Dzień Matki

   Dzisiaj siedziałem od 2.00 do 6.00 i już drugi dzień wszystko skończyłem przed wyjściem na Mszę św. o 6.30. Jest to zawsze potwierdzenie uzyskanej pomocy, a ja sam wiem o tym i z zadziwieniem dziękuję.

   To zarazem jest dowód dla poszukujących pomocy Bożej, która dotyczy każdej naszej sprawy, ale trzeba zdać się na prowadzenie...jak dzieciątko przez tatusia ziemskiego.

    Już na początku spotkania z Panem Jezusem poprosiłem Boga Ojca o pomoc dla duszy matki ziemskiej oraz babci, która mieszkała obok nas i właśnie się przyśniła. W natchnieniu ujrzałem całe drzewo genealogiczne ich poprzedniczek przebywających w Czyśćcu. 

    Czekają na nasze wsparcie...w tęsknocie za Panem Jezusem, nasilającej się z czasem zbliżania się do Domu Prawdziwego. Wołają za nas, przypominają się w różny sposób, ale my jesteśmy zajęci sprawami przyziemnymi i nie interesuje nas życie wieczne, także całej rodziny i ludzkości. W kościele nie informuje się o takiej potrzebie tych dusz, które już nic nie mogą uczynić dla siebie. 

   "Boże Wieczny, Boże Żywy jak wszystko pięknie urządziłeś"...z radościami i smutkami, cierpieniami tutaj, a także po śmierci. Nagle dowiadujesz się, że umarłeś, a jesteś i trafiasz do Czyśćca. Nie chciało ci się wstawać, marnowałeś czas, lekceważyłeś prawdy wiary katolickiej...teraz już wiesz, że jest Ojczyzna Prawdziwa do której prowadzi wąska furta, dodatkowo dla ciebie zamknięta! Dusza arcybiskupa przebywała tam 500 lat...

    Nie zmarnuj moich świadectw i nie czekaj na powrót do Boga i wiary katolickiej. Pragnę spotkać się z Tobą, a pomyśl o cierpieniu czekającego na nas Boga Ojca. To przepłynęło w moim sercu, a na ten czas Pan Jezus powiedział, że idzie do Ojca (Ewangelia: J 1 6,16-20): "Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie".

    Po Eucharystii padłem na kolana pod obrazem Trójcy Świętej, a wielki smutek zalał serce. Nigdy to się nie zdarza, bo zawsze jest odwrotnie...zostaję zalewany pokojem i chęcią śpiewu: "raduje się dusza ma".

   Zawołałem tylko: "Boże mój! Jezu! Synu Boga! Duchu Święty!" Poprosiłem, aby ten smutek odebrać duszy matki, babci i wszystkich poprzedniczek w hierarchii...aż do Boga. "Spraw to Panie mój, Miłosierny Tato. Ty wiesz jak uświęcić to cierpienie".

  Podczas mojej 1.5 godzinnej modlitwy ból zalewał serce, a w oczach kręciły się łzy. Błagałem Pana Jezusa, Matką Bożą oraz Boga Ojca o wsparcie poprzedniczek matki i babci...najdłużej przebywających w Przedsionku Królestwa Bożego.

    Wróciły słowa Pana Jezusa z dzisiejsze Ewangelii: "Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość"...

                                                                                                            APeeL

 

 

Aktualnie przepisane...

15.02.1992(s) W INTENCJI POKOJU W MOJEJ RODZINIE...

   Na dyżurze w pogotowiu nie mogłem spać z powodu koszmarów, a dodatkowo pod oknem trwały psie gody (parter). Na kolanach udało się odmówić modlitwy poranne. W przychodni spotkała mnie niespodzianka (brak pediatry)...musiałem przyjmować dodatkowo dzieci.

     Trwała wielka udręka...nawet chwilki przerwy. Nigdy nie przebie­ga tak dyżur w wolną sobotę. Przybyła matka z chorym niemowlakiem ("zęby mleczne"), inne jest urodzone 13 maja, a jego matka nic nie wie o Objawieniach w Fatimie, blisko Lizbony w Portugalii (pierwsze 13 maja 1917 r.).

    Wyjaśniłem jej to zdarzenie oraz fakt, że poród był w 10-tą rocznicę zamachu na Jana Pawła II (13 maja 1981). Zaleciłem zapoznanie się z tymi zdarzeniami, modllenie się za dzieciątko z prośbą o prowadzenie jego życia przez Matkę Bożą.

    Przed Mszą św. wieczorną popłyną moje modlitwy (wówczas miałem specjalny zestaw), a od Ołtarza świętego padną Słowa...

