W śnie przestraszyłem się wielką ilością chorych. Nawet krzyczałem, że mam zbyt dużo zapisanych, ale taka jest prawda i ja jestem niewolnikiem. Po przebudzeniu zawołałem jako krzywdzony do Boga Ojca.

    Z radia popłynie informacja o uderzeniu ciężarówki w autobus (wielu zabitych i rannych), a z prasy będą ziały tytuły:

- zatrucie muchomorem sromotnikowym

- ożenek biskupa (wpadka)

- zdjęcie zabójcy ks. Jerzego Popiełuszki.

    Na ten czas sąsiadka pomyłkowo przycisnęła guzik domofonu do naszego mieszkania. W złości wyszedłem wcześniej do pracy w przychodni. Po drodze natknąłem się na sąsiada, który nie trzeźwieje od lat. Podczas mojego przejazdu samochodem pani chciała wkroczyć na jezdnię bez pasów i to z rowerem.

    Dużo pacjentów, ale nie było bałaganu (w śnie tylko straszono):

- 80-latka upadła na bok

- kierowca, którego badałem zostawił swoje dokumenty

- zlitowałem się nad biednym i dałem mu na leki, których chyba nie wykupił...teraz musi brać zastrzyki, bo stan się pogorszył.

   Na Mszy św. wieczornej w czytaniu (Sdz 11,29-39a): Jefte złożył nierozważny ślub Panu: „Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto (pierwszy) wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną”.

     Tak się stało, bo ich klęska była straszna. „Gdy potem wracał Jefte do Mispa, do swego domu, oto córka jego wyszła na spotkanie, tańcząc przy dźwiękach bębenków, a było to dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki”.

    Ujrzawszy ją rozdarł swe szaty mówiąc: Ach, córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych, co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub, którego nie będę mógł odmienić!

   Odpowiedziała mu ona: Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z tym, co wyrzekłeś własnymi ustami, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach (…). Na jej prośbę pozwolił jej oddalić się na dwa miesiące, a po powrocie wypełnił na niej swój ślub”.

   Tak jest, gdy rzucamy słowa na wiatr zamiast pełnić Wolę Boga Ojca. Czy Stwórcy naszej duszy potrzebna jest krwawa ofiara? Przecież to samo było z Abrahamem, który chciał ofiarować swojego syna, a znalazł się baranek.

    Potwierdzi to psalmista (Ps 40): „Oto przychodzę. W zwoju księgi jest o mnie napisane:
"Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.

    Natomiast Ew (Mt 22,1-14) Pan Jezus porównał Królestwo Niebieskie do uczty weselnej na którą nie chcą przybyć zapraszani. W ich miejsce sprowadzono wszystkich spotkanych: złych i dobrych, tak, że sala zapełniła się biesiadnikami. Tak stało się też ze mną, bo naród wybrany dalej czeka na Zbawiciela. Ożywiłem się na krótko po przyjęciu Ciała Pana Jezusa.

    Wokół jest ocean ofiar nierozwagi, którzy nie wierzą w posiadanie duszy i nie uznają istnienia Boga oraz Królestwa Bożego. Stykam się z takimi i umierającymi przez dłuższy czas (łaska z oczekiwaniem Boga Ojca na ich drgnięcie w sercu). Wielu świadomie trwa w oszustwie, bo zawierzyli swój los pogrobowcom ludobójców Lenina i Stalina…

    Intencja zostanie dodatkowo potwierdzona podczas oglądania filmu „Rozbitkowie”. Facet sprzedał wszystko, kupił jacht i z rodziną wypłynął w podroż dookoła świata. Jacht tonie, krążą jako rozbitkowie. Zobacz nierozwagę. To samo mieliśmy z naszym „Fryderykiem Chopinem”, któremu w sztormie złamał się maszt, a załoga składała się z młodzieży.

                                                                                                                                    APeeL