W śnie Szatan zalecił „spalenie zapisków, aby mieć święty spokój”. Tak uczyniła s. Faustyna, a przeżyć duchowym nie można odtworzyć. Zarazem napłynęło zapytanie: „skąd weźmiesz materiały do przekazania doświadczeń duchowych”? Dziennik nie ma nic wspólnego z napisaniem książki po latach.

    Serce zalał niepokój, złość i zniechęcenie...wyraźnie od Przeciwnika Boga. Dodatkowo po przebudzeniu żona miała pretensję z powodu zatrzymania się budzika (wyczerpanie baterii)! Atak demona spowodowało moje postanowienie: spędzenia niedzieli w milczeniu. Przeżegnałem się z zawołaniem o pomoc do Matki Bożej.

    W zapiskach s. Faustyny jest zalecenie, aby ze stworzeniami obcować tylko w potrzebie! Upadłem na kolana i odmówiłem modlitwę przebłagalną za ludzkość. Zwróciłem się do Pana Jezusa z dwoma prośbami: o milczenie i możliwość wysłuchania Mszy św. radiowej (na dyżurze w pogotowiu).

    Napłynęła kilkakrotna porada: „nie dyskutuj!”, która będzie powtarzana...także podczas wchodzenia do pogotowia! Przez godzinę nikt nie przeszkodził w wysłuchaniu radiowej Mszy świętej i to w intencji tych, co jej słuchają...czyli także za mnie!

    Pan zaprowadził mnie do biednych ludzi na wsi. Chatka jest własnością dziadka, pełno zniszczonych obrazów, kupa dzieci z ich ubolewającą matką, właśnie syn wrócił z wojska, a dzisiaj wymaga mojej pomocy.

- Do kogo dziadek się modli?...zapytałem.

- Litania do Wszystkich Świętych!

   Okazuje się, że ojciec tych dzieci ucieka do swojej mamusi...teraz nie ma go w domu. Żona mówi, że tak długo się modli i nie wie jak go tutaj zatrzyma, bo tyle dzieci, tyle obowiązków, a on tylko ich odwiedza.

   Proszę ubrać wszystkie dzieci i wysłać do niego! Zdziwiona tą prostą radą..kiwała głowa i stwierdziła, że tak właśnie uczyni. Straszny dzień - cały czas dyskutowałem...bez końca! Zapomniałem w tej gorączce o radzie s. Faustyny i Pana Jezusa: „kontaktuj się z ludźmi tylko w istotnej potrzebie i nie dyskutuj!"...

    Dzisiaj była druga tura wyborów prezydenckich, wystawiony przez władzę ludową Lech Wałęsa musi pokonać podobnego sobie Stana Tymińskiego z teczką akt na przeciwnika („dwa łyse konie”). Boleksław po pierwszej turze (25 listopada 1990) nie chciał rozmawiać z prasą, bo wcześniej był pewny swego, a tu ruscy wystawili swojego...

                                                                                                APeeL

 

      Poprawiłem list do zastępcy red. naczelnego „Tygodnika Solidarność” dziennikarza Jacka Maziarskiego (1937-2009), który był wybrany na posła 27 października 1991 (kadencja (25.11.1991- 31.05.1993). Odznaczony później przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

                                                      Panie Jacku!

    Serdecznie Pana pozdrawiam (…) Pan nie jest „spadającym meteorytem”, ale diamentem. Zniósł Pan wszystkie upokorzenia z prawdziwą męskością.

    Właśnie nadszedł Pana czas! To wielki dar Stwórcy - nie zawsze go doceniany! Ten dar przez większość przypisywany jest własnej zapobiegliwości! Nie widać tego u Pana. Pana normalność jest autentyczna.

    Nie mówi Pan dzisiaj „tak”, a jutro „nie”. Wielu takich ginęło i nikt o nich nie wie. Nie wolno zwątpić i przejść na stronę „dziwnie” mówiących. Prawda istnieje także wśród niewierzących, ale nie ma w niej mocy!

                                                    Panie Jacku!

    Wszystko, co Pan pisał okazało się Prawdą (oczywiście w wydaniu ziemskim): od początku do końca zgadzałem się z tym w 100 %! Jako lekarz wiem, ż e takich jak ja jest garstka, a jest to znak dla Pana.

                                                    Panie Jacku!

     Serdecznie dziękuję za to, że nigdy nie był Pan napastliwy, nie denerwował się, wszystko znosił. Bardzo proszę, aby trzymał Pan tę linię i nigdy nie kierował się rewanżyzmem. Proszę jeszcze bardziej o pokorę i uniżenie (służba innym).

   W ten sposób dojdzie Pan do ścieżynki, która prowadzi do drogi, którą przeszedł Pan Jezus...

                                                                     Z całego serca pozdrawiam Pana...