Po przebudzeniu napłynęło określenie: „homo sovieticus” i nagle ujrzałem przepaść pomiędzy ziemskimi systemami zbrodniczymi, a Królestwem Bożym. My chcemy dobra ogółu i zbawienia ludzkości z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej, a oni to samo, ale tylko dla „samych swoich”. Dlatego w tych systemach mordują nas... 

   Pacjenci przepuścili kobietę ubraną na czarno z mężem. Zmarła im matka, a teraz ojciec. Tak się złożyło, że ja mam ich pocieszyć, dać, co trzeba i pomóc. Powiedziałem: „bardzo rzadko zdarza się, aby Stwórca powołał do Siebie małżeństwo. Oni są teraz razem i radują się. Krzyczą do pani przeze mnie, aby nie płakać! Pani rozpacz ubliża Woli Bożej.

    Proszę modlić się za nich, a pan niech rzuci w ich intencji palenie. Śmierć oznacza przejście przez most. Przecież tutaj jesteśmy na zesłaniu z dołączonym do duszy ciałem. Większość kocha to życie, bo ateizm i satanizm wskazują, że tam nic nie ma"...

- Widzimy, że pan doktór jest wierzący...co mamy zrobić z grobem, bo prosili o pochowanie w rodzinnych (swoich)?

- Pan Jezus nie zajmuje się trupami. Mnie mogą pochować tam gdzie padnę z grobem przykrytym trawą i krzyżem brzozowym.

    Po wielogodzinnej pracy zesłabłem, a tu nagła wizyta domowa. Trafiłem do babci w białej czapeczce, co dało skojarzenie z „Sierotką Marysią i krasnoludkami”. W drewnianej chatce z dębową szafą i drewnianym łóżkiem oraz takim drewnianym zegarem była błoga cisza, a za oknem śpiewały ptaszki w takt tykającego zegara.

   Przed chwilką szedłem z pochyloną głową, słaniając się na nogach...nawet nie miałem siły mówić. A Pan zesłał tak wielkie pocieszenie. Przypomniała się moja dwukrotna prośba o pomoc do Matki Bożej.

- Ile płacimy, panie doktorze?

- Niech wszystkie pieniądze świata zapadną się pod ziemię!

   To nawet jest dziwne, ale brzydzę się nieprawnie zarobionymi pieniędzmi. Od wielu pacjentów nie przyjmowałem „podziękowań” w intencji łapowników czekających na Miłosierdzie Boże.

    Serce zalał Pokój Boży, który nie ma nic wspólnego z naszym pokojem, bo dotyczy duszy. Na działce w słoneczku czytałem „Hymny maryjne” Romana Brandstaettera z pytaniami do mnie: Czy słyszysz ciszę? Czy widzisz ciemność? Czy serce twoje może wypowiedzieć Jego Miłość, Cierpienie i Smutek?

   Z duszy wyrwał się krzyk: „Jezu, Jezu mój! Twój blask jest dla mnie nieogarniony, dla innych nieznany i niezbadany, a przez wielu wyśmiewany!"

                                                                                                                        APeeL