Dzisiaj zeszły się modlitwy za kapłanów z uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa (Boże Ciało) w miesiącu Serca Jezusowego.

    Podczas przejścia do trzech Ołtarzy św. nie miałem żadnych przeżyć duchowych. Pomyślałem o katolikach, którzy nic nie czują i są jakby na festynie. Wszystko zaczęło się nagle po wejściu procesji do kościoła ze wstrząsającą grą naszej orkiestry strażackiej.

   Popłakałem się, łzy płynęły po twarzy, bo ktoś pięknie ułożył aranżację wielu pieśni kościelnych, które sprawiły przybycie do mnie Boga Ojca (poczucie Jego Obecności). Tego nie można przekazać żadnym językiem. Chciałbym zarazem dać świadectwo wiary członkom orkiestry, aby wiedzieli czemu i Komu służą. Powiedziałem do jednego z nich: „Niech was Bóg błogosławi i strzeże. Niech rozpromieni nad wami Swoje Oblicze i obdarzy was pokojem”.

     W kościele, na początku Mszy św. padłem na kolana i chciałbym tak trwać. Dzisiaj Mojżesz (Wj 24, 3-8) „obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana”, a później zbudował „ołtarz u stóp góry”, gdzie złożono ofiary. Pokropił też lud krwią przymierza...

    To zostało połączone (Hbr 9,11-15) z sytuacją obecną jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Nasz Kościół Święty jest strukturą duchową z wieczną ofiarą Zbawiciela otwierającą nam Królestwo Boże. To Nowe Przymierze Boga Ojca z ludem wybranym w miejsce Żydów (nie uznali i nie uznają Pana Jezusa jako Syna Bożego).

   W Ewangeliach jest ich rozumowe podchodzenie do nadprzyrodzoności...tak jak prof. Jana Hartmana, który na swoim blogu (www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne) 23 maja dał wpis: „Nie da się „naprawić” Kościoła! Polemika z ks. prof. Wierzbickim. Poniżej jest mój komentarz, którego nie zamieszczono...

    Dzisiaj Pan Jezus ustanowił i przekazał nam Eucharystię...Cud Ostatni. Po wyjściu z kościoła Anioł podpowiedział, abym zapalił lampkę pod krzyżem. To było zarazem moje podziękowanie za cztery błogosławieństwa Monstrancją.

    Z nieba obudzono na nabożeństwo czerwcowe o 17.30. Kręciłem się przez 5 minut, bo ciągnęło łóżko, ale nie miałbym spokoju. Dobrze, że przełamałem się, bo pod kościołem płynęły słowa Chrztu św. a łagodna bryza chłodziła i zarazem poderwała serduszka-cekiny. W wytworzonej trąbie powietrznej wszystko zadziwiająco błyskało. Jakże Bóg Ojciec potrafi nas pocieszyć, ale normalny człowiek tego nie ujrzy.

    Podczas litanii do Serca Pana Jezusa wołałem za kapłanów, a po piątym błogosławieństwie Monstrancją wzrok zatrzymał obraz Trójcy Świętej z narzuconymi cieniami z witraża ze szczególnym podświetleniem wizerunku Ducha Świętego. Opisuję tę duchowość zdarzeń jako „mowę nieba”.

    Oto mój komentarz do bredni duchowych opętanego intelektualnie profesora, który - w demonicznym transie - bezkarnie atakuje wiarę katolicką (niewierzący Żyd, a nawet mason). Portal odrzucił komentarz mimo prawidłowej rejestracji („błąd w edytowaniu”), bo lubią „młócić słomę” mając usta pełne demokracji...

                                                  Panie Profesorze!

    Wszedł Pan Profesor w walonkach na teren święty. Nic Pan Profesor nie wie o jedynie prawdziwej wierze katolickiej i dziwi się, a jest Pan wykształcony...urządzeniem tego świata przez Stwórcę.

    Jest to wynik Pana oszołomienia w wyniku powstanie podczas wielkiego wybuchu...stąd Pana pragnienie jakiejś „jedności” (czytaj bezkarności) z negowaniem Prawdy.

    Rzuca się Pan z rozumem na nadprzyrodzoność...czyli z z motyką na słońce o którym dotychczas nic nie wiemy! Pragnie Pan zaimponować, a  z drugiej strony widzi morze zbrodni Krk, a nie zawiadamiania prokuratury!

   Przy tym używa Pan demonicznych określeń mojej wiary z przeciwstawianiem się „ckliwym iluzjom i skrajnie przeszacowanym mądrościom i urokom katolickiej tradycji”...wciąż strzela Pan zza węgła z pustego magazynka. Dziwi się Pan zbawieniu i potępieniu, a wszystko jest pokazane: na dobrym i złym Łotrze

     W swoim stylu wymienia Pan okrutne zbrodnie (ich promotorzy już otrzymali odpowiednią zapłatę), a przy okazji szydzi ze świętych (takim był o. Pio). Niech Pan poprosi o znak, a będzie temat: spotkałem się z o. Pio.

   Dalej zdania od demona: „bezduszny i amoralny sentymentalizm” Kościoła Świętego, który trzeba zwalczać. Już niedługo Pan Profesor będzie miał ładny pogrzeb i pamięć o Panu zginie. „Zakopią i nic tam nie ma”? Piotrowski i Popiełuszko...to Pana jedność na tym zesłaniu?

    Pan Profesor nie jest „tramwajowym antyklerykałem” (wg Michnika), ale oszukanym przez upadłego Archanioła, Księcia tego świata. Przecież zna się Pan na mojej wierze. A ja dodam, że żaden skalany kapłan nie kala swojej posługi, ale odpowiada za siebie. Nie kala, bo wówczas podczas Mszy św. otrzymywałbym opłatek. Piszę to w Boże Ciało.

     Robi Pan Profesor z siebie świętego świeckiego („kto rzuci we mnie kamieniem”)...może trzeba uchwalić taki status. Dla mnie pachnie Pan siarką. Najgorsze jest to, że ubliża Pan katolikom wciąż stwierdzając, że wierzymy w człowieka („zwłoki na krzyżu”) i „oddajemy cześć człowiekowi”.

    Dlaczego Pan to czyni? Przecież człowiek bez łaski wiary nie może wypowiadać się na temat Trójcy Świętej, bo jest to głupie („motyka na słońce”). Neguje Pan Profesor moje pragnienie świętości, a w tym czasie nie widzi wspinania się po drabince do Czeluści. Wpadka, bo ma Pan rozum i „wiedzę” religijną. 

    W swoim wywodzie stawia Pan znany zarzut, że ja chodzę do kościoła ze strachu przed Piekłem. Jest to głupie, ponieważ chodzę do kościoła z miłości do Boga Ojca. Wszystkiego dowie się Pan niedługo, bo czas u starych płynie coraz szybciej.

    Spowiedź dla Pana to: „Wyłudzanie od ludzi intymnych zwierzeń, aby ich zawstydzać i moralnie szantażować?” Dalej jest „szczucie na Żydów i innych „niewiernych”, których miejsce jest w piekle?...

     Ja bardzo kocham naród wybrany oraz niewiernych. Jest to miłość Boża...rodzicielska, bo tacy budzą zatroskanie („synowie marnotrawni”). Dalszych rozważań nawet chory psychicznie nie przebrnie: „Sofisteria teologów na użytek liberalnej publiczności to jedno, a doktryna – drugie”...

     Błagam o opamiętanie…

                                                                                                                          APeeL