1. Król Jeroban zmusił naród wybrany do czczenia złotych cielców, aby odciągnąć go od rodu Dawida (1 Krl 12,26-32;13,33-34). Skąd my to znamy, bo jeszcze teraz trwa kult czerwonych zbrodniarzy, prawie wyniesionych na ołtarze, aby odwrócić nas od wiary i Boga Objawionego! Zapomnieliśmy o wyprowadzeniu z Egiptu i kłaniamy się ludzkim bożkom!

2. Psalmista wołał ode mnie (Ps 106,6-7.19-22): "Przebacz, o Panie, swojemu ludowi"...grzeszyliśmy, popełniliśmy nieprawość, żyliśmy występnie, nie pojęliśmy Twych cudów.

3. Pan Jezus na pustkowiu (Ewangelia: Mk 8,1-10) rozmnożył chleb i ryby...

    Miałem pomoc, bo w natchnieniu odczytałem intencję Eucharystii...faktycznie wiele lęków jest w mojej rodzinie. Miasto 10 tys. a do zjednania duchowego z Panem Jezusem podeszło 15 osób.

    W ekstazie musiałem głęboko oddychać z powtarzanym zawołaniem: "O mój Jezu!", a później "niech będzie błogosławiony Jezus Chrystus, Maryja, Matka moja, niech będzie błogosławiony Bóg mój, Jedyny i Wszechmogący...wszyscy Święci i cały Kościół Boży!"

    Wychodziłem ostatni prosząc kapłanów, aby w pojemnikach zawsze była woda święcona, w takim dniu trzeba mówić o Matce. Zarazem zawołałem do nieba: "niech będą błogosławieni wszyscy kapłani"...powtarzając to w wielkiej radości.

    Zjednanie z Panem Jezusem sprawiło, że stałem się innym człowiekiem. Przy kwiaciarni "polecono" zakup kwiatów dla żony. Zalecono także, abym nie włączał telewizora i dokończył układanie modlitw.

    Żona rozmawiała z sąsiadką, a ja w ciszy i na kolanach skończyłem moje modlitwy. Jakże piękny jest dzień pobłogosławiony przez Boga Ojca...przypomniałem sobie, że rano prosiłem o to błogosławieństwo! Przykro mi, że nadal jestem "strzeżony"...szkoda mi tych ludzi.

   Nagle w pokusie upadłem (alkohol i chuć), a wielki smutek zalał serce. Matka puści naszą rękę, a człowiek staje się ślepcem bez laski.

    Zdziwiłem się, ponieważ po podniesieniu maszyny do pisania trafiłem na rycinę "Kuszenie Chrystusa" (Lucasz van Leyden)!

                                               Kuszenie Jezusa   

   Z serca wyrwał się krzyk: "Pan Jezus także był kuszony...jakże Ojciec Miłosierny jest Dobry! Wie o tej próbie i o moim upadku! Zarazem widzi moje ukorzenie i ból, mój stosunek do własnej słabości i głupoty!"

   Jest mi szczególnie smutno, ponieważ prosiłem Ojca o błogosławieństwo...wszystko było tak dobre, ale trafił się zabójca duszy - alkohol i zapomnienie! Wczoraj wygrałem, a dzisiaj upadłem! W tym smutku poszedłem spać...

                                                                                                                  APeeL

 

 

06.03.1992(pt) Trzeba być dobrym jak chleb...

     Zerwałem się z radością o 5.10! Popłynęły modlitwy poranne, podjechałem i zapaliłem lampkę na "moim" krzyżem. Napłynęło natchnienie: "nie wystarczy modlić się i chwalić Mnie...trzeba być dobrym jak chleb!"

   Zły zalał mnie zniechęceniem, a nigdy nie męczy się i atakuje od czasu "otworzenia" przez nas oczu...czyli w naszej słabości. Po chwilce podsunął mi "fałszywych ludzi". Ja odbiłem to zawołaniem: "Panie Jezu obejmij dzisiaj Swoim Światłem i Miłością wszystkich, których podsunie mi Przeciwnik!"

   Spryt na spryt! Ten wpuścił mi obraz kuszącej dziewczyny...ze snu! Po czasie zauważyłem czas tej potyczki: dzisiaj jest 1-wszy piątek m-ca. Właśnie kapłan nie ma ministranta, bo kościelny nie rwie się do posługi liturgicznej...woli zbierać na tacę. "Jezu mój! Jezu! Taki jest nasz kult!"

   Mój ulubiony prorok Izajasz przekazał Słowa Boga do mnie (Iz 58,1-9): "Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa (...) Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwości nie opuszcza Prawa swego Boga".

   Dalej Pan wskazał na uczynki miłosierdzia oraz na fałszywe umartwianie się: pracowanie w post i udawanie pokuty (spanie na worze z popiołem), a trzeba "wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków".

