W drodze na Mszę św. o 7.15 z nabożeństwem do Serca Pana Jezusa z serca wyrwało się wołanie z piosenki:

"Chodźmy wszyscy do Jezusa

chodźmy do Światła, które nigdy nie gaśnie

chodźmy wszyscy, padnijmy na twarze, chwalmy Jego Imię"...

    Jak się okaże to były słowa przekazane od Ducha Świętego dotyczące później odczytanej intencji modlitewnej.

Psalmista prosił Boga Ojca (Ps 4,2-5.7-8): "Wznieś ponad nami światłość Twoją, Panie (...) Światłość Twego Oblicza"...

Natomiast Pan Jezus powiedział (Ewangelia: Mt 5,13-16): "Wy jesteście solą dla ziemi (...) światłem świata. (...) Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie".

    Tych, co przybyli była garstka (około 30 osób), a miasto jest pełne nudzących się emerytów, żyjących dla życia, których nie obchodzi istnienie Boga. Później wnoszą ich trupy do kościoła, a kapłan schematyczne wypowiada formułkę, że: „cierpieli z Panem Jezusem".

   Cierpieli, ale skuszeni przez Kłamcę, żyjący własną wolą, dorabiający się, pragnący poznania całego świata ze zjedzeniem wszystkich rozumów.

    To nędza nad nędzami, szczególnie, gdy dotyczy ludzie na stanowiskach naukowych. Tam nigdy nie można wspomnieć o istnieniu Boga Ojca i jego pomocy w naszych sprawach, czego daję  dowód.

   Po Eucharystii wrócił Pokój Boży w którym dodatkowo - po nabożeństwie do Serca Pana Jezusa - zostaliśmy pobłogosławieni Monstrancją. Zarazem z powodu słabości (przewlekły niedobór snu) nic nie mogłem uczynić...nawet spać.

    Dopiero o 18.00 łzy zalały oczy z powodu poczucia Obecności Boga Ojca z równoczesnym pojawieniem się łez w oczach i pragnieniem modlitwy. Tego nie można przekazać naszym językiem.

    Przez 1.5 godziny krążyłem wołając w uniesieniu do Boga Ojca. Dzisiaj szczególnie to przeżywałem, ponieważ miałem poczucie, że ta modlitwa jest także za mnie. Zarazem  miałem poczucie, że nie jest łatwo być prorokiem we własnym kraju z niesieniem zapalonego kaganka w otaczającej nas ciemności...

    Tak się stało, że przechodziłem obok domu proponującego ćwiczenie jogi oraz budynku Królestwa św. Jehowy, gdzie właśnie rozważali słowa z Biblii. W tym czasie głoszą, że Pan Jezus był człowiekiem, nie ma u nich kultu Matki Bożej, negują też istnienie duszy. Paradoksalnie u nich usłyszysz o Szatanie, który właśnie ich oszukał!

    Spójrz na świat od Boga Ojca, a zrozumiesz moje cierpienie...

                                                                                                                           APeeL