"Pan mój i Bóg mój"...

    W ciszy i na kolanach podziękowałem Bogu za wczorajsze wytrwanie w ścisłym poście, a miałem pokusę zjedzenia kawałka chleba razowego. "Dziękuję Matko za dar mówienia o Tobie...spraw Matko, abym mówił Twoimi Słowami"...

- Mów tak: "Czy wiesz jak kocha ciebie Matka Boża i jak cierpi z powodu tego co głosisz?" Chodzi o odwróconych od wiary, negujących istnienie Matki Bożej, itd.

   Popłynie "Anioł Pański", modlitwy poranne z Medziugoriu oraz koronka Pokoju. Dzisiaj nie czuję obecności Złego. W czasie modlitwy napływał obraz: "Aktu oddania swoich cierpień przez ciężko chorych dla Matki Bożej."

   Wróciły też wczorajsze rozmowy z ciężko chorymi (pacjentką i pacjentem), którym mówiłem: "trzeba swo­je cierpienia ofiarować, najlepiej po św. Hostii, przekazywać każdy dzień w intencji lub bez".

     Pacjentka jest zdeformowana przez schorzenie układu kostno-stawowego i dodatkowo uszkodzona przez stosowane leki hormonalne. Jej choroba trwa od młodości, a nie wiedziałem, że to osoba wierząca.

    "Matka Boża wie o pani...tak chciałaby, aby pani wołała do Niej...przekazywała Jej każdy dzień swój męki...dołączała tę mękę do Męki Jej Syna. Ona da pani inne pocieszenia i sprawi, że stanie się to, o czym pani marzy w skrytości. Trzeba tylko zawołać i słuchać...całość 15 lat cierpień trzeba przekazać bez intencji po Sakramencie Pojednania". Tak mówiłem do niej przez 10 minut i podpierałem to przykładami spotkań z Matką Bożą z mojego życia.

    Z audycji radiowej "Słowo na dzień" w serce wpadły słowa: "pamiętaj, że zewnętrzna postawa podczas modlitw nie jest rzeczą obojętnąŚw. Franciszek potrafił przez całą noc klęczeć z uniesionymi rękami i w tym czasie wołał: "Pan mój i Bóg mój". To były słowa do mnie, bo często mam rozterkę czy dobrze czynię, gdy wołam do Boga Ojca leżąc...chociaż jest to na dyżurze (mamy wspólny pokój we dwóch).

    Teraz w ciszy serca płyną modlitwy, a w czasie wyjazdu karetką wołałem do Pana Jezusa, aby "zmartwychwstawał w moim sercu". Nic i nikt nie wyrazi tej radości i tego pokoju. Życie ziemian to sprawa rządu, afery, kradzieże i ten facet, który znalazł się w rowie (ślizgawica)!

    Jak dobrze, że kościoły mają dzwony, bo o 12.00 przypomniano o modlitwie "Anioł Pański"! Za chwilkę z ekranu telewizora popłynie relacja z Nazaretu. To zgranie z moją modlitwą! Tam "Słowo stało się Ciałem".

    Nagle wzywają do chorego dziecka, a to nie moja kolejka. Idę bez zde­nerwowania, ponieważ pamiętam, że pierwszy jest obowiązek, a później przyjemności duchowe. Pana Jezusa także nękali "chorzy na wszystko", nawet nie miał możliwości spokojnie pomodlić się.

    Z potrzeby mojej duszy i serca - z uniesionymi dłońmi zawołałem: "Pan mój i Bóg mój! Dziękuję Ojcze za Syna Twego, Pana Jezusa...dziękuję"! To było naśladowanie św. Franciszka. W tym czasie przesunęły się pocieszające obrazy: kilku świecących Krzyży przy świą­tyni i Góra Tabor, a z oddali głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!"

    Jakby w odpowiedzi zawołałem: "Och, Jezu mój...Jezu...tylko Ciebie pragnę słuchać i dla Ciebie tylko żyć". To są sekundowe błyski serca zalanego smutkiem i tęsknotą rozstania. Wszystko to jest bardzo bliskie...na wyciągnięcie dłoni. Teraz odmawiam "św. Osamotnienie" Pana Jezusa, a z ekranu płyną obrazy Ogrójca !

    Ponownie wezwano mnie poza kolejką do omdlenia, ponieważ kolega pojechał na smaczny obiadek. Ile możliwości różnych prób, bo bez złości szedłem do karetki, a kolega właśnie wrócił. Najwyższą próbą jest oddanie życia za brata!

   Dobrze, że wypadł daleki wyjazd, bo wówczas mogę odmówić moje modlitwy. Tak trafiłem do "babci różańcowej"...jako efekt porannej zamiany kolejki, gdzie na stole był obrazek z Męki Pańskiej (wszystkie części różańca) z Panem Jezusem w koronie cierniowej. 

   Podczas przejazdu napłynęło, że w torbie lekarskiej brak słuchawek...tak było. Osłuchałem chorą uchem bez zdenerwowania, a w tym czasie napłynęła prośba, "abym nie brał pieniędzy". Babuszka położyła 5 dolarów, a ja uciekłem z życzeniami wszystkiego dobrego.

    Podczas transportu pacjentki gnębionej przez przełożoną powiedziałem: "czy pani jest godna tego, aby nie gnębiono panią niewinnie?...proszę przyjąć to cierpienie i dołączyć do Męki Pana Jezusa.. przekazać Matce Bożej z prośbą o prowadzenie. Ponadto trzeba modlić się i dziękować za prześladowczynię, którą stworzyła Mądrość Boża.

    Bóg kocha ją bardziej od pani, ponieważ ona nie wie, że On Jest. W tym czasie prosić o pokój w jej sercu i czekać na decyzję z Nieba! Nie wolno z własnej woli latać z kwiatami, ponieważ wygoni (potwierdziła, że tak było). Po drodze wstąpiłem do pani, która znalazła słuchawki...z wdzięczności zbadałem ją, a ona powiedziała: jak pan to wszystko pięknie czyni.

   Teraz stoję pod gwiaździstym nie­bem i odmawiam cz. radosną różańca...obdarowano (bogaci) jabłkami i brudnymi papierami. Wskoczyłem pod pachnącą świeżością kołdrę państwową i pełen zadziwie­nia dziękowałem jak dzieciątko przed snem: "Tato, dziękuję Ci za wszystkie radości tego dnia...za możliwość modlenia się, pracę, jedzenie oraz próby i za tę świeżą pościel!"

                                                                                                                                       APeeL