    Padną też słowa (Am 5,14): "Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami". Natomiast Pana Jezusa podchwytliwie zapytano (Mt 9) dlaczego Jego uczniowie nie poszczą? Wskazał, że będą to czynić po Jego odejściu.

    Podczas Podniesienia demon atakował mnie spowiedzią (odciągał od Eucharystii)! Ja jestem na początku drogi, a Pierwsze Piątki dla zwykłych wiernych to czas spowiedzi. Napłynie, że małe grzechy znosi przyjęcie Komunii św.!

   Postanowiłem, że dzisiaj uklęknę przed Komunią św. a właśnie będą podawali przy balustradzie. Padłem na kolana z Panem Jezusem, a przy mnie uklękła głucha babcia, "niedzielna śpiewaczka", która zawsze myliła słowa pieśni, a dzisiaj słuchałem zdziwiony, że zna wszystkie formuły...pięknie, pięknie! Jak Pan to wszystko pokazuje.

   Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej, napłynęła pewność, że syn zda maturę. Nawet uśmiechaliśmy się wzajemnie. Jakże piękna jest litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa...kapłan czytał zawołania, a ja wyobrażam sobie Jego Serce "Bramę Niebios", itd.!"Panie Jezu spraw, aby moje serce stało się Twoim", a w odpowiedzi "ujrzałem" serce w koronie cierniowej!

    W pracy spodziewałem się nawału, ale był spokój, a około 9.45 nastała cisza z pragnieniem odmówienia koronki do Ran Pana Jezusa - czy o tej porze było biczowanie? Uśpiony ciszą zacząłem "rozprawy" duchowe i pouczenia. Czy nie lepiej, abym modlił się za tych ludzi?

- Dzisiaj, w 1-wszy piątek m-ca...szuka pan pieprzu amerykańskiego na wszelkie boleści!

- Zły jest w pani domu...on dzieli panią z mężem i córką. Co pani powie później Bogu Ojcu, bo jest pani już bliska odwołania z tego padołu (67 lat). To wszystko, co pani mówi można określić: "odezwał się czarny jęzor!"

    Przeciwnik ponownie podsunął obraz dziewczyny ze snu oraz połączone pieski (właśnie szczekały pod przychodnią)! Po czasie nasłał odpowiedni "zestaw" pacjentów z ich nawałem, który skończy się o 15.00...

    Teraz na dyżurze w pogotowiu...odruchowo włączyłem telewizor, gdzie trafiłem na obraz Matki Bożej Bolesnej. Zrobiło mi się smutno z powodu mojego gadania i "nawracania". To zarazem jest ciężki bój z szatanem, bo zaćmienie ludzi jest wielkie! Padłem na kolana z dziękowaniem Bogu Ojcu za szkolenie - i ćwiczące w walce duchowej - ataki demona. Na ten czas biły dzwony kościelne zwołujące wiernych na Drogę Krzyżową.

    O 19.00 odruchowo nagrałem audycję katolicką na temat dobra i zła. Później płynęły piękne modlitwy z "Boskiego Serca Jezusa"...tam prosiłem w intencji spracowanej żony. Przejąłem na siebie jej grzechy. 

   Tuż po północy zerwano na wyjazd do rodziny w której zginął tragicznie ojciec. Wszyscy byli na nogach i z przejęciem opowiadali o wcześniej otrzymywanych znakach: wieńce w snach, spotkania z przodkami, itd. Podałem hydroksyzynę i pocieszyłem wszystkich, że "on jest". Przy tym zawołałem: "Matko! Bądź dzisiaj z nimi". Popłynie "Anioł Pański" i "Pod Twoją obronę"...

    Po powrocie do bazy słuchałem nagranej audycji z ks. bp Józefem Życińskim i sam so­bie nie wierzyłem, bo była to dyskusja na temat dobra i zła. Tak chciałbym w tym momencie krzyknąć, bo biskup nawet nie wspomniał o Szatanie z jego sztuczkami szczególnie w stosunku do czcicieli Matki Bożej! To wprost filozofia (napiszę później do niego). W tym czasie napłynęła wielka radość z kontaktu z Matką!

    Teraz słowa dla mnie od św. Pawła: "Życiem jest Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem (...) pragnę rozstać się z tym życiem, aby być z Chrystusem (...) i pozostać w ciele, bo to potrzebniejsze (...) w duchu służymy Bogu i chlubimy się w Jezusie Chrystusie, a w ciele ufności nie pokładamy (...) dla którego wszystko porzuciłem i uznałem za gnój (...)".

  Jak dobry jest Pan, że dał mi takie warunki, bo mogę nieskrępowanie klęczeć i modlić się (oddzielny pokój lekarza dyżurnego)...  

                                                                                                             APeeL