Wczoraj miałem natchnienie, aby wysprzątać pod „moim” krzyżem z którym jestem od czasu nawrócenia w 1988-1989 r. Powalony przez czas, leżał na byłej trasie E7 (Warszawa - Kraków) ze złamaną na pół, wielką figurą Zbawiciela. Nie mogłem dowiedzieć się kto i kiedy postawił tutaj...ten Najświętszy Znak na ziemi!

    Jakże chciałbym mieć taki na własnej działce, przed domem z palącymi się wokół kolorowymi lampkami. Łzy zakręciły się w oczach. Normalni ludzie dziwią się, że lekarz dba o ten symboliczny grób Syna Bożego (sprząta, stroi i pali lampki), ale nie dziwi ich takie zachowanie na grochach naszych najbliższych, zwykłych śmiertelników.

   Ludzie myślą, że Bóg Ojciec prowadzi nas tylko w sprawach życia i śmierci, bo już nie pamiętają jak to było z tatą ziemskim. Dam przykład z tego ranka. Po przebudzeniu o 2.00 zapisałem przeżycia duchowe z dnia wczorajszego...zeszło do 4.30. 

    Postanowiłem, że będę na nabożeństwie do św. Józefa z wieczorną Mszą św. ale obudzony o 6.40 wiedziałem, że jest to zaproszenie na poranne spotkanie z Panem Jezusem. Pod kościołem żona sadziła bratki i zdecydowała, że kupi także kwiaty pod krzyż. Nasze serca zalała radość, a ja w ten sposób poznałem intencję modlitewną tego dnia.

   Przenieś takie prowadzenie na premiera Mateusza Jakuba Morawieckiego, który w obecnej pandemii prosi o pomoc "kochających inaczej" naszą ojczyznę (opozycję totalną). Zważ na piękne imiona premiera:

Mateusz - heb. matan-iah (dar Boga)

Jakub – heb. ia’agop (niech Bóg chodzi za dzieckiem)…

   Dlaczego nie prosi o takie prowadzenia przez naszego Deus Abba (Tatę) w Świątyni Opatrzności Bożej? Tam powinny trwać wieczne Msze św. za ojczyznę oraz modły o pomoc do Boga Wszechmogącego w obecnej pandemii.

    To wywołałoby uśmiechy i szyderstwa, że „jak trwoga to do Boga”. Ludzie nie wierzą w prowadzenie przez Stwórcę i pomaganie nam w sprawach małych do decydujących o losie świata. Właśnie Jacek Kurski na pierwszej stronie „Faktu” – dziękuje Jezusowi Miłosiernemu – za szczęśliwe poczęcie córeczki.

    Na Mszy św. prorok Ezechiel (Ez 37,21-28) przekazał od Boga, że Izraelici są narodem wybranym, zostaną zebrani i doprowadzeni do Ziemi Obiecanej. „I już nie będą się kalać swymi bożkami i wstrętnymi kultami, i wszelkimi odstępstwami. Uwolnię ich od wszystkich ich wiarołomstw, którymi zgrzeszyli, oczyszczę ich i będą moim ludem (…) żyć będą według moich praw, i moje przykazania zachowywać będą i wypełniać (…) będzie to wiekuiste przymierze z nimi".

   Natomiast w Ew (J 11,45-57) będzie opis działania ówczesnej bezpieki świątynnej. Arcykapłani i faryzeusze nie wiedzieli co uczynić wobec dokonywanych przez Zbawiciela cudów. Na Wysokiej Radzie Kajfasz zasugerował, że lepiej jest, gdy jeden zginie za lud niż cały naród. Postanowili Go zabić i wydali polecenie, aby każdy, kto będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym...

