droga Krzyżowa...mam jechać za kolegę, bo znam wzywającego staruszka...otoczonego obrazami i leżącego pod figurą św. Teresy z krzyżem i Jezusem.

   Powiedziałem mu, że choroba zbliża się ku końcowi, napływają zwątpienia i rozgoryczenie. "Zły pana nie lubi, teraz...właśnie teraz będzie pchał pana w zwątpienie i zniechęcenie o czym świadczy pana ruch ręką. Nie wolno panu wpadać w smutek, trzeba wszystko przekazywać Jezusowi i wszystko do końca przyjmować!"

   Taka zamiana wyjazdów sprawia cały ciąg zmian, dzień przebiegał wg Woli Boga Ojca. Ponowny wyjazd za kolegę kieruje mnie do babci, której poprawiam leczenie, niosę radość i pokój (ma typowy koklusz, panuje przeoczona epidemia, źle leczona). Naukowiec powie: koklusz u babci...to niemożliwe! Taka jest nasza wiedza. Ja jestem lekarzem praktykiem - to u mnie codzienność i moje leczenie przynosi efekt.

   Teraz pędzimy do potrąconego przez samochód. Ja w tym czasie - w rytm sygnałów wydawanych przez karetkę - wołam: "Jezu Chryste"...trafiliśmy do zmasakrowanego ("kupy mięsa").

   Wróciłem do słuchowiska religijnego: ładnie brzmiałoby prowadzone przez normalny głos (miły i delikatny)...jakby głos od Boga. Z twarzą w dłoniach pytam sam siebie: kto mógłby dokonać takiego słuchowiska?

   O 22.00 mówię do kolegi o pięknych określeniach Matki Bożej: "Matka Życia. Matko Pięknej Miłości. Najpokorniejsza. Niepokalana i Błogosławiona." Z książeczki o o. Kolbe dowiaduję się, że chrześcijanie będą zawsze powoływani do dawania świadectwa miłości do prześladowców...upodobnienie do Mistrza.

    Dzisiaj bardzo ciężko znoszę post (głodówkę). Wytrwałem tylko dzięki tej książeczce. W ramach pokusy podarowano mi jajka, które pragnąłem ugotować, ale uratował mnie sen...

                                                                                                          APeeL