Po krótkim śnie dalej trwał post, ale mam rozterkę czy dzisiaj iść do pracy na 7:00 czy wg rozkładu o 10:35. Chodzi o to, że latami pracowałem jako niewolnik, w środy i piątki od 7.00 - 18.00, mam nadal wielu pacjentów, którzy nic nie wiedzą o tej zmianie i przybywają z daleka. Krótko mówiąc to przestawienie wymaga pewnego czasu.

    Dodatkowo moje serce zalała niechęć, a nawet z chęcią pozostania na złość w domu. To zaszkodziłoby chorym i mnie, bo nie wiedziałem, że to będzie tak ciężki dzień. Zawołałem do Boga Ojca, aby przyjął moje cierpienie w ramach pokuty za różne wyczyny życiowe, grzechy i zło, które wyrządziłem.

    U większości pokuta kojarzy się ze spowiedzią po której kapłan zaleca odmówienie jakiejś litanii lub modlitwy. Rzadko pada zlecenie milczenia, przerwania oglądania głupi seriali, obgadywania lub poszczenia (nie chodzi o mięso, ale np. o słodycze).

     Na Mszy św. porannej (o 6.30) Pan Jezus wymieni wszystkich cierpiących z różnych powodów i błogosławił na: "Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie" (Ewangelia: Łk 6,20-26).

    W tym czasie na Mszy "patrzyła” druga stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus padający pod krzyżem oraz witraż ze św. Krzysztofem niosącym Jezuska.

   W gabinecie podczas przebierania się włączyłem kasetę: "Wystarczyła ci sutanna uboga"...krzyczałem z płaczem, jeszcze nie wiedziałem, że Pan Jezus dał mi krzyż wśród moich życiowych dróg.

    "Jezu! Jezu! Och Jezu! Jak słodki jest Twój krzyż. Boże! Tato! Tato!" To był jeden wielki krzyk duszy. Ta piosenka pożegna mnie na zakończenie pracy o 18:00.

    Następnego dnia popłaczę się na Mszy świętej: "Jeżeli chcesz mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień" oraz druga: "tylko Bóg mi dopomoże ten, co stworzył cały świat"...

    Ta pokuta u mnie to było 12 godzin pracy bez wytchnienia...nawet zasypiałem przy pisaniu recept. To wszystko było po 35 godzinach (kawa, trochę płynu). W tym czasie straciłem półtora kilograma! Wiele osób prosiłem o ofiarowanie cierpień, nikomu nie odmówiłem.

    Nie dziękuje się za pracę z sercem i oddaniem. Kolega powiedział, że moje wcześniejsze przychodzenie do pracy to zachłanność! Nie mamy własnych chorych, rejestrują kogo się da, a pomagam szczególnie skrzywdzonym przez władzę ludową (renty i zaświadczenia, zapisywanie leków do przodu).

    Dzisiaj, gdy to przepisuję trwa elegancja francja, zapisy na godzinę, puste poczekalnie, a leki powtarza się "telefonicznie" nawet na 6 miesięcy...

                                                                                                              APeeL