    Dziwiłem się ułożeniu św. Hostii: pionowo, wzdłuż jamy ustnej z późniejszym załamaniem się, a nawet małym rozejściem połówek. To zapowiedź wielkiego cierpienia duchowego. Tak się też stanie, bo wejdę na blok Jana Hartmana, który w potworny sposób bezcześci naszą wiarę...w tym Eucharystię. Dlaczego jest bezkarny? Miałem tam już nie wchodzić nauczony złym doświadczeniem (powtarzają nicki i dyskutują między sobą robiąc z piszącego wariata), ale zarejestrowałem się ponownie.

   Wróciłem na nabożeństwo do św. Józefa i zostałem na ponownej Mszy św. (na św. Ręce Boga dla potrzebujących Chleba Życia). Jakby w podzięce otrzymałem dwa kropidełka do wody święconej…

                                                                                                                 APeeL

 

Aktualnie przepisane...

27.06.1990(ś) Końca udręk ludzkich nie widać...

     Podczas pisania recepty myśl uciekła do Boga Ojca...to może być miliard lat świetlnych! Pacjentka pracuje w przetwórni, a mnie przypomniało się uderzenie w twarz młodszego chłopca, bo uważałem, że rzucił truskawką. Teraz zadrżałem z zawołaniem: „Jezu, Jezu pomóż mu”.

    Na koniec przyjęć przybyła pani pełna seksu. „Matko ratuj!”...napłynął pokój, a miejsce pokusy zajęła tęskna miłość z wołaniem:

„Jezu mój...Jezu.

Przewodniku duszy, co miota się w ciemności martwej!

Twą Doskonałość nawet błoto odbija.

Serce Twe drga w mym sercu

Ciało nieruchome, a dusza tańczy

Ciało smuci się, a dusza raduje

Ciało umiera, a dusza się weseli"...

   Teraz, na wyjeździe karetką znalazłem się w pochylonej i zagraconej chatce...u takiej samej babci (duszność, obandażowane nogi). Tam były trzy wielkie obrazy, ale zatrzymałem się przy Matce Boże z Dzieciątkiem…

- Obraz ten wyniosłam z Powstania Warszawskiego (inni szukali złota). Pewnego wieczoru, w roku 1956 zauważyłam blask chromowanych części brzegu łóżka. Wstałam, wyjrzałam przez okno i odwróciłam się w kierunku obrazu (leżałam tyłem do niego). Wielka jasność biła od niego...na moich oczach zniknęły wszystkie zanieczyszczenia i brudy: obraz stał się jak nowy z łagodnymi barwami...

    Nagle pod pogotowie - z piskiem opon - zajechał samochód, a to nic dobrego. Faktycznie maluszek napił się oprysku. Na sygnałach pędzimy przekazując radiotelefonem wszystkie ważne dane dla ośrodka zatruć. Dzieciaczek wymiotuje, krztusi się, a ja nic nie mogę uczynić. Wezwałem na pomoc Pana Jezusa. Kierowca wpadł na główne skrzyżowanie, światło czerwone, a wszystkie samochody nawet nie drgnęły!

    To jeszcze nie koniec udręk ludzkich na tym zesłaniu…także dla mnie, bo trafiły się trzy dalekie wyjazdy do...

- ciężko uszkodzonej po zakrzepie mózgowym, która wie, że jest to wynik palenia tytoniu.

- wijącego się z bólu w napadzie kolki nerkowej! Zniecierpliwiona rodzina zapytała: za co te kary? Odpowiedziałem im: gdybyśmy zobaczyli jakie kary nam się należą i jak wielkie jest Miłosierdzie Boga...inaczej widzielibyśmy te „kary”.

- do młodego i pięknego mężczyzny, który od 2-3 lat chodzi z cewnikiem. "Jezu...Jezu...wielu oddaje mocz i nie wie jaką ma łaskę!" Przecież on oddałby swoją urodę i majątek za trwałe wyjęcie tego świństwa! Połączyliśmy się z kliniką w W-wie, gdzie się leczył...właśnie mieli wolne miejsce!

         „Panie Jezu zmiłuj się nad nami”…

                                                                                                                  APeeL